sobota, 22 stycznia 2011

Such a beautiful horizon

Najbliższy tydzień R. spędzi w mieście, w którym skojarzenia mamy równie pozytywne, ale biegnące w zgoła odmiennych kierunkach. We mnie to miejsce przywołuje dwa słowa – Vicky Christina, a w R. dwie litery – FC :-)
I już wszystko jasne - R. jedzie do Barcelony. Będzie więc spacerował Ramblą, podziwiał fasady hiszpańskich kamienic, obserwował kolczastą Sagrada Familia na tle styczniowego nieba, maszerował ścieżkami, którymi być może kiedyś chadzał Joan Miro, cieszył oczy barwami i deseniami azulejos – niepowtarzalnych ceramicznych płytek... A skoro wyrusza z Torunia, to może uda mu się odwiedzić Park Guell, którego wejście wygląda przecież jak zrobione z piernika
No dobra, nie oszukujmy się – pierwszą wolną chwilę R. wykorzysta, by pobiec na Camp Nou. I choć nie przepada za robieniem zdjęć (tak, tak, mimo ogólnej digitalizacji fotografii i zalewu aparatów cyfrowych, istnieją wciąż osoby, które nie lubią robić zdjęć – na szczęście ;-), to wierzę, że po powrocie przedstawi mi kilka kadrów uchwyconych nieuzbrojonym okiem.
Azulejos, czyli ceramika w hiszpańskim wydaniu. Zdjęcie ze strony poświęconej wytwarzaniu płytek, na której znalazłam przy okazji taki kuszący album.
Młody Joan Miro – jeden z najsłynniejszych artystów urodzonych w Barcelonie.
Dla mnie zatem na razie Barcelona pozostanie miejscem znanym z relacji szalonego fryzjera (albo równie szalonego monmara, który przywiózł mi stamtąd sowę z mini azulejos), nuconym w piosence Queen, wspominanym, gdy uczyłam się tańczyć flamenco, wreszcie – odwiedzanym podczas gry w Eurobusiness ;-)
A za R. trzymajcie kciuki! Oby wrócił cały, zdrowy i z dwuosobowym biletem na kolejną podróż! A na zakończenie, dla zilustrowania naszych wspólnych gustów, lodówka – o stylu dla mnie wymarzonym, a kolorach bez trudu identyfikowanych przez R. (Magda, pamiętasz, jak opowiadałam Ci niedawno o marce Smeg? :-)

12 komentarzy:

  1. Laał, Smeg w kolorach FC jest super! Szkoda że Smegi nawet normalne są nieziemsko drogie, taki bajerancki pewnie jeszcze droższy. Ale chętnie bym takieg przygarnęła. Jeszcze chętniej, jkby mi go pomalowali w Milan albo Juventus ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapominajmy o tym, co w Barcelonie najważniejsze...
    http://en.wikipedia.org/wiki/Circuit_de_Catalunya

    OdpowiedzUsuń
  3. Besame, nie wiedziałam, że jesteś fanką futbolu! Ale faktycznie, obawiam się, że wersja sportowa lodówki byłaby jeszcze droższa - w końcu to "limited edition". Niemniej, Smegi są prześliczne i sama też przygarnęłabym jakieś obłe cudo w żywym kolorze :-)

    Juzwa - ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezu.....naprawdę śliczne. Aż się boję myśleć o cenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mi się marzy SMEG, od zawsze:)
    Co do Barcelony, to musisz, koniecznie, koniecznie pojechać, ja byłam trzy razy, ale zawsze tylko na jeden dzień i mam niedosyt i planujemy z małżonkiem, że może w tym roku, bo właśnie Ryanair od nas zaczął latać do Girony. To takie miasto, że się chce chodzić i chodzić i robić zdjęcia, masę zdjęć!
    Z kolei zupełnie mnie Miro nie zachwyca, w zeszłym roku była nawet wystawa jego prac w Nikozji, ale w końcu się nie wybrałam, poszli moi rodzice, bo akurat w tym czasie mnie odwiedzali i byli zawiedzieni. Natomiast Gaudi, to inna historia, "ubielbiam", park Guell i tańczący dom i Sagrada Familia (choć nigdy nie byłam w środku, kolejki mnie odstraszają skutecznie), no i jeszcze będąc w tej części Hiszpani warto pojechać do FIgueres do muzeum Salvadora Dali, robi wrażenie! Ale mnie poniosło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och jak zazdroszczę wizyty w Barcelonie. Kocham to miasto całym sercem. We wrześniu udało mi się tam w końcu pojechać na dłużej i spędzić 10 dniowy urlop. Służę radami praktycznymi i mogę też polecić wam super nocleg jakby ktoś się wybierał. :)
    A twojemu R. jeśli lubi wino polecam odwiedzić super klimatyczną szampanerię. Taki typowo hiszpański lokal, który warto zobaczyć bo u nas takiego klimatu nie zobaczy się nigdzie. A jak lubi sushi to też mogę polecić japońską restaurację, za 9 euro można jeść bez końca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecaj ten nocleg! Polecja! Polecaj!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. aż mi się literki poprzestawiały z tego entuzjazmu....

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za Wasze podpowiedzi i relacje (i proszę o więcej :-)

    Malino, "takie miasto, że się chce chodzić i chodzić i robić zdjęcia, masę zdjęć!" to opis wymarzony dla mnie! :-) A Gaudi porusza i moją wyobraźnię...

    Madzi1, w sprawie noclegu napiszę do Ciebie maila :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ok, pisz na gazetowego.

    Jeśli chodzi o relacje, ja bym mogła rozprawiać godzinami co warto zobaczyć, gdzie pójść, gdzie i co jeść, trasy wycieczek... Niestety tydzień to zdecydowanie za mało na to wszystko a i wybrać tylko konkretne miejsca jest trudno. Ja będąc 10 dni w bcn zdąrzyłam pokazać mojemu K. tylko większość obowiązkowych miejsc, niestety. (sama byłam wcześniej 2 razy w bcn)

    OdpowiedzUsuń
  11. Azulejos to portugalskie kafelki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy, z tego, co wiem - portugalskie i hiszpańskie.

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.