Tytuł dość trywialny, ale wydaje się adekwatny do tematyki filmu, o którym będzie mowa. W ostatnią niedzielę wybraliśmy się z niemężem do Naszego Kina - ostatniego kina studyjnego w Toruniu*. Tam, w gronie pięciorga widzów**, obejrzeliśmy Walc z Baszirem - filmowo-komiksową animację Ari Folmana.

Sam Folman wyznaje, że pomysł stworzenia filmu zrodził się podczas sesji terapeutycznych, na które skierowano go, gdy postanowił zakończyć współpracę z armią. W następstwie rozmów z psychologiem - podczas których reżyser po raz pierwszy w życiu otwarcie opowiedział o swoich doświadczeniach wojennych (I was surprised I never thought about it. I never dealt with it.) - okazało się, że mimo oczywistej świadomości uczestnictwa w interwencji zbrojnej, Folman nie jest w stanie przypomnieć sobie wielu szczegółów tamtych wydarzeń:
It’s not as if I went through a car accident, I had amnesia, I don’t remember my name. It’s like I have it, and I need to regain the missing parts.
Rozmowy z rodziną i znajomymi miały pomóc Folmanowi w odnalezieniu tych brakujących elementów - i stały się następnie podstawą stworzenia filmu. Polecam krótką rozmowę z reżyserem, w której Folman m.in. wspomina o aspekcie autoterapeutycznym Walca i uzasadnia, dlaczego wybrał animację jako narzędzie realizacji swojej wizji. A tu, znaleziony po drodze, wywiad w języku polskim.
Żałuję, że nie udało mi się znaleźć kadru, który najbardziej zapadł mi w pamięć (jeśli kiedyś dotrę do całości filmu, wytnę tę klatkę i umieszczę ją tutaj), ale powyżej możecie obejrzeć kilka próbek warstwy graficznej Walca, a na jutubie zwiastun filmu.
- - -
* czyli miejsca, gdzie ekran mały, ogrzewanie nawala, a czasem nawet dobiegają hałasy z ulicy - ale jednak co kino, to kino;)
** kiepska promocja kin studyjnych - które z powodzeniem mogłyby organizować pokazy tematyczne, seanse dla studentów czy gromadzić koneserów na pokazach klasyki - to temat na oddzielną notkę;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.