Drogi ER... Czymś innym jest "pojąć za żonę", a czymś innym "pojąć żonę". Różnica jest subtelna, ale jednak znacząca. Pojmując coś za żonę (no wiesz, w sytuacji, kiedy Ona tego nie pojmuje, akceptuje to, przyjmuje do wiadomości, ale nadal nie pojmuje!), można jednocześnie pojmować żonę! Jest to trudne, ale możliwe. Pozdrawiam. Czasem Życzliwy. ;-)
Oo, nowy cykl nam wyrasta w Kieszeniach. Choć nie ukrywam, cieszyłabym się, gdyby i kroki wróciły :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam dziś tego bloga i... jest to bardzo miły prezent na święta :) Zaczytuję się zamiast sprzątać!
OdpowiedzUsuńDobre :)
OdpowiedzUsuńA mi się udało:)
OdpowiedzUsuńDrogi ER... Czymś innym jest "pojąć za żonę", a czymś innym "pojąć żonę". Różnica jest subtelna, ale jednak znacząca. Pojmując coś za żonę (no wiesz, w sytuacji, kiedy Ona tego nie pojmuje, akceptuje to, przyjmuje do wiadomości, ale nadal nie pojmuje!), można jednocześnie pojmować żonę! Jest to trudne, ale możliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Czasem Życzliwy. ;-)