Jedną z pierwszych notek na Kieszeniach (a ściślej mówiąc, drugą) była seria okładek Vogue'a. Dziś więc estetyczny powrót – porcja wydań magazynu Harper's Bazaar z lat 50. Natknęłam się na nie przypadkiem, szukając informacji o trendach w bieliźnie tamtej dekady, a bazaarowe projekty w lot skradły mi serce. Urzekły mnie, naturalnie, retro akcesoria - kapelusze, apaszki, parasolki, samochód (!) - ale nade wszystko zachwyciło coś innego. Kompozycje - tak zróżnicowane, fantazyjne, prezentujące modelki w różnych pozach; jakże odległe od wtórnych ujęć portretowych, które uśmiechają się do nas ze współczesnych okładek. Że przestylizowane? Nienaturalne? Owszem, ale czy dzisiejsza obróbka graficzna nie jest przestylizowana? Podoba mi się też umiar w zwiastunach treści - ot, kilka haseł, bez krzykliwych barw i jaskrawych słów. Przyjemny minimalizm - niech i na Was podziała inspirująco!
Chętnie zobaczyłabym ten salon Grahama Greene'a! Przy okazji - czy Wy też tak wzruszaliście się przy Sednie sprawy? Jeśli nie zetknęliście się z tą powieścią, polecam ją gorąco.
Modelka wpadła prosto ze śniadania u Tiffany'ego.
Zdjęcia z Huffington Post
Fajnie pierwsze zdjęcie koresponduje z ostatnim :)
OdpowiedzUsuńChyba pomyłka... Nie ma znaczka, ani koperty, ani nic do prowadzenia korespondencji.
UsuńMyślałam, że ta pani na samochodzie trzyma przed sobą klapę od śmietnika ;-)
OdpowiedzUsuńPatrząc na ubiór dzisiejszego społeczeństwa, coraz bardziej zbliżamy się do starszych czasów - znowu koszulki wciska się w spodnie, co jeszcze niedawno uważano za obciach, więc i na retro przyjdzie pora.
OdpowiedzUsuń