Od wielu miesięcy moim ulubionym programem kulturalnym – i jedynym magazynem telewizyjnym, jaki oglądałam regularnie – był Tygodnik kulturalny. Nadawany w każdą niedzielę na antenie TVP Kultura, prezentował najświeższe premiery kinowe, teatralne, plastyczne i literackie.
W programie brali udział przedstawiciele różnych dziedzin sztuki – i to na styku ich specjalizacji, gustów i przyzwyczajeń rodziły się burzliwe dyskusje. Brzmi to może niezbyt odkrywczo, ale wierzcie mi – rozmowy bywały fascynujące, i niejednokrotnie zainspirowana nimi decydowałam się na wizytę w księgarni czy w kinie (choćby ostatnio na Fish Tank).
Ciekawe bywały rozbieżności w odbiorze tych samych utworów przez specjalistów z różnych dyscyplin – zupełnie inaczej o kinie wypowiadali się Zdzisław Pietrasik czy Paweł Mossakowski, którzy z filmem zmagają się na co dzień, a inaczej – Monika Małkowska, krytyk sztuki (pamiętam m.in. jej zachwyt nad Tlenem Wyrypajewa).
Do przyjemności w śledzeniu Tygodnika przyczyniał się wreszcie – last but not least – Michał Chaciński, prowadzący program. Nie wysuwający się zanadto na plan pierwszy, dający możliwość swobodnej wypowiedzi gościom – ale jednak obecny w programie jako pełnoprawny uczestnik dyskusji, wyrazisty w swoich opiniach, błyskotliwy i kompetentny. Całość wypadała naprawdę świetnie – mimo formy tradycyjnej dyskusji, nie urozmaicanej żadnym dynamicznym montażem czy fleszowymi wstawkami, jakie się obecnie stosuje w programach kulturalnych (czy raczej – kulturalno-rozrywkowych). Lekko, ciekawie i bezpretensjonalnie.
I cóż... Pewnie domyślacie się puenty. Dwa tygodnie temu weekend miałam dość pracowity i przegapiłam Tygodnik, tydzień temu na próżno szukałam go na antenie (choć w programie figurował), wreszcie wczoraj – po kolejnym rozczarowaniu o 16.20 – zaczęłam szukać w sieci informacji na temat magazynu... I okazało się, że – podobnie, jak inne programy realizowane cyklicznie – Tygodnik kulturalny został zawieszony.
Ciekawe bywały rozbieżności w odbiorze tych samych utworów przez specjalistów z różnych dyscyplin – zupełnie inaczej o kinie wypowiadali się Zdzisław Pietrasik czy Paweł Mossakowski, którzy z filmem zmagają się na co dzień, a inaczej – Monika Małkowska, krytyk sztuki (pamiętam m.in. jej zachwyt nad Tlenem Wyrypajewa).
Do przyjemności w śledzeniu Tygodnika przyczyniał się wreszcie – last but not least – Michał Chaciński, prowadzący program. Nie wysuwający się zanadto na plan pierwszy, dający możliwość swobodnej wypowiedzi gościom – ale jednak obecny w programie jako pełnoprawny uczestnik dyskusji, wyrazisty w swoich opiniach, błyskotliwy i kompetentny. Całość wypadała naprawdę świetnie – mimo formy tradycyjnej dyskusji, nie urozmaicanej żadnym dynamicznym montażem czy fleszowymi wstawkami, jakie się obecnie stosuje w programach kulturalnych (czy raczej – kulturalno-rozrywkowych). Lekko, ciekawie i bezpretensjonalnie.
I cóż... Pewnie domyślacie się puenty. Dwa tygodnie temu weekend miałam dość pracowity i przegapiłam Tygodnik, tydzień temu na próżno szukałam go na antenie (choć w programie figurował), wreszcie wczoraj – po kolejnym rozczarowaniu o 16.20 – zaczęłam szukać w sieci informacji na temat magazynu... I okazało się, że – podobnie, jak inne programy realizowane cyklicznie – Tygodnik kulturalny został zawieszony.
Więcej możecie przeczytać w tym artykule (polecam zwłaszcza początkowy akapit z wypowiedzią rzecznika TVP). I doprawdy, trudno powstrzymać się od ironii, gdy władze telewizji publicznej tak konsekwentnie ograniczają budżet TVP Kultura, lekceważą petycje widzów – a jednocześnie inwestują w coraz to bardziej bzdurne programy rozrywkowe, wciąż jednak wycierając sobie gębę "misyjnością". Zaczynam naprawdę sądzić, że w telewizji publicznej "misyjny" oznacza po prostu "komercyjny, który się nie sprzedaje" ;-) Bo chyba na tym polega obecnie jedyna różnica między TVP a stacjami prywatnymi.
Bardzo żałuję tych decyzji budżetowych – zwłaszcza gdy myślę, jaki był koszt realizacji tak kameralnego programu, jak Tygodnik kulturalny. Niestety, archiwalne filmy i nagrania – choćby bardzo ciekawe – nie są w stanie zachęcić mnie do regularnego śledzenia TVP Kultura; ulubione filmy mam w swoich prywatnych zbiorach. Tym, co nadawało świeżości antenie TVP Kultura i chroniło tę stację przed skostniałym wizerunkiem, były dyskusje interesujących ludzi o interesujących – w tym bieżących – wydarzeniach.
Ot, gorzka refleksja w dniu, gdy serwisy informacyjne huczą o oscarowym święcie kina.
Bardzo żałuję tych decyzji budżetowych – zwłaszcza gdy myślę, jaki był koszt realizacji tak kameralnego programu, jak Tygodnik kulturalny. Niestety, archiwalne filmy i nagrania – choćby bardzo ciekawe – nie są w stanie zachęcić mnie do regularnego śledzenia TVP Kultura; ulubione filmy mam w swoich prywatnych zbiorach. Tym, co nadawało świeżości antenie TVP Kultura i chroniło tę stację przed skostniałym wizerunkiem, były dyskusje interesujących ludzi o interesujących – w tym bieżących – wydarzeniach.
Ot, gorzka refleksja w dniu, gdy serwisy informacyjne huczą o oscarowym święcie kina.
dziś była powtórka, z niedzieli chyba... oglądałam! zmienili czas edycji, ale chyba program wrócił na dobre :) tez sie ciesze!
OdpowiedzUsuńM.A.