Był taki czas, że przepadałam za Kandinskim. Potem zaczęłam nagminnie spotykać jego reprodukcje w gabinetach lekarskich, więc mój zapał trochę ostygł. Ale sentyment pozostał – dziś skutecznie podsycony przez tę czcionkę. Nie dość, że pomysłowa, to jeszcze w trójwymiarze!
Piękny krój:-)pozdrowienia
OdpowiedzUsuń"N" najlepsze!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne znalezisko.
OdpowiedzUsuń