Wczoraj, po powrocie od rodziców i realizacji niedzielnej dawki pracy (no, niestety), postanowiłam pójść pobiegać! Nie ruszałam się praktycznie przez całą zimę; tego wieczoru udało mi się przebiec dość równym tempem (z niewielkimi przerwami) jakieś 30 min.
Wróciłam do domu, napiłam się wody. Pobawiłam się z kotami, trochę poczytałam. Po godzinie nawet odzyskałam oddech.
Jutro spróbuję znowu ;-)
O, trafiłem akurat na nową notkę! Lubię kiedy umieszczasz dużo różnej maści wpisów :)
OdpowiedzUsuńI Życzę wytrwałości w bieganiu, bo sam do konsekwentnych w tym temacie nie należę...
t.
Ta "motyla noga", bo rezultatem biegania ma być "motylem jestem"? ;P
OdpowiedzUsuńFajny wpis - pamiętam dokładnie to samo, gdy w zeszłym roku zaczynałam biegać. Wypieki nie opuszczały mnie do wieczora, a serce łomotało jak wariat ;)
Wytrwałości życzę:) Od dwóch tygodni chodzę wieczorami na kijki, może nawet za kilka miesięcy to polubię...
OdpowiedzUsuńJesienią zeszłego roku zaczęłam biegać (całe życie myślałam, że tego nie potrafię) i poszło super, ale potem zrobiło się zimno... zbieram się do rozpoczęcia kolejnego sezonu, mam nadzieję, ze Twój wpis mnie zmobilizuje:)
OdpowiedzUsuńżyczę wytrwałości i czekam na kolejne relacje:)
PS. do biegania świetnie się nadają audiobooki, jesienią słuchałam Larssona, to tak w nawiązaniu do notki o kryminałach.
Asia
A ja polecam spacer - dużo i gdzie się da, mniej obciąża organizm, a kondycja rośnie w oczach i... w nogach :-)
OdpowiedzUsuńJa tak jak Asia - zaczęłam na jesieni i sama byłam zszokowana jak długo potrafię biec, spodziewałam się, że padnę po 10 minutach. I też przerwałam jak się zrobiło za zimno i zbieram się do żeby znów zacząć.
OdpowiedzUsuńAudiobooki są fajne też jak ktoś dopiero zaczyna biegać i jeszcze nie zna własnego tempa, sama się przekonałam przy kilku pierwszych wyjściach - biegając do muzyki w słuchawkach odruchowo dopasowywałam krok i oddech do rytmu piosenek, co nie zawsze się zgadzało z moim własnym rytmem, przy audiobookach nie ma tego problemu.
Dzięki za życzenia konsekwencji!
OdpowiedzUsuńjagodzianko, tytuł - a jakże ;-)
Co do zaskakująco dobrych sukcesów w bieganiu - u mnie jednak zaistniał mechanizm: "Całe życie myślałam, że tego nie potrafię i kiedy w końcu zaczęłam, nie zmieniłam zdania" ;-) Ale nie od razu Kraków... (a co dopiero Toruń!)
Asiu, Maryno, dzięki za podpowiedź z audiobookami. Myślę, że przyda się też na dłuższe spacery.
A'propos - siguni, spacery uwielbiam (i zawsze z początkiem wiosny zaczynam dziarsko uskuteczniać), ale jednak czasem mam ochotę na bardziej dynamiczny ruch. Zobaczymy, na jak długo mi tej ochoty wystarczy ;-)