sobota, 19 września 2009

Kokosanka

W ostatnią niedzielę wybraliśmy się z Ł. i P. na Coco Chanel w reżyserii Anne Fontaine – film biograficzny o francuskiej rewolucjonistce mody. Przyzwoity, ale bez rewelacji.

Opowieść obejmuje fragment życiorysu Coco z czasów, zanim została światowej sławy projektantką – przybliża więc jej dziewczęce marzenia, kreśli początki kariery, obrazuje walkę między ambicjami, odwagą i nonkonformizmem – a całkiem przemyślanymi, czy nawet wyrachowanymi, decyzjami służącymi osiągnięciu stabilizacji życiowej.

Audrey Tautou w wersji nonszalanckiej i nieco zblazowanej całkiem przypadła mi do gustu. Nie należę do wielkich fanek jej talentu, ale wynika to głównie z fali słodyczy, jaką rozlano wokół niej po premierze Amelii (i która powracała później przy okazji kolejnych filmów Tautou). Postać Chanel, nawet, jeśli nakreślona dość szkicowo, wymagała od aktorki zupełnie innego repertuaru środków – i myślę, że Audrey nieźle sobie poradziła z tym wyzwaniem. Choć przyznam, że z myślą o wyraźnym odejściu od wizerunku Amelii, chyba życzyłabym jej filmu, który nieco głębiej analizuje osobowość Chanel;)

Jeżeli ktoś ma ochotę na dość przyjemną opowieść o początkach słynnej projektantki – jej dzieciństwie, poszukiwaniach pracy, pierwszych krokach na rynku mody czy młodzieńczych fascynacjach uczuciowych – film polecam. Nie dostarczy szczególnie silnych emocji, ale i nie zaszkodzi. A scenografia i kostiumy są bardzo przyjemne dla oka;) Jeżeli jednak oczekiwalibyśmy sugestywności filmu biograficznego bliskiej Niczego nie żałuję Oliviera Dahana – to... cóż, Coco Chanel to zupełnie inna bajka;) W takim wypadku może warto poczekać na emisję w telewizji?

Ja osobiście cieszę się z wizyty w kinie, ale głównie dlatego, że miło było spotkać się na seansie, a do tego wesprzeć nieco toruńskie kino studyjne;) (Choć niewykluczone, że pracownik kina, którzy – zniechęcony i zn
użony – wypuszczał naszą trójkę z pustego budynku w niedzielny wieczór, nie przyklasnąłby mojej motywacji;)

P.S. Niezmiennie zastanawia mnie, dlaczego Coco avant Chanel nie zostało w Polsce przetłumaczone dosłownie, czyli na Coco przed Chanel? Przecież to bardziej odpowiadałoby tematyce filmu, było zgodne z intencją twórców, a jednocześnie nie wpłynęło chyba negatywnie na wartość marketingową produkcji?;) Niezbadane są wyroki dystrybutora...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.