Niech żyje baaalkon! W zeszłym roku pokazywałam Wam zdjęcie przed, więc najwyższa pora ujawnić efekty pooperacyjne.
Tak jest!
...a tak jest z drugiej strony.
Co się zmieniło? Wygładziliśmy ściany, załataliśmy dziury, pomalowaliśmy całość. Wymieniliśmy okna (wraz z ich wymianą w całym mieszkaniu) i na balkonie pojawił się cywilizowany parapet. Podłoga zyskała nowe spoiny, a balustrada - świeżą warstwę farby. A przede wszystkim - wstawiliśmy wymarzone meble (z sygnaturą), akcesoria i rośliny. Te ostatnie zmieniają się dość często, w zależności od sezonu i pogody (ostatnio np. słońce uprażyło turki, co widać na pierwszym planie - ale wkrótce donica znów się zazieleni).
Groszek który raz się pnie, a raz nie.
Żółte chodaki tata dawno temu przywiózł mi z Holandii. Wciąż szukały swojego miejsca, wędrując z półki na półkę - przez chwilę nawet wisiały na ścianie - aż olśniło mnie: najlepsze miejsce dla butów jest pod ławką!
Donica moja ulubiona.
Pogoda w kratkę?
Pieniek wśród kwiatów - gęsto tam, żeby kotów nie kusiły wypady do sąsiadów.
Tak balkon wygląda na co dzień.
Co jeszcze mamy w planach?
- zamontowanie siatki na całej wysokości, żeby koty mogły same zostawać na balkonie (mniej wprawdzie będzie wtedy takich listów i takich odwiedzin... ale cóż, nie można mieć wszystkiego);
-
zakup parasola przeciwsłonecznego (w biało-żółte pasy), bo po południu w
słońcu zaczynamy jednak skwierczeć, i leżaka (pożądany również w
paski);
- opcjonalnie: osłonka na balustradę (wiecie, takie pasmo materiału, przeplecione
między barierkami celem osłonięcia się od sąsiadów) - tu się wahałam,
ale chyba zrezygnuję, bo i tak sto razy przeturlaliśmy się po tym
balkonie i niczyje spojrzenia nas nie nękały, ani my, mam nadzieję,
nikomu nie daliśmy w kość; poza tym lubię widok między barierkami, no i
stopy muszą wystawać.
Góra i dół, czyli truskawki pod sufitem i poduchy do wylegiwania (to ich stałe miejsce).
Klamerki, a obok pierwsza wiosenna trawa i chryzantemy, których już nie ma.
Pora na moje ulubione zdjęcia - z życia wzięte!
Sprawdzona pozycja do czytania kryminałów - na zielonej ławce, z plecami opartymi o barierkę. Taaak... teraz myślę, że mogłam przeoczyć te sąsiedzkie spojrzenia.
Z kolei dla tej pozycji R. i Figa stracili głowę.
Figa zastanawia się, czy u sąsiadów trawa jest zieleńsza.
Dwa wnioski z posiadania balkonu w obecnej postaci:
1. Jest cudnie! W tym sezonie to zdecydowanie nasze ulubione pomieszczenie; spędzamy tu wieczory (do momentu, gdy przylecą wielkie, ospałe chrząszcze), w weekendy czytamy i pijemy radlery (które przywołują wspomnienie wakacji w Bieszczadach), wylegujemy się na milionach poduszek i machamy nogami między barierkami. Raz nawet zrobiliśmy grilla w wersji mikro.
2. Ludzie nie korzystają z balkonów. Odkąd do Polski przybyła spóźniona wiosna, eksploatujemy nasz balkon intensywne i zwykle nie widzimy nikogo, kto robiłby to samo. Puste krzesła, przykryte folią stoliki ogrodowe, co najwyżej ktoś wyjdzie na papierosa. Albo mieszkańcy naszego bloku wolą oglądać telewizję, albo wszyscy są wciąż na wakacjach.
Na koniec jeszcze klamerka (żeby dopiąć notkę). My tymczasem wracamy na balkon... bo życie to balkon nad bale!
No teraz można balować:-) ja też spędzam ciepłe dni na balkonie, to moje ulubione miejsce:-) przyjemnego wieczoru, ściskam!
OdpowiedzUsuńMały, ale jaki uroczy :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! O taką relacje z remontu balkonu się biliśmy :)
OdpowiedzUsuńPiękne efekty. Swoją drogą skąd pochodzą te boskie kolorowe poduchy?
Zosik, myślałam o Tobie, pisząc tę relację. Cieszę się, że warto było czekać ;)
UsuńPoduchy, jak w całym naszym domu, są różnego sortu:
- zielona i różowa na ławce są z Leroy Merlin
- białe w kolorowe paski z Ikei
- duże, zielone na podłodze z dekoria.pl
Pozdrawiam!
Te nogi spadającego kota najlepsze :)
OdpowiedzUsuńFajny pieniek i w ogóle fajny miks drewna z niedrewnem.
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie klamerkowe - skąd ta duża klamerka z sówką i skąd ta emaliowana różowa miska? Czy zdjęcie wiarygodnie oddaje jej kolor ?
Dzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMirko, klamerka z niszowego butiku Pepco ;) A emaliowana miska z Jysk (które, jak się ostatnio dowiedziałam, niektórzy czytają jako Żusk). Co do koloru, pierwotnie (rok temu) była ciemniejsza, bardziej wpadająca w fuksję, ale wypłowiała w słońcu.
Mega fajnie. Mnie osobiście bardzo się podoba.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Zazdraszczam takiego balkonu, bo u mnie choć jest to znacznie mniejszy:( Ale też spędzam na nim dużo czasu.
OdpowiedzUsuńpięknie to zmieniłaś!
OdpowiedzUsuńzapisuje sobie Twojego bloga u mnie :) pozdrawiam, aldia z arcadii kobiet
Piękna przemiana. Jak ktoś ma gust i wyobraźnię przestrzenną, to potrafi nawet z niewielkiego balkonu zrobić wieeelką atrakcję :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jaki tam właściwie jest metraż? Bo na pierwszym zdjęciu wygląda, że to maleństwo, a na pozostałych widać, że da się tam wygodnie spędzać czas.
Pisma wnętrzarskie już powinny zacząć się o Ciebie bić :)
Świetny balkon! Bardzo zazdroszczę. Mój służy do prozaicznych celów - wieszania prania i jako graciarnia podręczna.
OdpowiedzUsuńSuper balkon :)
OdpowiedzUsuńNasz w tym roku został osiatkowany, dostał nowe mebelki, więc jest bardziej uczęszczany, zwłaszcza przez jednego naszego kota. Ja sama bywam na balkonie czasami rano, z lapkiem, w ramach pracy. Natomiast w ciepłe dni nasz południowy balkon zamienia się jednak w patelnię, ciężko jest wysiedzieć. Nasze ogródkowe zapały typu zioła, truskawki, pomidory, niestety w połowie wyschły, w takie upały nie wiem, co mogłoby pomóc.
Wspaniała metamorfoza :) jeżeli dalej Pani chce postawić na upiększanie balkonu to polecam sprawdzić stronkę www.matanalata.pl i zakupić osłony balkonowe które tam mają. Są coraz bardziej popularne zwłaszcza w dużych miastach ale także można je spotkać na wsiach w nowych domkach.
OdpowiedzUsuńAle masz piękny kolorowy balkon :) Po prostu piękny!
OdpowiedzUsuńPieniek jest super :) Muszę się przyznać, że zainspirowałaś mnie do posadzenia groszku - a nawet bym na to nie wpadła :)
OdpowiedzUsuńJa za swój balkon zabrałam się w końcu po trzech latach (przestałam wierzyć mężowi, że zrobi remont) i zrobiłam metamorfozę po kosztach, bez użycia ciężkiego sprzętu. Takie "odpaskudnienie" balkonu: https://umamusimuminka.pl/2016/05/24/budzetowa-metamorfoza-balkonu/
Na takim balkonie to można siedzieć bez końca, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń