R. znów wyfrunął na krótko do Barcelony (i – dając upust telepatii – zadzwonił do mnie minutę temu, gdy tylko napisałam to zdanie). Znów jest zachwycony – powtarza, że jest przepięknie! A musicie wiedzieć, że R. nie należy do ludzi, którzy często używają tego określenia. W zasadzie użył go może drugi raz w życiu. Uwzględniając powtórzenie.
Ja tymczasem wspominam pamiątki, które dotarły do mnie w styczniu... Ciastka w płomiennie czerwonej puszce (z moją wierną podobizną, a jakże!), przewodnik po Barcelonie z pięknymi zdjęciami oraz trzy porcje trunku do wspólnej konsumpcji.
Ja tymczasem wspominam pamiątki, które dotarły do mnie w styczniu... Ciastka w płomiennie czerwonej puszce (z moją wierną podobizną, a jakże!), przewodnik po Barcelonie z pięknymi zdjęciami oraz trzy porcje trunku do wspólnej konsumpcji.
Aaach, chciałoby się tam być... Dla odstraszenia samotności wybiorę się chyba do toruńskiej wersji stolicy Hiszpanii – tuż przy dworcu PKS!
Estrella jest pyszna. :)
OdpowiedzUsuńHahahah, Bar Celona rządzi!!!:-D
OdpowiedzUsuńPiotr, prawda?:-)
OdpowiedzUsuńAnonimowy, a jakże!
Mieszkam w Toruniu, ale istnienia baru o tak genialnej nazwie nie byłam świadoma. Warto tam coś zjeść???
OdpowiedzUsuńMotywuj Sie, prawdę mówiąc, nie wiem - nie weszłam do środka, jedynie nazwa mnie zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńU mnie w mieście był Bar Bados :-D
OdpowiedzUsuń