środa, 1 stycznia 2014

Czego nie postanawiam na rok 2014?

Istnieje pewna grupa postanowień noworocznych, które - zwerbalizowane czy nie - powracają do mnie co roku. I które z równą regularnością szlag trafia. Z różnych powodów - bo brak mi do nich przekonania, determinacji, czasu. Z drugiej strony zauważyłam, że jeśli w życiu udaje mi się coś osiągnąć, to zwykle wtedy, gdy tego nie planuję - a po prostu, na danym obszarze idę drogą, do której kieruje mnie intuicja, pasja, miłość czy ciekawość.

Postanowiłam więc stworzyć oficjalną listę niepostanowień noworocznych. Kto wie, może niektóre z nich dzięki temu spełnią się mimochodem, a może przeciwnie, oddalę się od nich zupełnie i ostatecznie? Każda taka porażka będzie w pewnym sensie wyzwoleniem. A w międzyczasie chciałabym w 2014 roku pamiętać o tej zasadzie (chciałabym też mieć taki skuter, ale to inna sprawa):

Grafika z mojego ulubionego etsy

W roku 2014 oficjalnie nie postanawiam:

  1. Regularnie uprawiać sportu. Dużo przyjemniej nabiera się regularności, gdy wiosna zachęca do codziennych przejażdżek rowerem, niż gdy rozpatruje się aktywność w kategoriach 5 x tygodniowo po 45 min. Dla ścisłości, podziwiam ludzi zdyscyplinowanych, którzy do sportu podchodzą zadaniowo - ale w moim przypadku musi zacząć się od innej strony. W jodze się zakochałam i ćwiczę ją stale, zupełnie nie postrzegając tego jako obowiązku. Może kiedyś do jogi i roweru dołączy coś jeszcze - a może nie.
  2. Zdrowiej się odżywiać. Trudno, moje ciało już się chyba przyzwyczaiło do tego, że nie w każdym obszarze darzę je szacunkiem, więc sorry, musi sobie radzić (nikt nie obiecywał, że będzie łatwo!). Na mocnej kawie zamiast pożywnego śniadania też da się żyć.
  3. Nauczyć się prowadzić samochodu. To jedno z postanowień typu No chyba powinnam, prawda? Tymczasem jakoś nie mam ochoty, motywacji, nie czuję potrzeby. Z drugiej strony żywię głębokie przekonanie, że jak będzie trzeba, nauczę się raz-dwa. Zwłaszcza, że kiedyś już się nauczyłam (zrobiłam prawo jazdy w wieku 17 lat, tyle, że potem nie wprowadziłam go w życie). Póki co, pozostaję wierząca w przepisy ruchu drogowego, niepraktykująca. O nie, przepraszam - bardzo starannie praktykująca na rowerze!
  4. Być lepsza dla R. (Jednocześnie skrycie liczę na to, że R. będzie nadal umiejętnie filtrował moje trywialne furie od ważnych wybuchów).
  5. Mniej pracować. Lubię swoją pracę, wypracowałam już pewien balans w tym, co uważam za ważne i nieważne (wspominałam o tym nieco tutaj) i cieszy mnie moment, w którym jestem. Z drugiej strony jeśli coś robię, robię to na 100%, więc jeśli nie akurat ta praca, to - wiem to na pewno - coś innego pożre moją głowę. Tak było, tak jest i tak pewnie będzie - jedyna zasada, której zamierzam się trzymać, to pilnować tego balansu.
  6. Napisać doktoratu (mamo, nie czytaj!). Trudności w godzeniu pracy pełnoetatowej (a na moim etacie to pełno wie, co mówi) z aktywnością akademicką przyniosły mi już tyle frustracji i wyrzutów sumienia, że... postanawiam nie postanawiać. Jeśli się uda, będzie wspaniale, jeśli nie - nic się nie stanie. Na dziś, zamykam w szufladzie myśli: A gdybym była na studiach doktoranckich, to ile by mi to zajęło? albo Ciekawe, jak radzą sobie inni piszący "z wolnej stopy"... i inne bezcelowe porównania. Koniec.
  7. Lepiej organizować sobie życia. Jest już OK, nie ma co przykręcać sobie śruby.
  8. Rzucić palenia. Bo nie palę wcale (ha, chciałam zakończyć akcentem pozytywnym).
A Wy, czego nie postanawiacie zrealizować w roku 2014? Trzymam kciuki, żeby - niezależnie od planów czy marzeń - w świeżo napoczętym roku otaczał Was spokój. I żeby na każdym obszarze życia - w domu, w pracy, wśród znajomych - towarzyszyli Wam ludzie, którzy Was akceptują, wierzą w Was i widzą w Was więcej dobra, niż potraficie dostrzec sami.

5 komentarzy:

  1. Świetne. To dodam jeszcze od siebie - nie postanawiam:

    Chodzić spać przed północą. Jestem sową i pozostanę sową, choć świat o świcie, przyznaję, jest piękny, ale tak szkoda chodzić spać tego samego dnia, którego się wstało:).

    zaskakująco wiele z tych nie-postanowień nam się pokrywa, może rzeczywiście odczarujemy coś NIE postanawiając:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie rzucę palenia. A szkoda, bo podobno można nieźle zaoszczędzić. Może nawet na skuter?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowe podejście :) Ostatnio gdzieś czytałam, że postanowienia noworoczne są szkodliwe dla zdrowia. Ludzie są na zmianę to spięci i zestresowani, to zawiedzeni, jak sobie czasem odpuszczą, bo oczywiście nie pozwalają sobie na odpuszczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co roku mam jedno ważne postanowienie: lepsze jest wrogiem dobrego. Jeśli sama się z czymś dobrze czuję, to nie zamierzam tego zmieniać w imię czyjegoś widzimisię. Dlatego nie postanawiam zrzucać wagi, chodzić na siłownię czy robić prawa jazdy.

    A na 2014 robię plany, nie postanowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się, że Ty w prostych słowach potrafisz napisać naprawdę mądre rzeczy :)
    Życzę powodzenia w cieszeniu się życiem, ze skuterem czy bez!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.