czwartek, 31 grudnia 2009

Polskie goździki i amerykańskie apetyty

Nie sądziłam, że Mari Christmas okażą się ostatnią notką przed świętami, ale tak się złożyło. Cóż, mam nadzieję, że Wigilia i Boże Narodzenie minęły Wam radośnie i że z chęcią zajrzycie po świętach w znajome progi (blogi;) Dla mnie grudniowe uroczystości mają tę dodatkową zaletę, że 24 grudnia obchodzę imieniny, co w tym roku przełożyło się na dwa urocze zestawy goździków:) Pierwszy – bukiet ciemnoróżowych kwiatów od taty, druga: biało-czerwona wiązanka, natchniona myślą patriotyczną, otrzymana od Łukasza i Piotrka. Wystukując obcasami hymn państwowy, dziękuję im raz jeszcze:)


Tymczasem, korzystając z dodatkowych dni wolnych, skończyłam czytać Amerykańskie apetyty Joyce Carol Oates – książkę, na którą ostrzyłam sobie zęby od dłuższego czasu, a dopiero niedawno udało mi się dorwać ją w bibliotece (w myśl akcji "Masz przeładowane regały – nie kupuj powieści, które przeczytasz tylko raz";)

Przed lekturą nie wiedziałam o Apetytach zbyt wiele (znacie moją spojlerofobię;). Obiło mi się o uszy jedynie, że Oates ironicznie sportretowała amerykańskie społeczeństwo, stworzyła satyrę obyczajową, a na okładce książki zauważyłam porównanie do American Beauty Mendesa. Poza tym słyszałam o tej powieści parę bardzo pochlebnych opinii – i to szczególnie one rozbudziły mój apetyt na Apetyty.

Niestety, nieco się zawiodłam. Owszem, książkę czytało się szybko, fabuła okazała się wciągająca, a postaci bohaterów – nakreślone dość wiarygodnie (np. wizerunek małżeństwa głównych bohaterów – pozornie idealnego i spełniającego wszystkie wymogi, by być szczęśliwym). Losy Iana McCullougha – cenionego naukowca z dziedziny socjologii, człowieka zrównoważonego, oddanego żonie, prowadzącego uporządkowany tryb życia – śledzimy z zainteresowaniem, zmiennymi emocjami, dość mocno angażując się w jego historię (nie będę jej streszczać, dodam tylko, że spokój Iana i jego przywiązanie do harmonijnej egzystencji zostają wystawione na ciężką próbę).

Cała opowieść jednak pozostawia pewien niedosyt. Portret grupy Amerykanów w średnim wieku nie jest na tyle przekonujący, by przykuł uwagę na dłużej, ironia nie okazuje się tak błyskotliwa, by utrzymała atrakcyjność powieści na stałym poziomie, a sama historia nie porywa bez reszty. W pewnym momencie – gdy do akcji powróciła Sigrid Hunt (kto czytał, ten wie, kto nie czytał, temu nie zaszkodzi;) – pomyślałam nawet, że opowieść skończy się nadzwyczaj banalnie, i przecierałam oczy ze zdumienia, zastanawiając się, czy rzeczywiście całe zamieszanie miało zmierzać tylko to pretensjonalnego happy endu. Na szczęście jednak, zakończenie nie okazało się przesadnie lukrowane (właściwie w moich oczach uratowało je jedno zdanie: Gdy tylko skończy się sierpień..;), ale mimo wszystko po lekturze Apetytów czułam się nieco zawiedziona. Być może oczekiwałam zbyt wiele, może za dużo już czytałam (lub oglądałam) krytycznych obrazów amerykańskiej pseudoidylli – faktem jest, że powieść Oates nie zapadnie mi w pamięć szczególnie wyraziście. Gdy głębiej się zastanowię, najbardziej doceniam chyba obiektywizm (a może raczej – relatywizm?) w ocenie postępowania Iana. Śledzimy bowiem jego rozważania, obserwujemy zmienne nastroje (od wyrzutów sumienia do głębokiego poczucia krzywdy), ale autorka do końca nie formułuje sądów na temat bohatera, nie podsuwa czytelnikowi jednoznacznych wniosków (poza najogólniejszymi, rozbrzmiewającymi od pierwszych stron książki – o wszechobecnej hipokryzji czy kruchych fasadach kurtuazji). Ian sportretowany jest krytycznie i rzeczowo. Ten aspekt powieści – dystans wobec głównego bohatera i jego uczciwości – uważam chyba za jej największą wartość.

Zasadniczo polecam Amerykańskie apetyty, bo to przyzwoita, sprawnie napisana powieść, którą czyta się chwilami z żywym zainteresowaniem. Myślę jednak, że w 1989 roku, kiedy powstała, miała szansę wydać się znacznie bardziej błyskotliwa.

Ja tymczasem – zanim sięgnę po Moją siostrę, moją miłość, którą przywiozłam z Gdańska – odpocznę nieco od Oates;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.