Gdzie się podziały tamte okładki? Gdzie te ręcznie kreślone litery, profile zaznaczone jednym pociągnięciem pędzla i zdjęcia o delikatnym tylko retuszu?
A ujmując temat ze strony marketingowej – kto dziś pozwoliłby sobie na to, aby logo występowało w tak wielu wariantach graficznych? Gdzie silny brand, gdzie obowiązująca kolorystyka i liternictwo niezmiennie kojarzone z marką?! Zachęcam do wizualnego rozsmakowania się:
A ujmując temat ze strony marketingowej – kto dziś pozwoliłby sobie na to, aby logo występowało w tak wielu wariantach graficznych? Gdzie silny brand, gdzie obowiązująca kolorystyka i liternictwo niezmiennie kojarzone z marką?! Zachęcam do wizualnego rozsmakowania się:
Moja ulubiona to ta w prawym dolnym rogu – z kapeluszem. A po więcej zapraszam tutaj (u dołu możecie przeskakiwać do kolejnych dekad). A na zakończenie – ilustracja zmienności kanonów mody.
smakowite te vougi ;)
OdpowiedzUsuńAż popatrzyłam na okładki współczesne - cóż, trudno nie westchniąć za Tobą: "gdzie się podziały tamte okładki..." Aż nabrałam ochoty na jakąś zmianę liternictwa tu czy ówdzie - uważam, ze wielcy mogą sobie na to pozwolić ;))
OdpowiedzUsuń