czwartek, 1 października 2009

Odgrzewane poglądy

Temat Polańskiego poważnie mnie już męczy. Staram się tymczasowo nie fundować sobie nadmiernych kontaktów z prasą czy telewizją;), a jednak co krok natykam się na nowe doniesienia i komentarze.

I owszem, denerwuje mnie powoływanie się na dokonania filmowe Polańskiego jako usprawiedliwienie współżycia z nieletnią. I tak, szlag mnie trafia, kiedy słyszę Karolinę Korwin-Piotrowską, powołującą się na – rzekomo powszechnie znany – fakt „rozkładania nóg
przez Samanthę Gailey. Ale jednocześnie drażni mnie wysyp rozważań na temat tego, czy Polański jest pedofilem i przywoływanie przy tej okazji różnych afer związanych z molestowaniem dzieci.

Aresztowanie Polańskiego w Szwajcarii nie przyniosło żadnej nowej wiedzy w sprawie wydarzeń sprzed 32 lat, nie ujawniło faktów, które wcześniej były nieznane. Dlaczego więc dopiero teraz niektórzy zaczynają głośno piętnować czyn Polańskiego? Dlaczego kiedy Pianista był obsypywany nagrodami, nikt nie mówił: Powinni już zamknąć tego pedofila!, dlaczego nie zaklejano plakatów Zemsty, na których w roli pociesznego Papkina wystąpił znany reżyser? Dlaczego przez lata nie domagano się aresztowania? Przecież skoro fakt sprzed 32 lat mnie bulwersuje, to bulwersował chyba i w 2002 roku?

Osobiście mam już dość tej publicznej debaty. A najbardziej w całej sprawie dziwi mnie fakt, że Polański przez te wszystkie lata nie rozwiązał sprawy Samanthy. Że – jak zauważa m.in. Węglarczyk – nie stawił się na tegorocznej rozprawie, o którą starali się jego prawnicy; że nie wziął na siebie odpowiedzialności, nie pozamiatał całego bałaganu sprzed lat. Pewnie zapłaciłby wysokie odszkodowanie i byłoby po sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.