Za mną kolejna konferencja – tym razem dotycząca kryminału. Przedstawiciele różnych dziedzin – literaturoznawstwa, filmoznawstwa, socjologii, antropologii... (wspominałam już kiedyś, że najbardziej lubię konferencje interdyscyplinarne) spotkali się, by porozmawiać o powieściach, filmach i serialach, które przez jednych są uwielbiane (czasem masowo, windując książki na szczyty list bestsellerów), przez innych – traktowane protekcjonalnie (przykładem komentarz: „A mnie dziwi, że w ogóle czytasz takie rzeczy" spod recenzji Ziarna prawdy Miłoszewskiego).
O przewrotnej sytuacji kryminałów, które to budzą niechęć, to – jak sagi szwedzkich autorów – bywają obiektem snobizmów, mówił Mariusz Czubaj, gość konferencji: "Kiedyś ludzie czytali kryminały, ale się do tego nie przyznawali. Dziś przyznają się, nawet jeśli nie czytają" :-)
Inne ciekawostki z konferencji: pogląd Milana Kundery, że James Bond to epicki dziwkarz, przykłady wykorzystania postaci Sherlocka Holmesa do walki z nazistami (gdzie Moriarty to podły kolaborant), omówienie Dextera jako serialu neonoir, Władimir Wysocki jako bohater radzieckiego serialu kryminalnego (!) czy szerlokowskie ciekawostki z Dra House'a (choćby fakt, że arogancki lekarz mieszka przy Baker Street).
Ja – tu Was zaskoczę! – mówiłam o Woodym Allenie :-) Z jednej strony o jego filmach z wątkiem morderstwa, które staje się punktem wyjścia do rozważań etycznych (Zbrodnie i wykroczenia, Wszystko gra, Sen Kasandry), z drugiej – o kryminałach w ujęciu czysto komediowym, jak choćby opowiadania detektywistyczne Zmierzyć się z inspektorem Fordem (polecam! znajdziecie je w tomie Obrona szaleństwa). Żałuję, że nikt z referentów nie poruszył tematu Sherlocka – to w końcu taka kopalnia inspiracji! Cóż, może następnym razem ;-)
Z pozytywnych zaskoczeń: fakt, że w pakiecie materiałów konferencyjnych (gdzie zwyczajowo trafiają: teczka uczelni, długopis, notatnik itp.) znalazły się dwie powieści kryminalne! Ja dostałam takie:
O przewrotnej sytuacji kryminałów, które to budzą niechęć, to – jak sagi szwedzkich autorów – bywają obiektem snobizmów, mówił Mariusz Czubaj, gość konferencji: "Kiedyś ludzie czytali kryminały, ale się do tego nie przyznawali. Dziś przyznają się, nawet jeśli nie czytają" :-)
Inne ciekawostki z konferencji: pogląd Milana Kundery, że James Bond to epicki dziwkarz, przykłady wykorzystania postaci Sherlocka Holmesa do walki z nazistami (gdzie Moriarty to podły kolaborant), omówienie Dextera jako serialu neonoir, Władimir Wysocki jako bohater radzieckiego serialu kryminalnego (!) czy szerlokowskie ciekawostki z Dra House'a (choćby fakt, że arogancki lekarz mieszka przy Baker Street).
Ja – tu Was zaskoczę! – mówiłam o Woodym Allenie :-) Z jednej strony o jego filmach z wątkiem morderstwa, które staje się punktem wyjścia do rozważań etycznych (Zbrodnie i wykroczenia, Wszystko gra, Sen Kasandry), z drugiej – o kryminałach w ujęciu czysto komediowym, jak choćby opowiadania detektywistyczne Zmierzyć się z inspektorem Fordem (polecam! znajdziecie je w tomie Obrona szaleństwa). Żałuję, że nikt z referentów nie poruszył tematu Sherlocka – to w końcu taka kopalnia inspiracji! Cóż, może następnym razem ;-)
Z pozytywnych zaskoczeń: fakt, że w pakiecie materiałów konferencyjnych (gdzie zwyczajowo trafiają: teczka uczelni, długopis, notatnik itp.) znalazły się dwie powieści kryminalne! Ja dostałam takie:
Myślę, że to świetne dopełnienie tematu spotkania. W pierwszej kolejności przeczytam na pewno Hipnotyzera o przedziwnej okładce ;-)
A Wy, jak zapatrujecie się na kryminały? Uważacie, podobnie jak ja, że to świetny przykład literatury popularnej, sprawdzone źródło rozrywki? (Wspominałam kiedyś, że kryminałom wybaczam więcej niż innym czytadłom – np. powieściom romansowym.) A może fabuły detektywistyczne zupełnie Was nie interesują? Czy zauważacie wśród swoich znajomych kryminalne trendy – np. snobizm na Larssona? Odnosicie wrażenie, że „kryminał napisać może każdy", sądząc po popularności tego gatunku wśród byłych dziennikarzy, publicystów, a nawet aktorów? Czy zdarzyło Wam się, że powieść kryminalna zaintrygowała Was do poszukiwań pozaksiążkowych – jak mnie ostatnio Miłoszewski do wizyty w Sandomierzu? Podzielcie się swoją kryminalną przeszłością! ;-)
A Wy, jak zapatrujecie się na kryminały? Uważacie, podobnie jak ja, że to świetny przykład literatury popularnej, sprawdzone źródło rozrywki? (Wspominałam kiedyś, że kryminałom wybaczam więcej niż innym czytadłom – np. powieściom romansowym.) A może fabuły detektywistyczne zupełnie Was nie interesują? Czy zauważacie wśród swoich znajomych kryminalne trendy – np. snobizm na Larssona? Odnosicie wrażenie, że „kryminał napisać może każdy", sądząc po popularności tego gatunku wśród byłych dziennikarzy, publicystów, a nawet aktorów? Czy zdarzyło Wam się, że powieść kryminalna zaintrygowała Was do poszukiwań pozaksiążkowych – jak mnie ostatnio Miłoszewski do wizyty w Sandomierzu? Podzielcie się swoją kryminalną przeszłością! ;-)
A kwiaty też rozdawali na konferencji? ;)
OdpowiedzUsuńO kryminałach napiszę krótko - uwielbiam, ostatnio namiętnie oglądam szwedzki serial "The Killing". Znakomity!
Lubię kryminały, zwłaszcza na wakacjach, kiedy nie chce mi się wysilać mózgownicy przy bardziej wymagających książkach i zabieram ze sobą walizkę lekkich szybkich i przyjemnych lektur plażowych.
OdpowiedzUsuńA Szerloka właśnie w piątek sobie kupiłam i zbieram się do obejrzenia - nie wiem tylko co najpierw, bo od razu zgarnęłam z półki i Grę o tron :).
A ostatnio obejrzałam świetny serial, który z chęcią bym Ci poleciła, ale aż wstyd się przyznać jako wiernej czytelniczce Kieszeni - nie mam pojęcia czy lubisz westerny! Jeśli tak, to z czystym sumieniem zachęcam do obejrzenia Deadwood, ja już oglądając jeden odcinek nie mogłam się doczekać włączenia następnego!
Ja tak jak Maryna, uwielbiam czytać kryminały na wakacjach, zagłębiać się w skomplikowane śledztwa, zagadki kryminalne, kiedy w tle słychać na przykład szum morza....O tak, to jest przyjemne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kryminały, i zdecydowanie nie zgadzam się, że kryminał może napisać każdy. Dobry kryminał to moim zdaniem wielka rzadkość, za często są kalką powieści romansowych, z krwawym morderstwem zamiast namiętnej sceny łóżkowej.
OdpowiedzUsuńAle te dobre czytam pasjami, szkoda tylko, że nie tak często na nie trafiam.
Nie czytam.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi czasu na kryminały i chociażbym miała nie wysilać mózgownicy to i tak ... bestsellerom najczęściej mówię nie. Tyle, że ja jestem z tych.. „A mnie dziwi, że w ogóle czytasz takie rzeczy" (choć to nie mój wpis). Serio! Co rusz się zastanawiam jak można czytać niektóre badziewne książki. I argument, że lepiej COŚ w ogóle czytać do mnie nie przemawia. Nijak. Neee. Nie-e!
...
Przepraszam wszystkich którzy czytają takie rzeczy,
Ela
Ps.Czy to też jest snobizm? ;-)
Droga Elu, dlaczego przepraszasz wszystkich, którzy czytają "takie rzeczy"? Czyżbyś ich uraziła? ;-) Ja czytam "takie rzeczy", a być może nawet jeszcze gorsze i nie czuję się dotknięty.
OdpowiedzUsuńAle "dobry kryminał" i "bestseller" to nie są przecież pokrywające się pojęcia, ba, często są nawet zupełnie rozbieżne.
OdpowiedzUsuńSą książki, na które szkoda mi czasu, i wśród nich są również kryminały, ale nie mam chyba żadnego gatunku, który przekreślałabym w całości przekonana, że wszystkie książki z tego gatunku to gnioty.
Dotknięta "takimi rzeczami" też się nie czuję ;).
Dzięki za Wasze opinie :-)
OdpowiedzUsuńg., również oglądaliśmy z R. "The Killing" (pierwszy sezon - w Ale Kino) i bardzo lubiliśmy te seanse. Odzwyczaiłam się już od seriali, w których jedna zagadka kryminalna jest rozwiązywana przez cały sezon (a nie - co odcinek, nowa tajemnica) i miło było dać się wciągnąć takiej dłuższej fabule.
A kwiaty to pamiątka Dnia Kobiet ;-)
maryna, trudny wybór... Na marginesie przyznam, że trochę Ci zazdroszczę, że seans Sherlocka masz jeszcze przed sobą :-) Westernów wielką miłośniczką nie jestem (ale i nie przeciwniczką); ostatnio bardzo podobała mi się np. westernowa wariacja braci Coen, czyli "Prawdziwe męstwo". Twoją rekomendację na pewno wypróbuję, dzięki.
Elu, w zasadzie się z Tobą zgadzam! :-) A konkretnie, zgadzam się w kwestii: szkoda czasu na czytanie badziewnych książek. Różnimy się tylko w opinii na temat tego, czy kryminał może być niebadziewny ;-) Podobnie, jak Kis-moho, uważam, że niełatwo jest znaleźć dobry kryminał - ale jeśli już się znajdzie (niekoniecznie na półkach z bestsellerami!), warto przeczytać.
A na marginesie - Kis-moho, jakie kryminały byś poleciła? :-)
Ja za kryminałami stanowczo nie przepadam. Za to zgadzam się, ze warto sięgać po literaturę popularną (pamiętam taką Twoją notkę - o czytadłach właśnie), bo porządnie napisane czytadło dostarcza wiele przyjemności. Tyle, że mnie nie interesują zagadki detektywistyczne :)
OdpowiedzUsuńA ja mam inny problem. Kryminały, owszem lubię, ale takie, gdzie na pierwszym planie jest intryga detektywistyczna, a nie - sceny okrutnych zbrodni. Niestety wiele współczesnych kryminałów, np. Marka Krajewskiego, jest dla mnie zbyt drastycznych. Do dziś żołądek mi się ściska na wspomnienie niektórych scen z "Liczb Charona"... Brr!
OdpowiedzUsuńAch, bo ja znów się jasno nie wyraziłam.. (jak zawsze duuuży skrót myślowy). Nie łączę kryminałów z bestsellerami (choć nie można zaprzeczyć, iż wiele kryminałów bestsellerami jest).
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że nie czujecie się dotknięci "takimi rzeczami" (z "przepraszam" się nie wycofuję, jako że znam osoby, które ... ;-))
Skoro parę osób twierdzi, że napotkało na dobry kryminał to czekam na tytuły. Zaznaczam, że nie jestem uprzedzona - fantastyki też nie lubię, a podziwiam niektórych autorów tychże gatunków (zwłaszcza Dukaja i Lema za język giętki i rozum kreatywny) ;-)
Ela
Mnie się podobały przynajmniej dwa kryminały "Zbrodnia i kara" i "Koniec świata w Breslau". Sam nie wiem, który bardziej. Co do tego, czy "wiele kryminałów bestsellerami jest", to nie wiem, ale chyba jednak jest inaczej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPo Miłoszewskiego sięgnęłam dzięki rekomendacji na blogu i ani odrobinę się nie zawiodłam :) Kryminały są w porządku, uwielbiam kiedy aż ściska mnie w żołądku z powodu niecierpliwości co do dalszego toku spraw ;)
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że my o kryminałach, a nie bestsellerach rozmawiamy :o) Faktycznie dobry kryminał może stać się bestsellerem, bo dużo ludzi lubi dobrze opowiedziane historie, ale przecież nie każdy bestseller będzie dobrym kryminałem.
OdpowiedzUsuńA co bym poleciła... Pewnie nic, czego byś już nie znała :o)Zaczynając od klasyki, Agatha Christie - oczywiście nie wszystko, bo to jednak była dość masowa produkcja, ale np. "Zło, które żyje pod słońcem" z Herkulesem Poirot czy "N czy M" z Tommym i Tuppence są świetne. Fajny kryminał bawiący się typowymi konwencjami to "Jesteś tylko diabłem" Joe Alexa (czyli tak naprawdę Macieja Słomczyńskiego) - zawsze chciałam przeczytać więcej jego książek, ale jak na razie nie wpadły mi w ręce. Z nowego polskiego kryminału świetny jest Krajewski, aczkolwiek też jest nierówny - jego ostatnia książka zupełnie mi nie podeszła. Swoją drogą, mnie najbardziej zniesmaczają nie opisy zbrodni, ale to straszliwe żarcie, które Mock w siebie wrzuca w Piwnicy Świdnickiej. Za każdym razem było mi słabo.
Larsson mi się podobał, ale tylko pierwszy tom, następne przeczytałam siłą rozpędu. Tak jak pierwszy to świetny kryminał, tak następne są zupełnie z innej bajki. Ze skandynawów podoba mi się Mankell, ale też nie wszystko, on też robi masówkę. Bardzo podobało mi się "O krok". Teraz jest chyba wielka moda na skandynawów, ale więcej ich kryminałów nie czytałam.
W zeszłe wakacje wpadły mi w ręce "Marcowe fiołki" Philipa Kerra. Nie wiem, czy mogę polecać, bo już nic z tej książki nie pamiętam, poza tym, że była fajna. Czytałam ją tylko raz, w sprzyjających okolicznościach przyrody, a rzecz dzieje się w Berlinie w latach 30., czym mnie łatwo zdobyć. Niewykluczone, że książka przy ponownym czytaniu straciłaby nieco na uroku :o) Ale jak wpadnie Ci w ręce, zajrzyj.
To tyle, co mi na szybko przychodzi do głowy. Mówię, nic chyba nowego, same standardy.
Elu, Lema też lubię, choć to wciąż pisarz, z którego dorobku znacznie więcej przede mną niż za mną.
OdpowiedzUsuńW paru wypowiedziach wraca Krajewski - mnie znany dotąd tylko z przygód Popielskiego ("Erynie" - drastyczne, owszem) Czas sięgnąć po Mocka (nawet mimo jego fizjologicznych posiłków ;)
mejoa, cieszę się, że Miłoszewski Cię nie zawiódł!
kis-moho, dzięki za wszystkie rekomendacje! Do Agathy Christie mam dużą słabość - wiele jej powieści czytałam (z różnym rezultatem - jak piszesz, z temperaturą emocji bywa różnie ;-), ale akurat tych dwóch nie. Chętnie przeczytam.
Zapisałam sobie też "Marcowe fiołki", bo urzekł mnie tytuł ;-)
Tymczasem zaczęłam czytać "Hipnotyzera" (ze zdjęcia wyżej) i po 50 stronach jestem bardzo na tak. Powiem więcej, kiedy skończę :-)
Jezeli nie znasz Mocka - zdecydowanie warto, moim zdaniem o niebo lepszy niz Popielski. Opowiadania dzieja sie na przestrzeni lat 1919-1945, ale moim zdaniem nie trzeba ich czytac chronologicznie. Troche zazdroszcze, ze jeszcze ich nie czytalas, ten swiat bardzo wciaga :o)
OdpowiedzUsuń