czwartek, 8 marca 2012

Garść przyjemności 6

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem Ważnego Spotkania, przygotowań do konferencji i szlifów animacji na Dzień Kobiet w pracy. Dziś więc jestem nieco skołowana, ale finał jutro – pół dnia w firmie, a drugie pół na konferencji (w tym: moje wystąpienie).

Dlatego w ramach oddechu – garść ostatnich przyjemności. Tym bardziej, że od kwartału (!) nie zamieściłam nic w tej kategorii. Zima to zdecydowanie nie jest moja pora roku. Ad rem:

1. Wieczór powrotu R. z kolejnego wyjazdu, w nocy z poniedziałku na wtorek. Jedzenie gorących jabłek, gadanie i oglądanie serialu do 2 rano.

2. Czytanie Milczącego zamku (The Distant Hours) Kate Morton. 550 stron łyknięte ekspresowo – na przystankach, w wannie, przy kolacji. Kolejna po Zapomnianym ogrodzie i Domu w Riverton zapętlona fabuła, która łączy teraźniejszość z przeszłością i stopniowo, krok po kroku, odsłania skrywane latami tajemnice... Spośród trzech powieści Morton ta podobała mi się najbardziej (w dużej mierze dlatego, że nie domyśliłam się zakończenia ;-) Czysta przyjemność.

Polecam też serdecznie klip promujący książkę – moim zdaniem znakomity!
3. Bliskie spotkania ze słońcem. Spacer z Magdą i Pawłem, prozaiczne wyjście na balkon z kotami, pobyt na starówce w ciągu dnia, przy okazji załatwiania innych spraw. Proste rzeczy, ale ciepło promieni słonecznych – bezcenne.

4. Sponsoring w kinie. Film średni, ale kameralne wyjście bardzo sympatyczne :-)

5. Kieszenie. W ciągu ostatnich tygodni zaglądam tu z jeszcze większym przywiązaniem niż zwykle i czytam Wasze komentarze z wielką przyjemnością. Dzięki!

6. Przygotowywanie dziewczyńskiej animacji z Justyną, Kasią i Łukaszem. To lubię!

7. Żarliwe oglądanie oferty sprzedaży jednego mieszkania – w toruńskiej kamienicy, w której Zawsze Chciałam Mieszkać – i snucie marzeń, którędy bym chodziła do pracy. Kiedyś takie mieć, aaach...

8. Planowanie wakacji – wybieganie myślą w Bieszczady!

Na koniec przesyłam pozytywne myśli koleżance z pracy, którą dziś przytulałam (już ona wie!). Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło (a na pewno się ułoży!).

A Was zapraszam, rzecz jasna, do wpisywania własnych przyjemności.

9 komentarzy:

  1. Asia:
    1. Weekend i zaplanowane spotkania z dziewczynami i dzieciorami i spokojne chwile tylko w trójkę:)
    2. Gra o tron czytana na nowiutkim Kindelku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko 1: Wstawanie o 6 nad ranem, gdy za oknem... jasno! :)

    Bardzo długo na to czekałam. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. u., wierzę Ci. Dla mnie fakt, że wychodząc z pracy, nie widzę granatowo-stalowego nieba, jest też bardzo... energetyzujący :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, ja czekam na "Grę o tron" w wersji serialowej - ale gratuluję nowego czytnika :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mogę godzinami i o "Tronie" i Mortonie! ;) Lubię zarówno tę niesamowitą sagę Starków, jak i baśniowe, z gruntu angielskie powieści tej australijskiej przecież (!) autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza kawa na tarasie w promieniach słońca:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Melka, co tam kawa - sam fakt posiadania TARASU wystarczy! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gra tron mega wciągająca, tylko dwuletni chrabąszcz niekoniecznie to rozumie, więc czytanie troszkę się przeciągnie, a serial zaraz po lekturze...
    Tymczasem czytnikowe czytanie znajduję bardzo przyjemnym:)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  9. Określenie "chrabąszcz" - urocze :-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.