czwartek, 4 lutego 2010

Kicz czy gicz?

Mam słabość do kiczu. Zachwycają mnie przedmioty, których słodycz przekracza ludzkie wyobrażenie i każe zastanowić się, kto wymyślił (a tym bardziej wyprodukował) coś o tak przedziwnym kształcie czy zestawieniu kolorystycznym ;-) Zawsze, gdy jestem nad morzem, wzdycham do portretów papieża wyklejanych bursztynem, pejzaży morskich z barwionego piasku czy brokatowych baloników z helem. Jeśli obiekt jest nie tylko efektowny, ale i użyteczny – urzeka mnie tym bardziej (być może pamiętacie kurdewocjonalia).

Dlatego gdy tylko ujrzałam w sklepie to cudo, nie mogłam się powstrzymać przed jego zakupem! Zwłaszcza że jako wegetarianka, jestem dodatkowo wyczulona na wariacje estetyczno-wędliniarskie ;-)

Murzynek-prosiaczek stał się prezentem dla mojego brata. Ja tymczasem, na marginesie zakupu, zaczęłam się zastanawiać, jak inaczej określić tego typu produkty – czyli swojskie wafelki z kremem wyglądające jak lody. Używane od dzieciństwa określenie murzynki samo w sobie jest niezbyt udane, a w kontekście różowego prosiaczka brzmi tym bardziej niedorzecznie ;-) Koleżanka podsunęła mi ciepłe lody – ale czy rzeczywiście ktoś używa takiej nazwy? Trzeba by pomyśleć nad czymś bardziej wdzięcznym i podsunąć Radzie Języka Polskiego. A tymczasem biegnę do sklepu wypatrywać batoników w kształcie kiełbasy czy chałwy stylizowanej na salceson!


18 komentarzy:

  1. w moim dziecinstwie takie cos funkcjonowalo wlasnie jako cieple lody, (ale w takim ksztalcie nie widzialam ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, ja to znam tylko jako ciepłe lody...

    ale zastanawiam się, czy to nie jest jakiś regionalizm.
    odkąd mieszkam we wro: zawsze mam dylemat: jak jestem w piekarni i chcę kupić angielkę. bo tutaj to funkcjonuje jako bułka wrocławska...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypuszczałam, że "murzynek", który mnie wydaje się oczywistością, nie jest taki znów uniwersalny;) Veronico, a czy "angielka" to to samo, co "bułka paryska"?:)

    Ogiu, rozglądaj się - myślę, że kunszt cukierniczy jest w stanie wykreować znacznie więcej oryginalnych kształtów;))

    OdpowiedzUsuń
  4. W niektórych kręgach (np. w gimnazjalnych) określenie "ciepłe lody" ma wydźwięk wybitnie erotyczny i kojarzy się z oralną formą okazywania uczuć :P Zatem i to chyba niezbyt szczęśliwe określenie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Oralna forma okazywania uczuć"... Jak rozumiem, chodzi o pocałunek?;)

    Tak czy owak, ewidentnie luka w nomenklaturze!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie "murzynek" to jest ciasto z kakaem (własciwie to placek - bo u mnie na ciasta mówi się placki). A "ciepłe lody" to u mnie "ciepłe lody" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A czy szanowny brat byl zadowolony z podarunku?

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy 1, w tym znaczeniu też u mnie murzynek funkcjonuje - z kręgu kulinarnych skojarzeń znałam właśnie te dwa:)

    Anonimowy 2, niestety - szanowny brat nie docenił należycie prezentu, a gdy wytknęłam mu brak apetytu w spożywaniu prosiaczka, nawet nie oblał się pąsem zbliżonym do polewy!;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewidentny socjopatyzm...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. o! właśnie wiedziałam, że jest jeszcze jedna nazwa na angielkę, tak bułka paryska ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. update z dzisiejszego poranka:
    angielka we Wrocławiu działa też pod pseudo: bułka kaliska oraz weka ;-)

    co kraj, to obyczaj ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bułka KALISKA?:) Ciekawe, czy to tylko przez podobieństwo brzmienia z paryską;)) Rzeczywiście, różnorodność tych nazw jest niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  13. nawet dzisiaj kupiłam bułkę kaliską...
    jak dla mnie: to nazwa nawet koło paryża nie leżała.

    bo jak we wro pytam się o angielkę, to nikt nie wie o co mi kaman ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie na mazowszu zawsze do byly cieple lody :)

    OdpowiedzUsuń
  15. W Rzeszowie zawsze mówiono ciepłe lody.

    Co do bułki - u nas mówi się weka, w Radomiu - gryzka.

    OdpowiedzUsuń
  16. U nas, w Kaliszu, bułka kaliska funkcjonuje pod nazwą "bułka wrocławska".

    OdpowiedzUsuń
  17. Zarówno na Śląsku, gdzie się urodziłam, jak w Krakowie, gdzie mieszkam, to są ciepłe lody. W Niemczech to Schaumkisse - czyli piankowe poduszki :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. może ciepła świnka? jako murzynki ja znałam takie okrągłe na wafelku (melo cakes). A w Trójmieście mówimy bułka paryska.

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.