piątek, 25 kwietnia 2014

Miasto mówi

Wyjdź na ulicę i wiedz, że coś się dzieje – takie motto klaruje się z moich spacerów, wylegiwań na bulwarze, wycieczek rowerowych, przejazdów autobusem do pracy. Ludzie wokół mówią, ekscytują się, sprzeczają, dzielą się swoim postrzeganiem świata - a ja z zamiłowaniem wyłuszczam perełki ich wypowiedzi. Niektórymi dzielę się z Wami na blogu, ale zdecydowana większość trafia spontanicznie na Facebooka



Ponieważ jednak od czasu do czasu nachodzi mnie obawa, że Mark Cukieras stuknie obcasem i wystrzeli mój fanpejdż w kosmos (a bardzo lubię ten fanpejdż i byłoby mi szkoda), postanowiłam zebrać miejskie dialogi do jednej kieszonki na blogu. Poniżej więc pożywna porcja rozmów zarejestrowanych nausznie (będą kolejne). Smacznego!

1.
Sala kinowa w czasie festiwalu Tofifest. Chłopak mówi do koleżanki:
- No są znani ludzie. W zeszłym roku nakładałem sobie kotleta i ziemniaki obok Geraldine Chaplin.

2.
Dziewczyna czyta koleżance fragment recenzji:

- "Film nawet dla lajków powinien okazać się interesujący"... A nie, czekaj! Dla la-i-ków!


3.
Rano, w sklepie spożywczym, klientka i ekspedientka:
- Będą państwo mieli jeszcze dostawę tej kiełbasy, czy trzeba już kupować na święta?
- Nie będziemy mieli. Dostawy są tylko w środy, bo w piątki ludzie nie kupują. Wie pani, niby nie ma postu, ale ludzie i tak pomstują.

4.

W czasie przedświątecznych zakupów:
- Mamo, czym interesuje się babcia Ania?
- Niczym.
- Ale co lubi robić?
- Hmm... Umartwiać się.

5.
W czasie przedświątecznych zakupów, dialog drugi:
- Mamo, weźmy obie te sukienki!
- Nie wiem... Myślisz, że to wypada?
- Jasne! Przecież ja też jestem stara!

6.
Z cyklu: Polak zaradny. Rozmowa dwóch działkowców w autobusie.
- Potrzebowałbym cienkopis do tych drzewek. Taki dobry. Bo ten stary już mi szlag trafił.
- W domu to chyba nie mam...
- No ja też nie właśnie... Co zrobić...
- Pogadam z Jolą, może z instytutu przyniesie.
- O, dobrze by było!
- Albo ze szwagrem, on w takiej firmie projektowej robi... Może weźmie. Ale to by zeszło z kilka dni.
- Nieważne, może być kilka dni - byle był dobry!

7.
Ojciec do syna na ulicy:
- Musisz wyciągnąć z tego wniosek! Musisz wyciągnąć z tego konsensus! Ech, tylko ja tu myślę.


8.
Mój brat wrócił z podróży służbowej do Brazylii. Leciał do Polski z międzylądowaniem w Monachium; stamtąd się do nas odezwał. Moja mama - cały czas ucieleśnienie spokoju i opanowania:
- Aha, dobrze, że już jest w Niemczech... Jak mu jakieś narkotyki podrzucili, to już lepiej, żeby był w więzieniu w Niemczech, niż w tym Sao Paulo.
 



9.

W tramwaju, dwie studentki, na oko pierwszego roku.
- Wiesz, tak myślałam... A może byśmy takie opowiadanie, jak na zajęcia, napisały same?
- We dwie?
- Tak, we dwie. I w odcinkach, publikowane w necie.
- Czemu nie... Ale tu trzeba by wiedzieć, o czym konkretnie chcemy pisać.
- Ja wiem o czym! O miłości.
- Hmm... A myślisz ludzie będą chcieli to czytać? Że nie tylko pierwszy odcinek, ale będą wyczekiwać dalszych, śledzić?
- No pewnie!
- Tak?
- Tak. Ja w liceum byłam bardzo wkręcona w takie sprawy! Śledziłam wszystkie tomy "Zmierzchu", jak się ukazywały.

10.
Optymistyczny początek dnia - dzwoni przedstawicielka mojego operatora telefonii komórkowej:

- Dzień dobry, mam dla pani bardzo dobrą ofertę na wypadek, gdyby utraciła pani życie.

12 komentarzy:

  1. Lubię te miejskie dialogi. Śledzę na fb. Dobrze, ze się tu pojawiły:-) Moimi faworytami są nr 7 i 10;-)
    Przyjemnego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Programowo nie korzystam z facebooka, więc TAK, więcej takich wpisów!

    A działkowiec od cienkopisu wręcz archetypowy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nr 10! Popłakałam się! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miliony lat temu na Śląsku, nad siedzącym na tramwajowym siedzisku facetem stała drobniutka kobietka objuczona zakupami. Ktoś zwrócił mu uwagę, żeby ustąpił miejsca. Siedzący zmierzył istotę wzrokiem z góry na dół i odpowiedział: panie, to moja żona.
    Długi czas nie radziłem sobie ze zrozumieniem tej sytuacji.
    Potem się ożeniłem...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie uważasz, że publikacja takich żartów (i to świadomie z podtekstem religijnym, vide spojrzeć na zdjęcie) AKURAT w weekend kanonizacji jest lekko nie na miejscu? Można sobie stroić żarty, ale wydarzenia ostatnich dni SĄ fundamentalnym przeżyciem duchowym dla wielu osób w naszym kraju. Naigrywać się z nich to prawdziwy "ewenement"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna m. Łał. Oniemiałam. Samozwańczo dopisałaś swój komentarz jako nr 11 do tej notki.
      Ad rem (chciałoby się napisać: ad rem spojrzeć!) - nie, nie uważam. Bo myślę, że w chwilach "fundamentalnych przeżyć duchowych" nie szuka się ich potwierdzenia na blogach czy facebooku. Całuski!

      Usuń
  6. Złote mysli świetne (a ta Twojej mamy - rozczulająca, moja powiedziałaby podobnie :))

    I bardzo fajne zdjęcie, to Toruń?

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz świetne ucho na miasto :)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.