środa, 27 lipca 2011

Loszka z zaburzeniami

Boże, to jest szczyt buractwa mówić psycholożka albo socjolożka. Dla mnie to jest taka niedouczona pani psycholog w takim razie – pisze internauta na forum sjp. I ta arogancka  wypowiedź, przeczytana dziś rano, przypomniała mi o kolejnym (po ulubionym konkubinacie) – dylemacie lingwistycznym.

Psycholożki
, socjolożki, filolożki pojawiają się w mediach coraz częściej – i póki co, rzadko przechodzą niezauważane. Zwykle wywołują albo pozytywny błysk w stylu: O, redakcja starannie dobiera słowa, dba o równouprawnienie albo opinię z przeciwnego bieguna: No tak, wydumany feminizm, niech jeszcze nazywają panią kominiarz "kominiarką"!
Akwarela Stiny Persson

Ja zasadniczo optuję ZA wszelkiej maści –lożkami, bo uważam, że dla funkcjonalności i bogactwa języka, dla precyzji wypowiedzi, ważne jest istnienie żeńskich form różnych profesji. Lubię wyrażać się konkretnie i dokładnie, więc wygodniej mi powiedzieć lekarka niż pani lekarz. Pamiętam zresztą, że tworząc opis swojego blogowego profilu, zawahałam się przy słowach copywriterka czy montażystka filmowa, bo chyba nigdy nie słyszałam na żywo, by ktoś używał copywritera czy montażysty w żeńskich formach. A jednak ich zastosowanie wydało mi się logiczne – ciąg doktorantka, copywriter, lobbystka, montażysta ;-) zgrzytałby mi w uszach. Zwięzła, precyzyjna informacja – a że przy tym służy równouprawnieniu, to tym lepiej.

Zgadzam się jednak, że psycholożka brzmi nieco kanciasto – może dlatego, że akurat taka postać żeńskiej formy kojarzy się również ze zdrobnieniem. Stąd, jak sądzę, głosy krytyków psycholożki, określające ją jako infantylną, pretensjonalną, niepoważną, a nade wszystko – deprecjonującą kompetencje osoby, która wykonuje zawód psychologa. W uszach niektórych psycholożka brzmi pewnie jak kuchareczka. Jakiejś filologini
nie zarzucano by chyba podważania kompetencji, choć niewątpliwie brzmiałaby sztywniacko ;-)

Ciekawe jednak, że przekonanie o lekceważącym wydźwięku psycholożkl bywa tak silne, że niektóre przedstawicielki zawodu ostro się od niego odcinają. Mam w domu archiwalny numer
Wysokich Obcasów (20 marca 2010), gdzie opublikowano sprostowanie:

W wywiadzie („WO” nr 563) przedstawiliśmy psychologa Zofię Milską-Wrzesińską jako psycholożkę. Było to bez wiedzy zainteresowanej, która nie identyfikuje się z takim określeniem jej roli zawodowej. Przepraszamy.

Zaskoczyło mnie to – sama nie miałabym nic przeciwko temu, by nazwano mnie filolożką. I wolę stosować psycholożkę niż panią psycholog, bo ta z kolei – w swobodnym użyciu – wydaje mi się drętwa i wydumana. Łatwiej mi wyobrazić sobie sytuację, gdy przedstawiam koleżankę: To jest Monika, psycholożka niż To jest Monika, pani psycholog. To drugie zaczyna już dla mnie brzmieć trochę jak To jest Paweł, pan stomatolog i nieuchronnie przywodzi na myśl barejowskie Mąż jest z zawodu dyrektorem ;-) I w drugą stronę – powiem: To jest Wojtek, pielęgniarz, a nie To jest Wojtek, pan pielęgniarka.
Słowem – psycholożka jest dla mnie jeszcze pąkiem, zaczątkiem pełnokrwistego słowa – mam nadzieję, że rozkwitnie i wejdzie w nawyk większości. Nie jest doskonała (skojarzenia deminutywne), ale nie mam wątpliwości, że w języku potrzebna, sama więc będę
przykładać rękę (język ;-) do jej popularyzacji. Natomiast pani psycholog wydaje mi się już trochę anachroniczna i spodziewam się, że przekwitnie :-), pozostając tylko w zwrotach oficjalnych, grzecznościowych.

Na zakończenie jeszcze jedna złota myśl zaczerpnięta z forum sjp:

Końcówkę "-lożka" wymawia się zwykle przez "sz". Skojarzenie dla obu części "psycholożki" jest chyba jednoznaczne i nic tego nie zmieni - to zbitka słów: psychol i loszka (mała locha). Czy takie określenie w stosunku do kobiety nie jest obraźliwe?

I wizją loszki z zaburzeniami psychicznymi kończę dzisiejsze rozważania. A Wy, co sądzicie o feminizacji języka? Zabawię się w socjolożkę i zapytam!

16 komentarzy:

  1. Lubię i stosuję! Tylko w ten sposób wychowamy kolejne pokolenie, które uzna to za najbardziej naturalne. Swego czasu studentka czy lekarka też były nowymi formami (vide książki choćby Montgomery, gdzie jest mowa - ze zgrozą! - o "kobiecie lekarzu"). Język się zmienia, czy tego chcemy, czy nie - więc dostosujmy go do świata, który opisuje, a nie do własnych skostniałych przekonań.

    Pracuję jako copywriterka, jestem też domową kucharką i cukierniczką, a do tego wszystkiego religioznawczynią i cyklistką.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak byście w takim razie , drogie socjolożki, nazwały panią technolog?

    OdpowiedzUsuń
  3. Technolożka - analogicznie. Czy coś nie tak?

    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że psycholożka zgrzyta głównie dlatego, że jest wciąż mało popularna. Całkiem niedawno "maile" brzmiały obco, a ostatnio w prasie widuję już spolszczoną pisownię "mejle"(!). Początkowo mnie to przeraziło, ale pewnie za parę lat "mejling" będzie na porządku dziennym. I w sumie trudno się dziwić:)

    Z formami żeńskimi jest inaczej, bo to nie naleciałości z obcego języka, tylko coraz częstsza obecność kobiet w zawodach niegdyś zdominowanych przez mężczyzn (no i ogólne trendy feminizujące w społeczeństwie) powodują ich upowszechnienie. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Zgadzam się, niektóre brzmią sztuxcznie, ale motywy ich wprowadzania są dla mnie bardzo logiczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. my sElf, pełna zgoda co do dostosowywania języka do zmieniającego się świata.

    demis rusos - dla mnie również technolożka jest OK. Mechanizm ten sam :-)

    Ale zaczęłam się zastanawiać nad zestawieniami - typu "technolog żywności" i nie wiem, dlaczego, ale przy dwuwyrazowych stanowiskach forma żeńska bardziej mi przeszkadza. "Technolożka żywności" niezbyt mnie przekonuje. Póki co ;-)

    Ten sam dylemat mam z własnym stanowiskiem (uświadomiłam sobie dopiero w tej chwili - brawa za refleks;-), które nazywa się: dyrektor kreatywny. Nie wyobrażam sobie zmiany na "dyrektorkę kreatywną" - głównie z powodu branżowego zamieszania znaczeń.

    Otóż ten "dyrektor kreatywny", podobnie, jak "dyrektor artystyczny", to bezpośrednia kalka z angielskiego (odpowiednio za: creative director i art director) - i w reklamie taki "dyrektor" znaczy jednak coś innego niż nasz swojski dyrektor :-) W agielskim "director" odnosi się też do reżysera itp. - i ogólnie jego znaczenie jest nieco inne niż u nas, więc stosowanie tej samej żeńskiej formy wprowadza - w moim odczuciu - zamęt. "Dyrektorka kreatywna" brzmi dla mnie jak "dyrektorka życzliwa" albo "dyrektorka humorzasta" ;-)

    Póki co, najbliższa stosowania wydaje mi się "dyrektor kreatywna"... Może to jakaś forma kompromisu? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A z większych wyzwań - jak mogłaby brzmieć MĘSKA forma przedszkolanki? :-) "Przedszkolak" jest już zajęty ;-) Główkuję i główkuję, i jedyne, co przychodzi mi do głowy, to wariacje typu "pedagog przedszkolny". Czy da się krócej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Przedszkolanin?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja, choć całym sercem jestem za upowszechnianiem żeńskich form, mam kłopot z jedną: "architektką":-) To dla mnie łamaniec językowy - spróbujcie szybko odmienić: architektka-architektki-architektce..:-)

    Psycholożka to pikuś:-) Brzmi imho zupełnie naturalnie. Ale pani architekt może można było jeszcze przemyśleć końcówkę..;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie ani psycholożka, ani technolożka, ani inna lożka (oprócz loszki:-) nie przekonuje. Tak, jak piszesz, ewenemencie - odbieram je raczej jak zdrobnienia. Brzmią więc dla mnie dewaluująco.

    Zosia (imię zdecydowanie żeńskie:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy temat poruszyłaś, jak zwykle z resztą i jak zwykle u Ciebie najbardziej podoba mi się tytuł notki:)
    Uważam, że feminizacja języka jest niezbędna, zwłaszcza w języku, który, tak jak nasz ma formy męskie i żeńskie dla większości zawodów. Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółką Rosjanką, która niedawno z Cypru przeprowadziła się do Szwajcarii, właśnie na temat feminizacji języka, a także społeczeństwa. Mila mówiła, że to co się dzieje w Szwajcarii to lekkie szaleństwo, jest ogromny nacisk na tworzenie i używanie form żeńskich od wszystkiego,nawet tam gdzie nie do końca pasują i nie chodzi wyłącznie o rodzajniki, które i tak są zróżnicowane. Mówiła też, że zwrot Szanowni Państwo rozpoczynający wiadomości, został uznany za obraźliwy ( forma męska, mnoga, obejmująca zarówno kobiety i mężczyzn) i pod wpływem nacisków feministek został obowiązkowo zastąpiony przez Panie i Panowie. Z drugiej strony, trudno się dziwić, Szwajcaria w tym roku obchodziła 40 lecie nadania prawa wyborczego kobietom, a w jednym z kantonów nastąpiło to dopiero 20 lat temu. Ja nie będę się obruszać, jak ktoś mnie nazwie zbiorowo z mężczyznami Państwem, ale jestem ekonomistką, a nie ekonomistą (czy ekonomem, jak mówiłam o mojej mamie jak byłam mała:)) z drugiej strony, mówię, że jestem kupcem, a nie kupczynią, bo takie słowo nie istnieje w języku polskim.
    Ciekawa jak będzie z feminizacją języków, które form męskich i żeńskich nie różnicują wcale (angielski na przykład),ciekawe jest też, że na przykład w hiszpańskim część rzeczowników ma formę męską i żeńską, a część taką no...obojnaczą:) W greckim z kolei z reguły rzeczowniki mają męskie i żeńskie formy (w tym te oznaczające zawody), ale czasem forma mieszana mnoga jest obojnacza, a społecznie kobiety to druga kategoria (na Cyprze już nie, ale w Grecji jak najbardziej).

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się z kimś kto a górze napisał, że przywykniemy, a już na pewno przywykną nowe pokolenia. Mój osobisty syn z tego co (szczerze mówiąc ze zdziwieniem i radością feministki) zauważyłam doskonale używa form żeńskich i nie jest dla niego dziwne, że on będzie strażakiem, a jego koleżanka Ada strażaczką. Którą to strażaczkę właśnie jako błąd mi tu podkreśla....

    Musi trochę czasu upłynąć zanim przestanie nam się wydawać, że forma żeńska jest mniej poważna, może nawet infantylna...

    OdpowiedzUsuń
  12. Inżynierka budowy? Nie przedstawiłabym się tak. Może inżynier jest zaporzyczeniem z języka obcego i nie ma sensu na siłę twozyć zeńskiej formy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy od przedszkolanina - a może... przedszkolarz? :-) Dynamiczny, prowadzi dzieci naprzód, wiedzie przez wertepy dorastania..;-)

    Nata-Lilio - o, ja też na architektce sobie łamię język - nawet wstukując ją na klawiaturze, mam chwilę wahania :-)

    Zosiu, a jak odbierasz sfeminizowane formy o innych końcówkach (bezlożkowe;-)?

    Malino - dzięki :-) Historia o Szwajcarii bardzo ciekawa.

    A Kasik gratulujemy syna! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy inżynier budowy ;-) :
    mnie, przyznam, inżynierka brzmi nieźle. Może dlatego, że nie jestem inżynierką ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Łatwiej mi wyobrazić sobie sytuację, gdy mówię: To jest Monika, psycholożka niż To jest Monika, pani psycholog."

    Wystarczy powiedzieć, że Monika jest psychologiem.
    Tak samo jak jest człowiekiem, a nie człowieczką czy panią człowiek ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. > Wystarczy powiedzieć, że Monika jest psychologiem.

    Anonimowy, jasne, ale - jak zaznaczyłam - celowo szukałam określenia precyzyjnego, odpowiadającego płci.

    Analogia z "człowiekiem" pojawia się bardzo często w dyskusjach nt. żeńskich form, ale mnie nie przekonuje. Nie powiem, że "Tomek jest przedszkolanką" tylko dlatego, że Tomek jest również "osobą".

    Fakt istnienia innych, określających nas, rzeczowników w rodzaju męskim nie znaczy, że nazwy zawodów nie mają mieć żeńskich wersji - nie widzę tu związku :-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.