Co najlepiej zrobić przed snem, po całym dniu ślęczenia nad tekstami do doktoratu, mając w perspektywie podobny dzień jutro? Oczywiście – poczytać!
Niedawno na rynku ukazała się książka Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze. Nie, nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać, ale w moje ręce wpadł artykuł Grzegorza Sroczyńskiego z Wysokich Obcasów, przywołujący w zarysie historię znajomości tych dwojga. Wyszperałam go na stronie WO – przeczytajcie.
Mam dużą słabość do Agnieszki Osieckiej. Cenię jej talent do przedstawiania spraw - które opisano już w milionach wierszy - w sposób świeży, ujmujący i bezpretensjonalny. Bez patosu, ale przekonująco. Ze swobodą, lecz niezwykle celnie. A jednak w artykule Sroczyńskiego to nie wypowiedzi Agnieszki mnie urzekły – to Przybora wywoływał uśmiech lub chwytał za serce wypowiedziami w stylu:
Całuję Cię cały czas każdą literą tego listu (nie wiem, czy odczuwasz), jak również interpunkcją.
albo:
To pisanie do Ciebie przypomina dłubanie patykiem w nieskończoności. List będzie szedł tydzień, a odpowiedź dostanę za dwa tygodnie! W takich warunkach można sobie pisać eseje, ale nie listy!
Serdecznie polecam lekturę tego tekstu (niekoniecznie między 1 a 2 rano) – przybliża nie tylko ulotne emocje utrwalone w listach, ale i historię kilku legendarnych piosenek. Bo kto pamięta, że Na całych jeziorach Ty powstało z myślą o Przyborze, a Ratunku, na pomoc ginącej miłości było dość gorzkim dowcipem na temat znajomości z Agnieszką?
I tylko szkoda, że śledzeniu tej historii nie może towarzyszyć beztroski zachwyt, że poezja listów roztrzaskuje się o realia prozaicznej niewierności... Autor artykułu pisze:
[Agnieszka i Jeremi] Mieszkają razem na Pradze. Przybora wyprowadza się z domu pod pretekstem pracy nad musicalem „Jedzcie stokrotki”. Mieszkanie należy do znajomych, którzy wyjechali na placówkę. Ośmioletni synek Przybory – Konstanty – mówi na pożegnanie: „Musisz tylko, tatusiu, uważać, żeby tym państwu czegoś nie potłuc”. Przybora już do rodziny nie wróci.
I to Musisz uważać, żeby tym państwu niczego nie potłuc przejęło mnie chyba najbardziej ze wszystkich cytatów.
Czytałam ten artykuł w WO. Specjalnie dla niego kupiłam w tamten weekend Wyborczą. Z tym, że ja nie dla Osieckiej, ale właśnie dla Przybory, którego kocham miłością nieskończoną. Jako mistrza słowa i języka, bo jako człowieka, niestety, nie cenię go najwyżej już od przeczytania jego memuarów...
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam zamiar przeczytać jak najszybciej, kiedy tylko zdołam ją podkraść Mamie. Zawsze byłam fanką Kabaretu Starszych Panów (i jak mówię zawsze, to mam na myśli naprawdę od kiedy pamiętam), więc czytanie o tym, co było przyczyną jego końca będzie ciekawe. A czytanie listów pisanych przez tych dwoje ludzi będzie tesz z pewnością niesamowicie przyjemne.
czytałam tamten artykuł.
OdpowiedzUsuńa książkę chyba sobie kupię pod choinkę..
Też czytałem ten artykuł. Nawet go sobie odłożyłem, żeby złożyć na cztery i wsadzić do książki (wiadomej) i się nim posiłkować podczas lektury. A co to pytania otwierającego notkę dzisiejszą: "Co najlepiej zrobić przed snem, po całym dniu ślęczenia nad tekstami do doktoratu, mając w perspektywie podobny dzień jutro?" - to ja zaproponowałbym odpowiedź: położyć się spać. Położyć się spać przed snem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tez mam slabosc do Osieckiej i lubie Przybore... pytaja sie w Polsce co bym chciala pod choinke, juz teraz wiem... :-) dziekuje...
OdpowiedzUsuńMilego dnia. M
Wygląda na to, że listy Osieckiej i Przybory znajdą się w tym roku pod wieloma polskimi choinkami :-) Mnie do zakupu kusi dodatkowo komentarz Magdy Umer - która, zdaje się, osobiście ukuła termin "wyczerpanego papieru".
OdpowiedzUsuńMamsan, dziękuję - Tobie również :-)
Arku, wiesz, jak jest - gdy już się znajdzie wolną chwilę, szkoda jej na sen ;-)