poniedziałek, 19 marca 2012

Motyla noga!

Wczoraj, po powrocie od rodziców i realizacji niedzielnej dawki pracy (no, niestety), postanowiłam pójść pobiegać! Nie ruszałam się praktycznie przez całą zimę; tego wieczoru udało mi się przebiec dość równym tempem (z niewielkimi przerwami) jakieś 30 min.
Wróciłam do domu, napiłam się wody. Pobawiłam się z kotami, trochę poczytałam. Po godzinie nawet odzyskałam oddech.
Jutro spróbuję znowu ;-)

7 komentarzy:

  1. O, trafiłem akurat na nową notkę! Lubię kiedy umieszczasz dużo różnej maści wpisów :)
    I Życzę wytrwałości w bieganiu, bo sam do konsekwentnych w tym temacie nie należę...

    t.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta "motyla noga", bo rezultatem biegania ma być "motylem jestem"? ;P

    Fajny wpis - pamiętam dokładnie to samo, gdy w zeszłym roku zaczynałam biegać. Wypieki nie opuszczały mnie do wieczora, a serce łomotało jak wariat ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wytrwałości życzę:) Od dwóch tygodni chodzę wieczorami na kijki, może nawet za kilka miesięcy to polubię...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesienią zeszłego roku zaczęłam biegać (całe życie myślałam, że tego nie potrafię) i poszło super, ale potem zrobiło się zimno... zbieram się do rozpoczęcia kolejnego sezonu, mam nadzieję, ze Twój wpis mnie zmobilizuje:)
    życzę wytrwałości i czekam na kolejne relacje:)
    PS. do biegania świetnie się nadają audiobooki, jesienią słuchałam Larssona, to tak w nawiązaniu do notki o kryminałach.
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja polecam spacer - dużo i gdzie się da, mniej obciąża organizm, a kondycja rośnie w oczach i... w nogach :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tak jak Asia - zaczęłam na jesieni i sama byłam zszokowana jak długo potrafię biec, spodziewałam się, że padnę po 10 minutach. I też przerwałam jak się zrobiło za zimno i zbieram się do żeby znów zacząć.
    Audiobooki są fajne też jak ktoś dopiero zaczyna biegać i jeszcze nie zna własnego tempa, sama się przekonałam przy kilku pierwszych wyjściach - biegając do muzyki w słuchawkach odruchowo dopasowywałam krok i oddech do rytmu piosenek, co nie zawsze się zgadzało z moim własnym rytmem, przy audiobookach nie ma tego problemu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za życzenia konsekwencji!

    jagodzianko, tytuł - a jakże ;-)

    Co do zaskakująco dobrych sukcesów w bieganiu - u mnie jednak zaistniał mechanizm: "Całe życie myślałam, że tego nie potrafię i kiedy w końcu zaczęłam, nie zmieniłam zdania" ;-) Ale nie od razu Kraków... (a co dopiero Toruń!)

    Asiu, Maryno, dzięki za podpowiedź z audiobookami. Myślę, że przyda się też na dłuższe spacery.

    A'propos - siguni, spacery uwielbiam (i zawsze z początkiem wiosny zaczynam dziarsko uskuteczniać), ale jednak czasem mam ochotę na bardziej dynamiczny ruch. Zobaczymy, na jak długo mi tej ochoty wystarczy ;-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.