Rozmowa dwóch pań, około 70-tki, w autobusie:
– No i mówią, że przyjdą na ósmą. I ja teraz nie wiem, czy mam kolację podawać... Bitki bym zrobiła na przykład - ale oni twierdzą, że tylko na krótko. A jak na krótko, to na kawę. Ale kto kawę pije o dwudziestej? No i mam wątpliwości... No czai pani bazę, pani Gieniu. Na kawę czy na kolację?
Takie dialogi rozpieszczają moje uszy, gdy wracam z pracy. Internetowy slang jest niczym w porównaniu z żywiołem rozmów autobusowych!
A ostatnie tygodnie w pracy tak rozżarzone, że nie wiem, gdzie się kończę, a gdzie zaczynam. Na szczęście są wieczory - wieczory jogi, czytania Kate Morton, spacerów z Olą, wieczory, gdy w głowie figa z makiem, a na brzuchu - Figa z mruczandem. Jutro lub w piątek wpadam na Tofifest (nareszcie!). A już dziś w nocy wraca R., po tygodniu zawodowych wojaży. Brakowało mi już tej jednej litery alfabetu, choć nie umiem jej nawet porządnie wymówić.
Ilustracje Blanki Gomez (czy Wy, podobnie jak ja, rozpoznajecie się na co drugiej z nich?)
No że też w pociągach takich perełek nie słyszę :( A postaci z autobusu jakby je rysował Butenko.
OdpowiedzUsuńKapitalne te ilustracje! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny dialog :)) Stęskniłam się u Ciebie za kategorią "nausznie" - pewnie teraz takie rzeczy trafiaja na fejsa Kieszeni, a ja fanką FB nie jestem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola W.