niedziela, 5 maja 2013

Miasto na B, na dziewięć liter i nie jest to Bydgoszcz

Kto śledzi Kieszenie na Facebooku, już widział to zdjęcie – oto skojarzenie z Barceloną, które rządziło w mojej głowie przez wiele lat.
(Swoją drogą ciekawe, że w Eurobusinessie bardzo rzadko udawało mi się dorwać Barcelonę!). Teraz wyparły je nowe, przedziwne, barwne i zaskakujące. Pod podszewką Kieszeni trwa obróbka zdjęć i obróbka wspomnień więc soczysta relacja pojawi się tu za kilka dni. Póki co, garść wrażeń nieposortowanych. 

O Barcelonie marzyłam od dawna, czytając Mendozę albo wpatrując się w pewien toruński bar... ;-) Udało się!

Na początek najważniejsze tomy wyjazdu – od spodu:
  1. Spacerownik Marka Pernala, dawnego konsula generalnego RP w Barcelonie – użyczony przez Sylwiastkę (serdecznie dziękuję!). Wprost stworzony dla mnie – pełen ciekawostek i anegdot, tropów literackich i filmowych, a także praktycznych podpowiedzi typu: gdzie wypić najlepsze mojito? Polecam!
  2. Cień wiatru Zafona – zaczęłam go czytać przed wyjazdem (wspominałam Wam), a w Barcelonie mój apetyt gwałtownie wzrósł. Dziś po południu, po trasie rowerowej z Magdą i Pawłem, już opalałam okładkę na balkonie.
  3. Album, którym cieszyłam oczy przed wyjazdem i... przez pierwsze dni pobytu w mieście, gdy niebo pozostawało obrażone i czarne. To zdjęcie z tej książki uzmysłowiło mi, że ulice w Barcelonie tworzą dziesiątki kwadratów o spiłowanych narożnikach niezwykły widok, który możecie zobaczyć i tutaj.
  4. Notes, który R. przywiózł mi z jednej z licznych podróży służbowych do Barcelony. Pierwszą kartkę zapisałam jeszcze w samolocie (rojąc kawowe wizje), a kolejne zapełniały się wrażeniami na bieżąco.
Największy zachwyt podróży – ceramika, czyli nieprzewidywalne mozaiki Gaudiego, desenie na ścianach klatek schodowych i barwy płytek zdobiących balkony. Poniżej próbka – Park Guell.
Drugi zachwyt – pojawienie się słońca, dzięki któremu miasto nabrało całkowicie nowego wyrazu! Przez pierwsze dni pobytu towarzyszył nam deszcz, przenikliwy chłód i wiatr – walka o przyjaźń z Barceloną była naprawdę trudna.
 Pani z plakatu teatralnego przy Rambli jednoczy się z nami w bólu. Obok flaga Katalonii – leitmotiv wszystkich pejzaży Barcelony. Przez cały czas pobytu flag było znacznie więcej niż u nas polskich na 3 maja.
Kadr z trzeciego dnia podróży – już po nabyciu kaloszy, które okazały się niezbędne. Ewenement próbuje wejść w billboard, na którym niebo jest bezchmurne, a do tego wystarczy stać, a wygląda się szykownie.
Mam nadzieję, że Wasze myśli odpoczęły ostatnio równie mocno, jak moje – niezależnie od scenerii i czasu trwania majówki. Do usłyszenia!

9 komentarzy:

  1. Ostatnie zdjęcie super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachwyciła mnie ta panorama! W ogóle nie dostrzegłam tej zależności, a przecież oglądałam miasto i z Montjuic, i z dachu Areny.

    Czemu tak mało zdjęć? ;-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, świetne to zdjęcie z Eurobussinesu :) Jako osoba, której dzieciństwo przypadło na lata 80, mam identyczne skojarzenia. Dokładnie pamiętam zresztą, że Hiszpania jest niebieska (a Grecja żółta, Anglia pomarańczowa... - czy ktoś jeszcze ma w głowie ten kod kolorystyczny? ;)

    Olgo-cecylio, jest napisane, że "soczysta relacja za kilka dni", więc pewnie i zdjęć będzie więcej. Ja czyham :)
    1
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest nawet specjalny przewodnik po Barcelonie wiodący szlakiem "Cienia wiatru"- ja tak zwiedzałam, polecam :) Cieszę się, że udało Ci się spełnić marzenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie udało ci się znaleźć biuściastą kurtkę skórzaną? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! ;) Skórzana nie jest, lecz skajowa (może dzięki temu lepiej się wybrzusza i wbrzusza) - a kupiłam ją rok temu w Sopocie, dokąd (właśnie zaczynam zauważać pewien schemat...) pojechaliśmy z R. na majówkę z bagażem zbyt lekkich ubrań. Pochodziła wtedy z przecenionej kolekcji w Reserved.

      P.S. Jakby co, biuściaste kalosze z obuwniczego w Barcelonie!

      Usuń
  6. Dzięki za komentarze. Olgo Cecylio, jak pisze Andrzej - zdjęć będzie więcej. Słów też :-) Cieszę się, że udało mi się czymś Cię zaskoczyć! Ze szczytu Montjuic słabo widać ten układ, najlepiej chyba... z samolotu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze zacząć tydzień po majówce z Kieszeniami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, że Ci się udał wyjazd, należało Ci się!
    Eurobusiness jest najlepszy, zawsze podejrzliwie patrzyłam na ludzi, którzy woleli Monopoly ;). Chociaż też rzadko kupowałam Hiszpanię, z tamtej strony planszy dużo bardziej opłacała się Anglia, no a w ogóle, to najlepiej było kupować Szwecję i Austrię, o.
    Czekam na dłuższą relację i więcej zdjęć!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.