Z okazji poniedziałku życzę Wam, żeby ogarnął Was taki apetyt na życie, jak Hipolita!
Obudziła go wiertarka
u sąsiada, pana Marka,
wywołując w zakamarkach
świadomości Hipolita dziki wstrząs.
Przebudzenie to o świcie
wywołało w Hipolicie
chęć zanurkowania w życie -
więc porzucił zwyczajowy ranny dąs.
"Nie zamierzam dziś już zasnąć! - krzyknął -
Wolę ruszyć w miasto,
podbić serię serc niewiastom!" -
tu podkręcił finezyjnie bujny wąs.
Idąc za instynktu radą,
włosy swe zamiast pomadą
wysmarował czekoladą,
bo wiadomo, że dziewczyny lubią brąz.
Potem włożył surdut wielki,
w mig wymodelował szelki
i rzekł, chrupiąc dwa precelki:
"Dziś wprowadzę białogłowy w żywy pąs!"
Przywdział kaszkiet (taka moda),
wziął parasol (bo pogoda)
i sprężyście zbiegł po schodach -
ach, niechybnie porwie damy w dziki pląs!
"..bo wiadomo, że dziewczyny lubią brąz"
OdpowiedzUsuńHahaha!:)
Czy to jest piec w mięszkaniu Mariolka??!!
OdpowiedzUsuńAnonimowy, no ba! Toż cała historia inspirowana postacią Mariolla!
UsuńFajne!
OdpowiedzUsuńBARDZO FAJNY BLOG, PODOBA MI SIĘ. :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, niedawno co zaczęłam ..
Dziś zmienił się czas na zimowy. Normalni dłużej pośpią więc na przekór poczytałem o poniedziałkowym Hipolicie. No i o PRAWDZIWYCH WĄSACH :)
OdpowiedzUsuń