* Ponieważ chętnie dzielę się z Wami na łamach Kieszeni wrażeniami z rozmaitych podróży, postanowiłam od czasu do czasu napisać również o Toruniu. O miejscach, osobach i wydarzeniach, które ujmują mnie w tym mieście – a które być może i Wam przypadną do gustu.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Miniony tydzień był dla R. i dla mnie bardzo pracowity (co zresztą widać po częstotliwości wpisów w Kieszeniach). Dlatego z tym większą radością... zarwaliśmy dwie noce, biorąc udział w koncertach Festiwalu Lulu ;-)
Czym jest Lulu? To niewielka impreza muzyczna organizowana w Toruniu przez Mariusza Lubomskiego – przy okazji większego przedsięwzięcia, festiwalu światła Skyway. Tegoroczna, druga edycja objęła trzy koncerty, z których w dwóch mieliśmy przyjemność uczestniczyć.
Koncert pierwszy: Bogdan Hołownia i Katarzyna Groniec
Koncert pierwszy: Bogdan Hołownia i Katarzyna Groniec
Łagodne wprowadzenie w postaci kompozycji Jerzego Wasowskiego w
wykonaniu Bogdana Hołowni i... absolutnie porywający koncert Katarzyny
Groniec. Przy okazji uwaga: jeśli nie znacie tej artystki zbyt dobrze
albo lubicie słuchać tylko od czasu do czasu, koniecznie wybierzcie się
na jej koncert. Na scenie Groniec jest wcielonym żywiołem;
ujawnia nie tylko znakomite możliwości wokalne, ale i talent aktorski,
kabaretowy (!), niesamowity wdzięk, autoironię i elastyczność nóg. Magnetyzują
również jej muzycy (brawa szczególnie dla klawiszowca). I choć pewna
nadgorliwie nietrzeźwa pani z publiczności trochę przeszkadzała w występie,
wykrzykując czerstwe dowcipy pod adresem artystki, impreza była
kapitalna.
Finał koncertu okazał się wprost stworzony dla mnie – Groniec zaśpiewała Przyznaję się do winy Ciechowskiego (co z uwagi na fakt, że zaczęła od swojej piosenki Niewinna, stanowiło zgrabną kropkę nad i). A Lizard King po raz kolejny dowiódł, że jest jedną z najlepszych przestrzeni koncertowych w Toruniu. Polecam.
Lubomski, z właściwym sobie wdziękiem i ekstrawagancją, wprowadził zgromadzonych w żartobliwie-nostalgiczny nastrój. Zaśpiewał kilkanaście coverów, m.in. Ciągle pada, Wspomnienie (Mimozami), Zielono mi czy Dzikie wino. (Zresztą, podczas tego ostatniego usłyszałam, jak chłopak przy sąsiednim stoliku mówi: Łee, za stary jest na tą piosenkę. Wierzcie mi, nie jest).
W repertuarze znalazło się również Jesteśmy na wczasach, dające okazję, by zobaczyć Lubomskiego w bodaj najbardziej zamaszystej choreografii w historii – z grzechotkami w rękach. Szalenie przypadła mi do gustu również aranżacja Babę zesłał Bóg – po którym, przyznam, Kiedy byłem małym chłopcem w wykonaniu Lubomskiego nie wypadło już tak przekonująco ;-) Ogólnie – duża przyjemność, mogłabym takich koncertów słuchać co tydzień.
Drugą część stanowił występ Przemyk – uroczo zaabsorbowanej zmianą butów i ozdób na włosach, wyciąganych z tajemniczej walizki. Na początku koncertu artystka powiedziała: „Toruń zawsze kojarzył mi się z Kopernikiem, Ciechowskim i Lubomskim” – czym natychmiast zaskarbiła sobie moją sympatię, bo w mojej głowie funkcjonuje podobny ciąg skojarzeń. (No, ewentualnie z Kopernika mogłabym zrezygnować.) Potem nastąpiła już seria znakomitych, nastrojowych wykonań, urozmaicanych dźwiękami dzwonków i bębenków. Barrrdzo energetycznie.
Przy tym stoliku siedzieliśmy z Magdą i R.
Czek to pseudonim artystyczny R.
Nie pytajcie, dlaczego – wie to tylko barman.
Czek to pseudonim artystyczny R.
Nie pytajcie, dlaczego – wie to tylko barman.
Bilet
na jeden koncert kosztował w przedsprzedaży 20 zł. To zdecydowanie moje najlepiej wydane 20 zł w tym sezonie. Nie przegapcie Lulu za rok – świetna,
kameralna impreza.
Na zakończenie ciekawostka – czy wiecie, co (oprócz Lulu) łączy Przemyk i Lubomskiego? Postać Sławomira Wolskiego, tekściarza, który napisał m.in. Babę zesłał Bóg i Spacerologię.
Fajnie, że napisałaś o małym festiwalu LuLu, a nie o dużym festiwalu Skyway :)
OdpowiedzUsuńNa Groniec byłam dwa razy w życiu i w pełni podzielam Twoją opinię - kapitalna artystka. To nie koncerty, to żywiołowe spektakle.
Renata Przemyk to cudowna, inna jakość.
OdpowiedzUsuńByłam raz na jej koncercie jesienią. Na pewno nie ostatni.
Idealna na jesień. ;)
Czuję, że polubię ten cykl.
OdpowiedzUsuńLubię w Toruniu: kieszenie jak ocean :)
OdpowiedzUsuńOwszem, Lizard King na czas remontu Odnowy stał się centrum koncertowym Torunia. W moim skromnym rankingu najlepiej wypadła Kasia Groniec,potem Lubomski, Przemyk (momentami zbyt eteryczna dla mnie), za to Hołownia grał miło dla ucha, ale preferuję wokal.
OdpowiedzUsuńA mnie zachwyciła Renata Przemyk. Jest uroczo niedzisiejsza i przepięknie śpiewa na żywo. Nabrałam ochoty na ukazującą się we wrześniu nową płytę. A w Lizardzie podoba mi się coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńjeszcze pomiędzy Groniec a Przemyk była Maja Kleszcz- faktycznie drugi dzień Lulu !
OdpowiedzUsuńSmoke Detector, to prawda - drugi dzień festiwalu nas ominął. A byłeś może na koncercie Mai? Udany?
OdpowiedzUsuń