Bez dwóch zdań. Jedyny i niepowtarzalny Cookie Monster, alias Ciasteczkowy Potwór, z jego przenikliwym spojrzeniem, awangardową koordynacją ruchową, nienachalnym uzębieniem... A przede wszystkim – z pasją, która odzywa się we mnie dziś od samego rana i która dodatkowo uaktywniła się przy kawie od Justynki (dziękuję!). Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich przedstawicieli jarmuschowej frakcji kawa i papierosy – ja reprezentuję konserwatywny nurt kawa i ciacho.
Tymczasem życzę Wam, żeby ten szary i płaczliwy piątek (nie wiem, jak jest u Was – w Toruniu pochmurnie i deszczowo) minął słodko i błyskawicznie dotarł do brzegu 16-17. A w ramach bonusu – namiar na cukiernię, w której powstają takie babeczki:
Tymczasem życzę Wam, żeby ten szary i płaczliwy piątek (nie wiem, jak jest u Was – w Toruniu pochmurnie i deszczowo) minął słodko i błyskawicznie dotarł do brzegu 16-17. A w ramach bonusu – namiar na cukiernię, w której powstają takie babeczki:
To Cupcake Corner Bakery w Krakowie – pisały o niej jakiś czas temu Wysokie Obcasy (skąd pochodzi zdjęcie powyżej), opisując boom babeczkowy, który ogarnął Stany Zjednoczone i pożera podobno cały świat. Artykuł pod nieco przekombinowanym tytułem Uroczoorgazm z babeczką możecie przeczytać tutaj. A dla tych, którzy sami chcieliby spróbować wypieku potwornych babeczek, polecam tutorial z tej strony. Do usłyszenia!
P.S. Cookie Monster jest mi bliski z jeszcze jednego powodu. Zawsze chciałam zjeść ciastko i mieć ciastko!
Babeczki w kształcie Ciasteczkowego Potwora nie powstają bynajmniej tylko w jednej cukierni na świecie - to jest standardowy wzór, który CcCB przywiozło z USA (właścicielka jest zagramaniczna).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich babeczki, ale akurat nie w wersji "cupcake specjalny" - rzadko mówię, że coś jest za słodkie, ale te SĄ. I mówię to jako osoba, która potrafi jeść kajmak łyżką :-)
W minioną sobotę raz na zawsze wyleczyłam się z cupcaków. Krakowski Cupcake Corner dorobił się filii przy Brackiej i właśnie tam w końcu udało mi się połączyć mój wolny czas i wolne miejsce w lokalu (nawiasem mówiąc urządzonym w stylu, który jak najbardziej mi odpowiada). Cupcake, które wzięliśmy (bo było nas większe grono) świetnie wyglądały i fatalnie smakowały. Najoględniej rzecz ujmując to śliczne słodkie świństwo. Są tak obrzydliwie słodkie, że po jednym ma się mdłości. Więc dziękuję, pooglądam zza szyki.
OdpowiedzUsuńDzięki za cupcake'owe recenzje, dziewczyny:-) Ja osobiście jeszcze w Cupcake Corner niczego nie próbowałam - to po prostu jedyna cukiernia prowadząca "potworne babeczki", na której adres się natknęłam. Ale mam nadzieję, że kiedy będę w Krakowie, dotrę i tam:-)
OdpowiedzUsuń