Jeśli w Białej Podlaskiej poprosisz na targu panią, zwaną babą, o pół tuzina jaj, to dostaniesz dwanaście :) Bo tam jaja sprzedawane są na pary [no przecież kto to widział, jedno jajko!]. I o ile wiem, tam zwyczajowo korzysta się z określenia pół tuzina :) W odróżnieniu od dwunastu, które znaczy tyle co dwa tuziny ;)
Arku, ot taka mała rada, jak klikniesz na obrazek, to się powiększy i widać całkiem nieźle, no ale komu by się chciało eksperymentować, jak można sobie ponarzekać:)A jak nie można przeczytać, to można popatrzeć, bo rysunek ładny. Ewenemencie, macie nowego kota w domu, czy "w rodzinie"?ja męczę męża, żeby zaadoptować takie dwa maluchy, które mieszkają na zapleczu pubu obok naszego mieszkania nad morzem i najwyraźniej straciły mamę, ale jest strasznie uparty, a ja tak swoją drogą mam alergię na koty, ale bez kotów nie mogę żyć, dlatego mam teraz łysego:) A Złodziejkę Książek czytałam na początku roku: http://podsiodmymniebem.blogspot.com/2011/01/holokaust-oczami-dziecka.html
sf, dzięki za opowieść - lubię te regionalne anegdoty, jak przy "murzynkach/ciepłych lodach: http://tinyurl.com/6gas9wy
Arku, mam nadzieję, że powiększenie przyniosło pożądany skutek;-)
Missy, dzięki!
Malino, koty w rodzinie, tj. dwa nowe u rodziców, a trzeci u brata. I wszystkie z zupełnie różnych źródeł:-) Serdecznie Ci życzę powodzenia w negocjacjach z mężem, bo takie dwa maleństwa to ogromnie dużo radości. Poza tym, z tego, co piszesz, ewidentnie przydałoby im się schronienie pod siódmym niebem..:-) Co do "Złodziejki książek" - dzięki za link, wrócę do Twojej recenzji, gdy skończę czytać!
A ja to jednego kota przejadę. I mówię, to najzupłeniej poważnie. Taka wredota, że siedzi sobie na środku ulicy i nawet się nie ruszy jak jadę.
Nie reaguje na klakson (może głuchy), ani na światła (może ślepy). A skoro taka niemota, to nie będzie żal się z nim rozstać (i to na zawsze).
Ewenement. Jeżeli chcesz go uratować, to się spiesz. Wolę mendel kotów na twojej ulicy, niż jednego sierściucha niedojdę na mojej.
Malina. Dlaczego akurat kota? Zacznij od psa. Kot nie przyniesie tobie patyka. Nie będzie warował przy nodze. Kot - to ZŁO. Nie słuchaj Ewenementa/u/y.
Dziewczyny, dziękuję za małe rady dotyczące powiększania. Pomogło, zresztą... Powiększenie zawsze przynosi pożądany skutek. Moniek, ty morderco kotów, to Ty jesteś ZUO wciulone i sam siebie przejedź.
E tam, nie przejedziesz kota, nie wierzę:)Co do kocio-psiej dyskusji, to ja mogę wszystko przygarnąć, miałam psy, koty, myszy, chomiki, szczura, papugi, królika, kanarka, rybki, żółwie i jaszczurkę i ślimaki (chyba nikogo nie pominęłam)i to po kilka zwierzaków jednocześnie, koty i szczury wygrywają, jako najmądrzejsze i najfajniejsze i najmniej wymagające w kwestii opieki, jest taki psiak u mnie na ulicy, którego chciałabym przygarnąć, ale cały dzień by siedział sam w domu, a jak wyjeżdżamy, to w hotelu dla psów, co to za życie? p.s. małe kotki już znalazły dom, choć nie mój, to się cieszę:)
Jeśli w Białej Podlaskiej poprosisz na targu panią, zwaną babą, o pół tuzina jaj, to dostaniesz dwanaście :) Bo tam jaja sprzedawane są na pary [no przecież kto to widział, jedno jajko!]. I o ile wiem, tam zwyczajowo korzysta się z określenia pół tuzina :) W odróżnieniu od dwunastu, które znaczy tyle co dwa tuziny ;)
OdpowiedzUsuńNiewyraźnie widać na tym tle... Szkoda, bo może coś tam jest ciekawego napisane? Kto wie?
OdpowiedzUsuńArku, kliknij to się powiększy.
OdpowiedzUsuńFajne. Lubię ten cykl:)
Arku, ot taka mała rada, jak klikniesz na obrazek, to się powiększy i widać całkiem nieźle, no ale komu by się chciało eksperymentować, jak można sobie ponarzekać:)A jak nie można przeczytać, to można popatrzeć, bo rysunek ładny.
OdpowiedzUsuńEwenemencie, macie nowego kota w domu, czy "w rodzinie"?ja męczę męża, żeby zaadoptować takie dwa maluchy, które mieszkają na zapleczu pubu obok naszego mieszkania nad morzem i najwyraźniej straciły mamę, ale jest strasznie uparty, a ja tak swoją drogą mam alergię na koty, ale bez kotów nie mogę żyć, dlatego mam teraz łysego:)
A Złodziejkę Książek czytałam na początku roku:
http://podsiodmymniebem.blogspot.com/2011/01/holokaust-oczami-dziecka.html
sf, dzięki za opowieść - lubię te regionalne anegdoty, jak przy "murzynkach/ciepłych lodach:
OdpowiedzUsuńhttp://tinyurl.com/6gas9wy
Arku, mam nadzieję, że powiększenie przyniosło pożądany skutek;-)
Missy, dzięki!
Malino, koty w rodzinie, tj. dwa nowe u rodziców, a trzeci u brata. I wszystkie z zupełnie różnych źródeł:-) Serdecznie Ci życzę powodzenia w negocjacjach z mężem, bo takie dwa maleństwa to ogromnie dużo radości. Poza tym, z tego, co piszesz, ewidentnie przydałoby im się schronienie pod siódmym niebem..:-)
Co do "Złodziejki książek" - dzięki za link, wrócę do Twojej recenzji, gdy skończę czytać!
Nowe koty to zawsze dobra wiadomość :). Ja też bardzo lubię ten cykl.
OdpowiedzUsuńA ja to jednego kota przejadę.
OdpowiedzUsuńI mówię, to najzupłeniej poważnie.
Taka wredota, że siedzi sobie na środku ulicy i nawet się nie ruszy jak jadę.
Nie reaguje na klakson (może głuchy), ani na światła (może ślepy). A skoro taka niemota, to nie będzie żal się z nim rozstać (i to na zawsze).
Ewenement. Jeżeli chcesz go uratować, to się spiesz. Wolę mendel kotów na twojej ulicy, niż jednego sierściucha niedojdę na mojej.
Malina. Dlaczego akurat kota? Zacznij od psa. Kot nie przyniesie tobie patyka. Nie będzie warował przy nodze. Kot - to ZŁO. Nie słuchaj Ewenementa/u/y.
(ale żeś sobie wybrała ksywkę - jak to odmienić)
Może inteligentny i wie, że po co ma się męczyć i ruszać, jak grozisz, grozisz, ale nie przejedziesz?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję za małe rady dotyczące powiększania. Pomogło, zresztą... Powiększenie zawsze przynosi pożądany skutek.
OdpowiedzUsuńMoniek, ty morderco kotów, to Ty jesteś ZUO wciulone i sam siebie przejedź.
Fajne buty - skąd?:)
OdpowiedzUsuńBesame, zgadzam się - nowy kot to zawsze źródło radości:-)
OdpowiedzUsuńO kota z ulicy się nie martwię, bo wiadomo, że monmar, który dużo ryczy..;-)
Penelope, buty sprzed paru lat z niszowego butiku CCC:-)
Ewenement. Może i masz rację. Ale kiedyś nadejdzie taki moment, co to nerwy mi puszczą, zamknę oczy i będę jechał.
OdpowiedzUsuńI nic mnie nie zatrzyma, nawet KOT.
E tam, nie przejedziesz kota, nie wierzę:)Co do kocio-psiej dyskusji, to ja mogę wszystko przygarnąć, miałam psy, koty, myszy, chomiki, szczura, papugi, królika, kanarka, rybki, żółwie i jaszczurkę i ślimaki (chyba nikogo nie pominęłam)i to po kilka zwierzaków jednocześnie, koty i szczury wygrywają, jako najmądrzejsze i najfajniejsze i najmniej wymagające w kwestii opieki, jest taki psiak u mnie na ulicy, którego chciałabym przygarnąć, ale cały dzień by siedział sam w domu, a jak wyjeżdżamy, to w hotelu dla psów, co to za życie?
OdpowiedzUsuńp.s. małe kotki już znalazły dom, choć nie mój, to się cieszę:)