Jest to pogodna, żywiołowo opowiedziana historia George'a Hamiltona, który – wraz z matką i bratem – przemierza Amerykę II połowy lat 50. Akcja rozpoczyna się w chwili, gdy Ann, matka George'a (w tej roli Renee Zellweger) porzuca męża, przyłapawszy go na zdradzie i postanawia wyruszyć do Bostonu w poszukiwaniu lepszego życia. Śledzimy więc jej perypetie związane z kolejnymi – mniej lub bardziej ekscentrycznymi – adoratorami i obserwujemy nastolatków usiłujących odnaleźć się w nowych warunkach (a przy okazji dowiadujemy się m.in. o zamiłowaniu Robbiego do hafciarstwa czy zacięciu pisarskim George'a;)
Nie jest to dzieło wybitne, ale świetny film na popołudnie, na które nie mamy pomysłu:) Warto dać się wciągnąć młodzieńczej opowieści George'a – tym bardziej, jeżeli – tak, jak ja - macie słabość do scenografii i kostiumów w stylu retro;) Kolorowe, rozkloszowane spódnice, kufry podróżne, lodówki w pastelowych kolorach czy bajeczne samochody – to wszystko naprawdę pozwala nacieszyć się oczom;)
Tutaj znajdziecie zwiastun filmu, ale zdecydowanie NIE polecam jego oglądania. Jeśli wybieramy się do kina na lekki, niezobowiązujący film – a jeszcze do tego mamy znać zarys całej fabuły, opatrzony łopatologicznym komentarzem lektora – to doprawdy, niewiele zostaje z przyjemności oglądania.
P.S. Dopisek dla wielbicieli serialu Seks w wielkim mieście - w My one and only w niewielkiej, acz wyrazistej roli występuje Chris Noth.
P.S.2 Jeśli kiedyś uda mi się zdobyć kopię filmu, dołączę do notki kadr z wyhaftowanymi, jak koszula jednego z bohaterów, napisami końcowymi. Malowniczy.
P.S.3 Jeszcze jedno – plakat banalny do bólu;)
uwielbiam Renee :D i dziękuję za tę notkę, myślałam, że wchodzi z nią teraz tylko "Za jakie grzechy", a tu taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńMagdaleno, myślę, że "My one and only" przypadnie Ci do gustu, bo Renee jest tu naprawdę urocza:)
OdpowiedzUsuń