Ten wiszący na wierzchu post z Hiszpanii (ogarniający zresztą wrażenia sprzed pół roku) zionie mi profilem Zagranico, więc najwyższa pora wrzucić kilka aktualnych słów.
Szaleństwo trwa. Szaleństwo w pracy - bo zima zobowiązuje, by było zleceń jak lodu, a do tego trzeba prowadzić rekrutację; szaleństwo w domu - bo mamy remont i na myśl o kolejnych jego etapach mam ochotę krzyknąć jak gang uliczny z West Side Story: Ale będzie rozpierducha!
Szaleństwo trwa. Szaleństwo w pracy - bo zima zobowiązuje, by było zleceń jak lodu, a do tego trzeba prowadzić rekrutację; szaleństwo w domu - bo mamy remont i na myśl o kolejnych jego etapach mam ochotę krzyknąć jak gang uliczny z West Side Story: Ale będzie rozpierducha!
Dlatego ku ukojeniu nerwów - Waszych i moich własnych - czarujący kadr z Audrey Hepburn jako panną młodą z filmu Funny Face.
Popatrzcie i przypomnijcie sobie, że jeszcze kiedyś wyjdzie słońce, jeszcze kiedyś wyrośnie trawa, jeszcze kiedyś będziemy wywijać nogami na świeżym powietrzu! A póki co, wracam pod kołdrę pachnącą tynkiem, przeklinam fakt, że zakleiłam folią szafkę z winem i wracam do ostatniego Popielskiego. A wkrótce postaram się wysmażyć recenzję z Aniołów w Ameryce.
P.S. Jeśli w Waszym mieście szykuje się koncert Marka Dyjaka, idźcie koniecznie. Czarująco-szorstki głos. Tylko nie warto się spóźniać, bo koncert trwa 1:15.
P.S.2 Pójście na badania krwi z wielką koncertową pieczątką na nadgarstku nie wywołuje serdeczności pielęgniarek.
P.S. Jeśli w Waszym mieście szykuje się koncert Marka Dyjaka, idźcie koniecznie. Czarująco-szorstki głos. Tylko nie warto się spóźniać, bo koncert trwa 1:15.
P.S.2 Pójście na badania krwi z wielką koncertową pieczątką na nadgarstku nie wywołuje serdeczności pielęgniarek.
Ładny kadr:-) szaleństwo i mnie dopadło, widać, że koniec roku się zbliża. Wstyd się przyznać ale Dyjaka nie znam...muszę się wyedukować bardziej;-) A na słońce czekam z utęsknieniem!
OdpowiedzUsuńTymczasem u mnie ostatni dzień z konkursem świątecznym więc zapraszam! Pozdrawiam ciepło!
Uwielbiam Marka Dyjaka, ale jego koncert przegapiłam :c
OdpowiedzUsuńSam, nie wiem dlaczego, ale włączyłem "Tales from topographic oceans". Tak.
OdpowiedzUsuńI natychmiast przeniosło mnie do Kieszeni.
A tu tańczą na obrazku w nowych butach, w pracy młyn, w domu rozpierducha, źródełko zafoliowane... żadnej pociechy.
Idę lec pod gruszą sobie. Powyję do pełni :)
Pieczątka i pielęgniarki - dobre :)) A za Dyjakiem również przepadam, choć rzadko koncertuje.
OdpowiedzUsuń