środa, 23 września 2009

Czarna Amelia

Zift w reżyserii Javora Gardeva to bułgarski film, który przegapiłam w Kazimierzu – a który od tego czasu zamierzałam obejrzeć. Dorwałam go więc (dzięki R.), zobaczyłam – i polecam.

Zift opowiada o mężczyźnie, który po 15 latach więzienia wychodzi na wolność – trafiając wprost do komunistycznej Bułgarii lat 60. Dowiadujemy się, że wyrok odsiadywał niesłusznie, chcąc chronić kobietę swego życia; że na wolności urodził mu się syn, którego już nigdy nie zobaczy; że w przestępstwo, za jakie został skazany, uwikłanych było kilka osób. Bohater powraca więc w rodzinne strony, a my śledzimy jego podróż (bynajmniej niełatwą) – poznając przy okazji kolejne fakty z przeszłości i układając szczątkowe informacje w logiczną całość.



Mroczna, przesycona atmosferą zagrożenia fabuła obejmuje też liczne dygresje – niekiedy anegdotyczne, niekiedy czysto informacyjne. Przyznam, że ze względu na sposób realizacji, niektóre z nich przypominały mi drobne wtręty w Amelii;) – barwne, wplatane bezceremonialnie we właściwą opowieść, a służące charakterystyce poszczególnych bohaterów. We francuskim filmie ilustrowano w ten sposób upodobania postaci czy historię ich małżeństw, tutaj dygresje wyjaśniały m.in. tajemnicę szklanego oka jednego z więźniów;) Cóż, konwencja użyta stosownie do tematyki;)

Zift to przyzwoity film na wieczór. Może niezbyt odkrywczy, może nie stanie się dla nikogo osobistym „filmem roku";), ale warto go zobaczyć. Surowy, bezpretensjonalny; nieco groteskowy, a chwilami niepokojący.


P.S.
Tytułowe słowo oznacza masę z czarnej żywicy, używaną do wytwarzania asfaltu i gumy do żucia – która okazuje się całkiem istotna dla przebiegu akcji..;)

1 komentarz:

  1. Film bardzo przyzwoity! Świetna muzyka dobrze buduje nastrój. A Gardeva zwą bułgarskim Quentinen Tarantino:)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.