środa, 29 sierpnia 2012

Lubię w Toruniu*: festiwal Lulu

* Ponieważ chętnie dzielę się z Wami na łamach Kieszeni wrażeniami z rozmaitych podróży, postanowiłam od czasu do czasu napisać również o Toruniu. O miejscach, osobach i wydarzeniach, które ujmują mnie w tym mieście – a które być może i Wam przypadną do gustu.
Miniony tydzień był dla R. i dla mnie bardzo pracowity (co zresztą widać po częstotliwości wpisów w Kieszeniach). Dlatego z tym większą radością... zarwaliśmy dwie noce, biorąc udział w koncertach Festiwalu Lulu ;-)
Czym jest Lulu? To niewielka impreza muzyczna organizowana w Toruniu przez Mariusza Lubomskiego – przy okazji większego przedsięwzięcia, festiwalu światła Skyway. Tegoroczna, druga edycja objęła trzy koncerty, z których w dwóch mieliśmy przyjemność uczestniczyć.
Koncert pierwszy: Bogdan Hołownia i Katarzyna Groniec
Łagodne wprowadzenie w postaci kompozycji Jerzego Wasowskiego w wykonaniu Bogdana Hołowni i... absolutnie porywający koncert Katarzyny Groniec. Przy okazji uwaga: jeśli nie znacie tej artystki zbyt dobrze albo lubicie słuchać tylko od czasu do czasu, koniecznie wybierzcie się na jej koncert. Na scenie Groniec jest wcielonym żywiołem; ujawnia nie tylko znakomite możliwości wokalne, ale i talent aktorski, kabaretowy (!), niesamowity wdzięk, autoironię i elastyczność nóg. Magnetyzują również jej muzycy (brawa szczególnie dla klawiszowca). I choć pewna nadgorliwie nietrzeźwa pani z publiczności trochę przeszkadzała w występie, wykrzykując czerstwe dowcipy pod adresem artystki, impreza była kapitalna.
Finał koncertu okazał się wprost stworzony dla mnie – Groniec zaśpiewała Przyznaję się do winy Ciechowskiego (co z uwagi na fakt, że zaczęła od swojej piosenki Niewinna, stanowiło zgrabną kropkę nad i). A Lizard King po raz kolejny dowiódł, że jest jedną z najlepszych przestrzeni koncertowych w Toruniu. Polecam.
 Źródło: Wirtualny Toruń
Koncert drugi: Mariusz Lubomski i Renata Przemyk
Lubomski, z właściwym sobie wdziękiem i ekstrawagancją, wprowadził zgromadzonych w żartobliwie-nostalgiczny nastrój. Zaśpiewał kilkanaście coverów, m.in. Ciągle pada, Wspomnienie (Mimozami), Zielono mi czy Dzikie wino. (Zresztą, podczas tego ostatniego usłyszałam, jak chłopak przy sąsiednim stoliku mówi: Łee, za stary jest na tą piosenkę. Wierzcie mi, nie jest).
W repertuarze znalazło się również Jesteśmy na wczasach, dające okazję, by zobaczyć Lubomskiego w bodaj najbardziej zamaszystej choreografii w historii – z grzechotkami w rękach. Szalenie przypadła mi do gustu również aranżacja Babę zesłał Bóg – po którym, przyznam, Kiedy byłem małym chłopcem w wykonaniu Lubomskiego nie wypadło już tak przekonująco ;-) Ogólnie – duża przyjemność, mogłabym takich koncertów słuchać co tydzień.
Drugą część stanowił występ Przemyk – uroczo zaabsorbowanej zmianą butów i ozdób na włosach, wyciąganych z tajemniczej walizki. Na początku koncertu artystka powiedziała: „Toruń zawsze kojarzył mi się z Kopernikiem, Ciechowskim i Lubomskim” – czym natychmiast zaskarbiła sobie moją sympatię, bo w mojej głowie funkcjonuje podobny ciąg skojarzeń. (No, ewentualnie z Kopernika mogłabym zrezygnować.) Potem nastąpiła już seria znakomitych, nastrojowych wykonań, urozmaicanych dźwiękami dzwonków i bębenków. Barrrdzo energetycznie.
Przy tym stoliku siedzieliśmy z Magdą i R.
Czek
to pseudonim artystyczny R.
Nie pytajcie, dlaczego – wie to tylko barman.

Bilet na jeden koncert kosztował w przedsprzedaży 20 zł. To zdecydowanie moje najlepiej wydane 20 zł w tym sezonie. Nie przegapcie Lulu za rok – świetna, kameralna impreza. 
Na zakończenie ciekawostka – czy wiecie, co (oprócz Lulu) łączy Przemyk i Lubomskiego? Postać Sławomira Wolskiego, tekściarza, który napisał m.in. Babę zesłał Bóg i Spacerologię.

8 komentarzy:

  1. Fajnie, że napisałaś o małym festiwalu LuLu, a nie o dużym festiwalu Skyway :)
    Na Groniec byłam dwa razy w życiu i w pełni podzielam Twoją opinię - kapitalna artystka. To nie koncerty, to żywiołowe spektakle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Przemyk to cudowna, inna jakość.
    Byłam raz na jej koncercie jesienią. Na pewno nie ostatni.
    Idealna na jesień. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję, że polubię ten cykl.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię w Toruniu: kieszenie jak ocean :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Owszem, Lizard King na czas remontu Odnowy stał się centrum koncertowym Torunia. W moim skromnym rankingu najlepiej wypadła Kasia Groniec,potem Lubomski, Przemyk (momentami zbyt eteryczna dla mnie), za to Hołownia grał miło dla ucha, ale preferuję wokal.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie zachwyciła Renata Przemyk. Jest uroczo niedzisiejsza i przepięknie śpiewa na żywo. Nabrałam ochoty na ukazującą się we wrześniu nową płytę. A w Lizardzie podoba mi się coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeszcze pomiędzy Groniec a Przemyk była Maja Kleszcz- faktycznie drugi dzień Lulu !

    OdpowiedzUsuń
  8. Smoke Detector, to prawda - drugi dzień festiwalu nas ominął. A byłeś może na koncercie Mai? Udany?

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.