Ostatnio dotyka mnie fala jesiennego spleenu, więc pora zaktualizować przyjemności. Do czego zapraszam i Was.
1. Długie wieczory. Choć bardzo ubolewam nad faktem, że dzień kończy się, zanim wyjdę z pracy i prawie w ogóle nie widuję słońca, to zaskakująco obszerne popołudnia są zjawiskiem pozytywnym :-)
2. Poznańskie przygody i niedzielne śniadanie na rynku. Co ciekawe, całkiem dosłownie z motywem przyjemności w tle :-)
3. Plany drobnych remontów i zmian w mieszkaniu, zapoczątkowane drobnymi zniszczeniami po wymianie okien. Szkice, wzorniki kolorów, przestawianie mebli... Uwielbiam!
4. Urodziny Asi kilka tygodni temu, później wieczór andrzejkowy i pogaduchy z dziewczynami w ostatni piątek. Ewenement jest jednak zdecydowanie istotą społeczną!
5. Wieczorne seanse Gry o tron – serialu poleconego przez Roberta Q (dzięki!). Wciągające widowisko dla wszystkich, którzy lubią epickie historie, pełne intryg, rodowych namiętności i terytorialnych apetytów – osadzone w fikcyjnych krainach sprzed wielu lat. Serial tak nas zaabsorbował, że choć główny bohater wciąż powtarza Winter is coming (patrz: grafika poniżej), to wszystkie odcinki zdążyliśmy z R. – nie dosypiając, rzecz jasna – obejrzeć, zanim zima nadeszła.
Uwaga, serial jest dość krwawy (i to nie sterylnie krwawy jak np. Dexter, tylko dosłownie, naturalistycznie, z rozmachem – ciała są rozrywane na strzępy, języki odcinane, krew tryska z przebitych tętnic, a włócznie przeszywają ludzi i zwierzęta). Niejednokrotnie odwracałam wzrok, dręcząc R., żeby relacjonował mi przebieg akcji. (Co napisawszy, zastanawiam się, czy taki serial kwalifikuje się do cyklu przyjemności ;-)
Na deser dwie moje ulubione postaci (a jest w czym wybierać, przez ekran przewijają się tłumy przedstawicieli różnych rodów) i grafika meteorologiczna ;-)
1. Długie wieczory. Choć bardzo ubolewam nad faktem, że dzień kończy się, zanim wyjdę z pracy i prawie w ogóle nie widuję słońca, to zaskakująco obszerne popołudnia są zjawiskiem pozytywnym :-)
2. Poznańskie przygody i niedzielne śniadanie na rynku. Co ciekawe, całkiem dosłownie z motywem przyjemności w tle :-)
3. Plany drobnych remontów i zmian w mieszkaniu, zapoczątkowane drobnymi zniszczeniami po wymianie okien. Szkice, wzorniki kolorów, przestawianie mebli... Uwielbiam!
4. Urodziny Asi kilka tygodni temu, później wieczór andrzejkowy i pogaduchy z dziewczynami w ostatni piątek. Ewenement jest jednak zdecydowanie istotą społeczną!
5. Wieczorne seanse Gry o tron – serialu poleconego przez Roberta Q (dzięki!). Wciągające widowisko dla wszystkich, którzy lubią epickie historie, pełne intryg, rodowych namiętności i terytorialnych apetytów – osadzone w fikcyjnych krainach sprzed wielu lat. Serial tak nas zaabsorbował, że choć główny bohater wciąż powtarza Winter is coming (patrz: grafika poniżej), to wszystkie odcinki zdążyliśmy z R. – nie dosypiając, rzecz jasna – obejrzeć, zanim zima nadeszła.
Uwaga, serial jest dość krwawy (i to nie sterylnie krwawy jak np. Dexter, tylko dosłownie, naturalistycznie, z rozmachem – ciała są rozrywane na strzępy, języki odcinane, krew tryska z przebitych tętnic, a włócznie przeszywają ludzi i zwierzęta). Niejednokrotnie odwracałam wzrok, dręcząc R., żeby relacjonował mi przebieg akcji. (Co napisawszy, zastanawiam się, czy taki serial kwalifikuje się do cyklu przyjemności ;-)
Na deser dwie moje ulubione postaci (a jest w czym wybierać, przez ekran przewijają się tłumy przedstawicieli różnych rodów) i grafika meteorologiczna ;-)
6. Rozmowa z Wami o fobiach i obsesjach – chwilami wywołująca uśmiech, chwilami poszerzająca horyzonty :-) Przypominam, że w każdej chwili można dopisać własne wyznanie do listy :-)
7. Ciasta od Sowy i wino. A właściwie – trzy wina.
8. Koncert zespołu Łąki Łan w Lizard Kingu. Baaardzo energetyczne wydarzenie :-)
7. Ciasta od Sowy i wino. A właściwie – trzy wina.
8. Koncert zespołu Łąki Łan w Lizard Kingu. Baaardzo energetyczne wydarzenie :-)
A książkę czytałaś? :) Polecam, polecam.
OdpowiedzUsuńPS. Lubię tu zaglądać :)
Dobrze wybrałaś ulubione postacie :-)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze lubiłam Jona Snow (ale z książki, ten z serialu mi się nie podoba). Poza tym, tak jak w powyższych komentarzach, również polecam tę pierwszą, jak i dalsze części sagi. Co do samego serialu, to, wg mnie, za dużo jest scen seksu, czasami zupełnie niepotrzebnych dla fabuły.
OdpowiedzUsuńU mnie zaszczytne miejsce przyjemności dzisiejszowieczorowych aktualnie zajmują:
- zaczytywanie się w "Kronikach Amberu" Zelaznego (właściwie nie wiem, czy można jego nazwisko tak odmienić)
- słuchanie płyty Cocorosie
- czytanie (w tej chwili) Kieszeni (wiem, posłodziłam ;)
Agafko, iriz, książki nie czytałam - waham się właśnie, czy wytrzymam do kwietnia bez znajomości dalszych losów bohaterów ;-) Jona Snow też lubię; choć stylizowany jest trochę na pięknisia (oczywiście w serialu, w książce nie wiem), to budzi moją sympatię.
OdpowiedzUsuńSceny seksu, przyznam, nie rzuciły mi się w oczy (stanowczo mniej niż sceny drastyczne), ale wiem od kolegi, że pewien wątek homoseksualny to czysta fantazja scenarzystów - w pierwowzorze literackim go nie było.
my sElf - :-)
I dzięki za miłe słowa pod adresem Kieszeni - cieszę się, że zaglądacie :-)
Ha, też wpadliśmy w Grę o Tron jakiś czas temu, brat mi kazał obejrzeć, już się nie mogę doczekać kolejnego sezonu (choć z krwawymi scenami mam tak samo jak Ty:)).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA z bohaterami mam taki problem, że nie wiadomo kogo zaraz uśmiercą i ciężko się przyzwyczajać.
OdpowiedzUsuńMalino, wybacz, ale usunęłam Twój komentarz i wstawiłam bez końcówki, żeby nie wymieniać postaci, które giną ;-)
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się, scenarzyści igrają sobie z przywiązaniem widza do postaci, bez dwóch zdań!
To nie scenarzyści igrają sobie z przywiązaniem widza do postaci, tylko sam autor sagi ;)
OdpowiedzUsuńA propos uśmiercania bohaterów Gry o tron, to przypomniał mi się pewien artykuł, który kiedyś czytałam (uwaga, spoilery!!!)
http://www.serialowa.pl/1759/gra-o-tron-amerykanie-wsciekli-na-hbo-z-powodu/
Brawa dla iriz za wyraźne ostrzeżenie o spoilerach!
OdpowiedzUsuńTo fakt - igra autor, nie scenarzyści - ale przyznaję się, że ja zareagowałam podobnie, jak amerykańscy widzowie - byłam oburzona :-)
Uwielbiam "Grę o tron"! Dawno nie oglądałem tak wciągającego serialu, myślę, że docenią go wszyscy, którzy lubią np. klimat "Władcy Pierścieni".
OdpowiedzUsuńA grafika pogodowa super :)))
Nie czytaj książki, nie warto - Martin jest dużo lepszym scenarzystą niż pisarzem. Chyba że koniecznie chcesz wiedzieć, co się dzieje dalej z konkretnymi postaciami - to daj znać na prv, streszczę Ci ;-)
OdpowiedzUsuńmy sElf, dzięki - jeśli nie będę mogła wytrzymać z ciekawości, przeczytam książkę, streszczeń nie lubię ;-)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą Gra o tron całkowicie zmonopolizowała ten odcinek przyjemności! Mało kto dzieli się pozytywnymi chwilami, większość dyskutuje o serialu :-)