sobota, 25 maja 2013

Czy Alicja jest sympatyczna?

W ramach szlifowania wiedzy/ poszukiwania inspiracji wybrałam się w piątek ze swoim zespołem na PLASTER - festiwal plakatu i typografii, organizowany po raz czwarty w toruńskim CSW. Oprócz wystaw (międzynarodowa ekspozycja, współczesny plakat włoski i retrospektywa Tomasza Bogusławskiego – ta ostatnia moim zdaniem świetna), udało nam się zobaczyć dwa wystąpienia twórczych duetów.
Pierwszym z nich była Galeria Rusz - tandem znany w Toruniu z nietypowych akcji billboardowych. Galeria prezentuje swoje prace m.in. przy mojej ulicy, więc śledzę jej kolejne pomysły na bieżąco. I choć doceniam niereklamowe traktowanie billboardu, to rzadko który pomysł Galerii Rusz mnie przekonuje. Większość obrazów wydaje mi się mało błyskotliwa, niezbyt odkrywcza - choć z założenia konceptualna i, jak deklarują artyści, mająca skłaniać do refleksji, poruszać, przełamywać oczywistości. Moim zdaniem nie przełamuje.

Dzisiejsze spotkanie nie zmieniło mojego nastawienia. Spośród zaprezentowanych prac kilka wywołało mój entuzjazm, ale większość przyjęłam obojętnie. Gdy jedno z haseł ujęło mnie grą słów
, chwilę później okazało się, że jego autorem jest... S. J. Lec ;-) Same wypowiedzi artystów też nie wniosły wiele nowego - były dość chaotyczne, rozciągnięte, skupione głównie na wątku mglistych kontrowersji wywołanych przez prace. Rozmawialiśmy zresztą po wyjściu z CSW, że te szumne "kontrowersje" wydają się największym powodem do dumy twórców.
Poniżej przykład billboardu, który mnie przekonuje


Poniżej przykłady billboardów, które wydają mi się wtórne, nieciekawe



Tym, którzy cenią koncepty Galerii Rusz, polecam raczej śledzić jej twórczość, niż wybierać się na spotkania. Ja pozostaję fanką Górskiej i Góralskiego jako mecenasów sztuki billboardowej (lubię np. organizowany przez nich festiwal sztuki billboardowej Art Moves), niż twórców. A czy Was rusza twórczość Rusz? Najświeższe billboardy możecie zobaczyć tutaj (a więcej prac na stronie GR).

Drugim duetem obecnym w CSW było Hipopotam Studio... i to już zupełnie inna bajka (słowo-klucz). Bardzo lubię ilustracje Aleksandry i Daniela Mizielińskich, wertuję w księgarni każdą ich nowość (ostatnio Mapy), a w domu mam urocze Co z Ciebie wyrośnie? (zobaczcie sami - tu książki w oprawie graficznej tego zdolnego duetu).

Prezentacja Hipopotama - w osobie Daniela - była ciekawsza, choć też nie porywająca (ale siedziałam obok specjalisty od wystąpień publicznych, więc mogłam być na to szczególnie wyczulona ;-) Na pewno zapamiętam garść ciekawostek dotyczących pracy nad książkami dla dzieci. Skrzętnie skorzystałam też z okazji, by wygrać miniksiążeczkę Buszmeni w Krakowie - Daniel nagradzał jej egzemplarzami osoby zadające pytania; gdy to zadeklarował, dreptałam wszystkimi kończynami, byle dorwać mikrofon (doprawdy, buszmenka w galerii!). Warto było - tomik jest uroczy!
 
Co poza tym?
  • Pytanie jednej z uczestniczek spotkania, która zagadnęła Daniela Mizielińskiego: Niedawno byłam na spotkaniu z wydawnictwem Dwie siostry - to naprawdę dwie sympatyczne dziewczyny... A czy Alicja jest sympatyczna? Poproszona o powtórzenie pytania, mówiła jak mantrę: Czy Alicja jest sympatyczna? Daniel odpowiedział: Nie wiem... Nie znam żadnej Alicji. Okazało się, że pani miała na myśli Aleksandrę, współautorkę książek - śmiałam się, bo przypomniało mi to enigmatyczne Gdzie jest Giselle?! z performance'u z Instytutu B61.
  • kolega z pracy Robert, który chcąc wpisać się w artystyczny klimat, dzielnie tworzył instalację z walizką
  • Kasia, która prawie wybrała się do kina z Justyną i Tomkiem, a także nie pozowała na tle włoskich plakatów (choć płaszcz ma piękny).
Szkoda, że Plaster trwa tylko kilka dni - ale wystawa Tomasza Bogusławskiego pozostaje do ok. 20 czerwca, więc polecam.

P.S. Jak być może zauważyliście, Kieszenie ostatnio się przebrały - na górze zawitał nowy nagłówek, a z boku pojawiły się miniatury najczęściej poruszanych tematów (czyli ilustracje dla tagów). Mam nadzieję, że ułatwią Wam buszowanie po blogu.

P.S. 2 Byliśmy na nowym Almodovarze - i po raz pierwszy od dawna zasnęłam w czasie seansu... Serio. A jestem dziś wypoczęta i energiczna, bo nie zasnęłam nawet leżąc w wybitnie relaksującym miejscu, pod rękami specjalistki od alg (bon do instytutu przyjemności - urodzinowy prezent od R., który zrealizowałam po dwóch miesiącach). Więc odpuśćcie Przelotnych kochanków, lepiej w tym samym czasie naprawdę znaleźć przelotnego kochanka.

3 komentarze:

  1. A czy Alicja jest sympatyczna?
    Zapytuję całkiem prywatnie
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, bez dwóch zdań! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć Plaster to moja działka, wstyd przyznać, że jeszcze na nim nie byłam. Bilbordy do mnie nie przemawiają natomiast Hipopotama uwielbiam:-) Podoba mi się też nowy układ na blogu. Jest przejrzyście i ładnie! Udanego poniedziałku, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.