sobota, 16 października 2010

Katowice i panienki z okienka


Uff... Wróciłam do Torunia. Katowicka konferencja – bo to ona była celem mojego wyjazdu – przebiegła bez zakłóceń, dostarczyła mi trochę stresu (zwłaszcza w części poświęconej komentarzom do referatów), ale i sporo inspiracji do dalszej pracy. Ogólny bilans – na plus!
Ilustracja Matte Stephensa
W moim przypadku wyjazd do Katowic oznaczał niemal siedmiogodzinną podróż, miałam więc sporo czasu na czytanie (o czym będzie mowa w oddzielnych notkach), wszelkiej maści rozmyślania, a przede wszystkim – podziwianie dynamicznie zmieniających się za oknem kadrów jesieni. Zawsze zaskakuje mnie, jak łatwo – żyjąc na co dzień w mieście i spędzając większość czasu w biurze lub w domu – zapomnieć, ile jest w Polsce miejsc, w których linia horyzontu nie kończy się na najbliższym budynku :-) Przyjemnie było obserwować jesienne panoramy, wodzić wzrokiem za majaczącymi w tle konturami drzew, liczyć odległe stawy i sadzawki, w których odbijało się słońce... Moje oczy stanowczo odzwyczaiły się od takiej perspektywy.
Zmieniał się pejzaż za oknem, zmieniały się stacje kolejowe, a niebo pozostawało niewzruszone
PKP i chmury idą łeb w łeb!
W Katowicach byłam po raz pierwszy – niestety, nie miałam wiele czasu na zwiedzanie miasta (spędzałam czas głównie w budynku UŚ), ale udało mi się odbyć parę krótkich spacerów. Całkiem przyjemnych, nie powiem, ale Katowice nie zdążyły mnie urzec niczym szczególnym. Może innym razem :-) Przyjemnym akcentem było za to spotkanie z Marysią. Zajadając zapiekane brokuły i popijając wino, ja opowiadałam Marysi o przedziwnych akademickich postaciach, a Marysia mnie – o... żurawiu i czapli ;-)
Niestety, podróż powrotna nie przebiegła tak płynnie, jak oczekiwałam – z powodu zawirowań PKP utknęłam na godzinę na Warszawie Centralnej, gdzie doświadczyłam przedziwnego spotkania z informacją kolejową. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że gdzieś jeszcze stereotyp pani z okienka ucieleśnia się w takim wymiarze ;-) Moja rozmowa z trzema pracownicami informacji wyglądała następująco:
Ewenement (pokazując bilet przy okienku nr 1): Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć, czy z tym biletem mogę jechać pociągiem TLK o 18.55, czy też...
Pani nr 1: Ja nie wiem.
E.: Słucham?
Pani nr 1: Podejdzie pani do drugiego okienka, Wanda tam musi pani sprawdzić w rozkładzie.
E.: Dziękuję.
Przy okienku nr 2:
E.: Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć, czy z tym bilecie mogę jechać pociągiem TLK o 18.55... Miałam wracać pociągiem innej spółki i nie jestem pewna.

Pani nr 2 (stanowczo, nie patrząc na bilet): Nie, nie może pani. (wstaje i odchodzi)
E. (osłupiała, czeka na powrót pani nr 2).
Po jej nadejściu:
E.: Dlaczego nie mogę? To znaczy czy mam zrobić jakąś dopłatę...?

Pani nr 2: Nie, podejdzie pani do okienka nr 3. (znów zrywa się z miejsca i zatrzaskuje okienko).
Ewenement – rozglądając się już powoli za ukrytą kamerą :-) – maszeruje do trzeciego okienka.
 
Pani nr 3 (z wdziękiem uprzedzając moje pytanie): No więc w czym problem?
E.: Mam tutaj bilet, który przeznaczony był na wcześniejszy pociąg...
Pani nr 3: To czemu pani nim nie pojechała?!
E. (zbita z tropu): Bo mój pociąg z Katowic miał spore opóźnienie...
Pani nr 3: No to trzeba drugi bilet kupić. O co chodzi?
E.: Właśnie próbuję powiedzieć! Czy na podstawie tego biletu, mogę jechać pociągiem .. (opisuję godzinę, stację itp.).
Pani nr 3: No oczywiście, że pani może! (po chwili) Wystarczyło zresztą zapytać konduktora w tym drugim pociągu.
(no przecież! ;-)

Dłuższą chwilę nie mogłam wyjść ze zdumienia. Pozostaje mi się cieszyć, że okienko nr 4 było zamknięte! A zupełnie poważnie, to zastanawiam się, jak wygląda sytuacja, gdy o pomoc prosi np. obcokrajowiec.
Natomiast z powodu gorących uczuć, jakie wywołały we mnie trzy gracje z PKP, postanowiłam utrwalić miejsce naszego spotkania
Tymczasem – w sam raz, by zamknąć opowieść klamrą kompozycyjną – tuż po powrocie dowiedziałam się, że moje drogie Toruń i Bydgoszcz odpadły z wyścigu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury (nie, żebym była tym szczególnie zaskoczona, przyznaję), natomiast wśród miast, które zakwalifikowały się do kolejnego etapu, są... Katowice :-) Więcej w artykule pod uroczym hasłem Koniec mitu śląskiej dupowatości. Powodzenia!

4 komentarze:

  1. Wszystko pięknie, ładnie. Gracje nadal w swoich okienkach. Pełne inteligencji i kompetencji. Dosłownie nie wiadomo,której rzucić złote jabłko :)

    A tymczasem...
    Pan z okienka nr 4: Ale jak Pani tu weszła???

    Nie ma litości PKP dla gości. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otóż to, monmar, Twoje "jak pan tu wszedł?!" cały czas pobrzmiewało mi w pamięci podczas rozmów z warszawskimi gracjami :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli uczucie bycia mimowolnym intruzem nie jest tobie obce :) Tak bezpardonowo wkraczasz w okienkowe życie z butami.
    I jeszcze przy okazji ta bezsilność.
    No bo co można takiej Panience z okienka powiedzieć??? "Bujaj się mała" :) ???

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, fajne te nieruchome chmury:)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.