wtorek, 12 listopada 2013

Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie na Facebooku

Ostatnio dużo pracuję. (Ostatnio napisałam chyba tylko dla rytmu zdania; równie dobrze mogłabym stwierdzić ostatnio lubię koty albo ostatnio mieszkam z R. Jeszcze raz, bardziej realistycznie.) Dużo pracuję. Taki już mam styl życia, że praca odgrywa w nim znaczącą rolę i pożera wiele energii. Dlatego tym bardziej dbam o to, by znajdować czas również na pasje - na kino, podróże z R., spotkania ze znajomymi, jogę, czytanie książek, spacery po bulwarze, prowadzenie zajęć na uczelni. Bywa to trudne, czasem - potwornie, ale nawet gdy padam na twarz, wiem, że warto się przemóc i wyjść np. na kawę z przyjacielem zamiast bezwładnie zalec na kanapie. Tego pierwszego nigdy nie żałuję, drugiego - owszem, wspominałam Wam o tym w przygodowym ogłoszeniu. Tak już mam, że wolę dodatkową kawę i nowe wrażenia (niekoniecznie ekstremalne, wystarczy dobry serial), niż powolną regenerację.

No i tak, pasje pasjami, wrażenia wrażeniami, a do tego dochodzi blog, na którym chciałoby się utrwalić choć część z zachwytów i zaskoczeń światem. Spontaniczności sprzyja fanpage Kieszeni na Facebooku - łatwiej mi zamieścić tam zdjęcie z telefonu, mogę opublikować jedno zdanie i jest OK, wielu znajomych woli klikać tam niż tu itd. Choć do obecności Kieszeni na FB podchodziłam z rezerwą, m.in. dlatego, że Facebookiem zajmujemy się w firmie, a blog jest od pracy odskocznią, to jednak z czasem doceniłam wygodę tego narzędzia.

Doceniłam do tego stopnia, że publikuję na profilu Kieszeni nie tylko lakoniczne teksty i pojedyncze zdjęcia, ale i materiały, które wcześniej znajdowały swoje miejsce na blogu, takie jak większe galerie zdjęć. Znacznie łatwiej dodać mi później kolejne fotografie, odświeżając w ten sposób całą serię - aktualizowanie archiwalnego postu w ten sposób nie miałoby sensu. Z tego powodu na FB znalazła się ostatnio sesja typograficzna albo dedykacje dla Torunia.
Autorka ilustracji: Blanca Gomez


I jak pewnie każdy bloger, który rozhuśtał swoją aktywność o profil w dowolnym serwisie społecznościowym (a może nie, może to mój osobniczy nawyk porządkowania?) nieraz zastanawiam się, czy nie mieszam zanadto w tym kieszeniowym oceanie. Czy nie odpuścić którejś przestrzeni, żeby oszczędzić - sobie i czytelnikom - zawracania głowy. Z jednej strony Facebook stał się już dla mnie naturalnym narzędziem wyrażania opinii; w okresach dzikiego tempa pracy, gdy na blogu jestem małomówna, na profilu zamieszczę kilka wpisów. Z drugiej strony - teksty, które są mi najbliższe albo które wywołały najciekawszy odzew czytelników znajdują się na blogu. Tutaj pisałam niedawno o Smoleńsku (sic!), tu wymienialiśmy się natręctwami, tu opowiadałam Wam o dziewczyńskich fantazjach. Tu stawiałam 13 kroków w cyklu, który wspominam z sentymentem, a którego wariacje do dziś znajduję u zaprzyjaźnionych blogerek. Dlatego raczej nie wyobrażam sobie zamknięcia Kieszeni blogowych... Choć czasem, w gorączkowych okresach, taka myśl przychodzi mi do głowy.

A Wy, jak podchodzicie do pakietów: blog + fanpage? Czy zaglądacie na jedno i drugie? Czy prowadząc blogi, zdecydowaliście się rozwinąć aktywność również na Facebooku? Albo odwrotnie, czy prowadzenie hobbystycznego fanpage na ciekawy temat (znam co najmniej jeden taki, który lubię) nie nasuwa Wam czasem chęci założenia bloga - dla wypowiedzenia się szerzej?

Póki co, do czasu gdy nie znudzi mnie Facebook albo nie wypali się blog, moje miejsce w internecie pozostanie blogiem - z naszytą kieszonką "f".


14 komentarzy:

  1. Zaglądam na jedno i drugie. I cieszę się, że jest jedno i drugie - kiedy mam więcej czasu, siadam i czytam zaległe notki w kieszeniach. A w biegu poznaję różne krótkie ciekawostki na facebooku :).

    A właśnie, obrazek mi przypomniał - miałam już pod poprzednią notką z rysunkami Blanki Gomez podziękować za namiar na nią, pięknie mi to rozwiązało problem z jednym prezentem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Blanca Ci się spodobała! Ja, gdy po raz pierwszy znalazłam na Etsy jej prace, oglądałam z wypiekami na twarzy - tyle zgrabnych motywów: balony, deszcz i parasole, liście, walizki... Przy prezencie miałabym pewnie problem z wyborem.

      Usuń
    2. Miałam załatwione zadanie, bo kupowałam prezent dla pary, która razem wyjeżdżała akurat do trzech miast, które narysowała Blanca. Ale gdyby nie to na pewno bym się nie mogła zdecydować, mam tam z 10 ulubionych.

      Usuń
  2. Ja lubię Kieszenie i na blogu i na fb. Zaglądam i tu i tam:-) Jednak gdybym miała wybierać to zdecydowanie wybieram bloga! Więc nawet nie myśl o jego zamykaniu;-) Ja mam bloga ale nie ma odpowiednika na fb. Tam mam swój prywatny i firmowy profil więc uznałam, że blogowy to już nadto. Poza tym dla niektórych wolałabym zostać anonimowa:-)
    Życzę udanego tygodnia z dużą ilością wolnego czasu na oddawanie się przyjemnościom:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wybierać, ale gdyby trzeba było, to blog jest mi bliższy :)

      Usuń
  3. Podobnie, jak dziewczyny wyżej, też zaglądam na jedno i drugie. Idealnie ujęła to Maryna: "kiedy mam więcej czasu, siadam i czytam zaległe notki w kieszeniach. A w biegu poznaję różne krótkie ciekawostki na facebooku". Ze mną jest podobnie :) Podziwiam to, że ogarniasz tak wiele rzeczy! Czasem, leżąc na kanapie, włączam sobie Kieszenie, i ruszam na "kawę", bo mam dokładnie tak jak Ty, lubię odpoczywać aktywnie:), lecz (póki co!) zbyt często decyduję się na stagnację. Także bądź i tu, i tu, i wszędzie tam gdzie masz potrzebę i ochotę być, bo, jak już Ci pisałam, motywujesz ogromnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Kieszenie, choć jestem cichym czytelnikiem i rzadko się odzywam:)
    fb traktuję jako dodatek, ale nie omijam żadnej notki na blogu dzięki feedly i w wolnej chwili na telefonie czy lapku nadrabiam zaległości.
    Podziwiam gorąco pracowitość i dziękuję za wiele inspiracji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh zdecydowanie zgadzam się z moimi poprzedniczkami! Również zaglądam tu i tu. Uwielbiam Kieszenie w każdej postaci...a blog jest jedynym blogiem z całego wirtualnego świata, który odwiedzam regularnie i który nigdy mnie nie zawiódł. Tak więc nawet jeśli wpisy pojawiają się na nim rzadziej, to warto na nie czekać!. A facebookowe Kieszenie traktuję jako pyszną przystawkę (ewentualnie deser ;)). Pozdrawiam i niekończącej się energii życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z przedmówczynią, jednak Kieszenie jako blog zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu. Lubię (poprawka: bardzo lubię) Twoje wyczerpujące wpisy, jednak zdjęcia, które wstawiasz na FB oraz krótkie, lakoniczne wpisy są dodatkiem do tego wszystkiego i nigdy nie mam ich dość!

    OdpowiedzUsuń
  7. "Lub sobie koty i tymczasem mieszkaj z R." :-)
    Ale bloguj, bloguj, bloguj..., bo rzucę czytanie.
    I czakać nie będę miał na co, prócz kawy na kanapie (zgroza, wiesz, jak łatwo się oblać na leżąco)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, dzięki za Wasze wypowiedzi! Kto by pomyślał, że temat "blog a FB" może wywołać tak serdeczny odzew? Stanowczo potwierdzacie zasadę: "Chcesz, żeby bloger pisał częściej? Powiedz mu coś miłego - jego ego nie usiedzi w miejscu!" :)

    Cieszę się, że z dwoma wcieleniami Kieszeni Wam po drodze. Melko, również nie jestem fanką ogarniania kilku własnych kont na FB. U mnie poskutkowało to tym, że postuję głównie jako Kieszenie, a z prywatnego profilu korzystam rzadko ;)

    I pozdrowienia dla milczących dotychczas czytelników - przypomnieliście mi pewien znaczący wpis:
    http://kieszeniejakocean.blogspot.com/2012/02/milczace-oczy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa to teraz już przestałam być milcząca;-) udanego dnia!

      Usuń
    2. No cóż, 22 luty... Trzy dwójki... Czy mnożyć, czy sumować, zawsze na to samo wychodzi :-)
      Więc, trzeba zajrzeć do Kieszeni..., ale żeby od razu pisać autorce coś miłego? :-)

      Usuń
  9. Można mieć rower i samochód, i bilet miesięczny na zbiorkom. Żadne nie wyklucza pozostałych :-)

    Bloguję, publikuję na Facebooku, mam też Instagram. Na każdym z tych kanałów pojawiają się nieco inne treści, tak jak inną trasę wybieram, kiedy jadę tramwajem, a inną, kiedy pedałuję na rowerze. Niektórzy blogerzy ujednolicają te kanały - wtedy wybieram jeden do śledzenia (najczęściej to blog), bo nie lubię czytać/oglądać trzy razy tego samego :-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.