Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że da się z niego zrobić przytulne, komfortowe – i ładne! – miejsce do czytania. Niniejszym rozpoczynam akcję: renowacja balkonu (lub Projekt: balkon, jak określa się obecnie wszystkie przedsięwzięcia, od cyklu fotografii po sprzątanie szafy). Na piśmie obiecuję: jeszcze tego lata przeczytam tu, w nowej aranżacji (balkonu, nie mojej) niejedną książkę!
Dziś zdarłam największe płaty starej farby, wyszorowałam ściany i załatałam ewidentne dziury (przy okazji odkrycie: elastyczna masa szpachlowa to absolutnie genialny wynalazek). Jako kolejny krok przewiduję uzupełnienie spoin na styku podłogi i ścian (nie wiecie przypadkiem, czy można to zrobić masą szpachlową? ;) i dalsze wygładzanie. Potem malowanie, mycie, drobne naprawy... Wreszcie najprzyjemniejsze – umeblowanie!
Póki co – stan balkonu w trakcie dzisiejszych prac. Trzymajcie kciuki za moją konsekwencję (bo tego planu, niestety, nie da się zrealizować w jeden dzień dzikiego zapału).
Suplement: tu znajdziecie rezultat balkonowego remontu.
Trzymam! Podziel się planami :-) Mój balkon wygląda jakoś smutno po zimie, już trzeci weekend z kolei odkładam zabranie się za niego, ale 21 będzie rzeź!
OdpowiedzUsuńA podłogi nie zmieniasz? Bo tam płytki są, zdaje się. Darzę głęboką niechęcią płytki na balkonach, stąd pytanie.
Olgo Cecylio, dzięki - trzymam kciuki również za Twój balkon! Plany na razie są bardzo szkicowe - i prawdę mówiąc, mam nadzieję, że gdy tylko się wyklarują, zostaną w mig zrealizowane i pokażę gotowe zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńCo do podłogi - waham się. Nie darzę tych płytek wielką miłością, ale są praktyczne, a nie znam zbyt wielu alternatyw dla podłóg balkonowych.
P.S. Przypomniała mi się jedna alternatywa - sztuczna trawa. Widziałam u paru osób, wygląda fajnie, ale u mnie mi się nie widzi.
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńMam taką prywatną taneczną schizę, że się poślizgnę i złamię nogę - dlatego jak ognia unikam fundowania sobie powierzchni potencjalnie niebezpiecznych. (Zbieram też piłeczki i inne tego typu przedmioty z podłogi, bo na tym się przecież też można poślizgnąć.)
OdpowiedzUsuńAlternatywą dla sztucznej trawy i płytek jest drewno :-) Tzw. deska tarasowa wygląda świetnie (taka żłobkowana), jest przemiła w dotyku (w lecie wychodzę boso na balkon, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że stoję na molo nad jeziorem...), a w dodatku niedroga, łatwo dostępna i dziecinnie prosta w montażu.
Nie, nie pracuję dla żadnego producenta deski tarasowej ;-)
Olgo Cecylio a pochwal się jak się ta deska tarasowa sprawdza w praktyce? Tzn. czy jest odporna na pleśnie i jak długo (jak wiele sezonów) wytrzymuje?
OdpowiedzUsuńTrzymam!
OdpowiedzUsuńMój taras czeka na nowe kwiaty. W tym roku koniecznie choć jedna doniczka z truskawkami:)
Asia
Ta deska, którą się kupuje, jest gotowa do użytku - zaimpregnowana i to czymś chyba grzybobójczym :-) Obecnie mamy takową piąty sezon. Trochę ściemniała, oczywiście, ale nie pleśnieje ani nie gnije, nie wypacza się. Mam balkon w loggii, jak Ewenement, ale deszcz i śnieg najwyraźniej u nas padają poziomo ;-)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!!
OdpowiedzUsuńja marzę o tarasie z drewnianą podłogą...
Dzięki za kciuki, a Oldze - za podłogowe podpowiedzi. Zdecydowałam jednak zostać przy płytkach, choć deski brzmią barrrdzo kusząco.
OdpowiedzUsuń(Podobnie jak truskawki!)
Podrzucam link - nie wiem czy przypasuje do Twojego stylu, ale zawsze to pewna inspiracja zagospodarowania ograniczonej powierzchni: http://blockedbydesign.blox.pl/2012/03/Szykujemy-waski-balkon.html
OdpowiedzUsuńAnonimowy, dziękuję! Niektóre porady pasowałyby do mojej tramwajowej kuchni ;-) Szczególnie spodobały mi się wielopoziomowe rośliny (ja na razie z roślin wybrałam... fasolę :-) i dziergane doniczki.
OdpowiedzUsuń