wtorek, 31 sierpnia 2010

Daniel i Ana

Film, który przygnębia i budzi lęk; zmusza do konfrontacji z przerażającym tematem i każe co chwilę zadawać sobie pytanie, jak samemu zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji. A nade wszystko niemal przez całą projekcję irytuje, budzi złość i podejrzliwość wobec bohaterów – gdy nie możemy zrozumieć, dlaczego nie zwrócą się do nikogo o pomoc...
Aż do momentu, kiedy okazuje się, że cały film był manifestem przeciw skrywaniu przestępczości – przed napisami końcowymi pojawia się komunikat o szacowanej liczbie kryminalnych wydarzeń, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.


Myślę, że te informacje nie popsują Wam odbioru filmu – a z pewnością nie zmniejszą siły oddziaływania opowieści. Historia osnuta jest na autentycznych wydarzeniach – tytułowi bohaterowie to rodzeństwo pochodzące z zamożnej hiszpańskiej rodziny. Ana właśnie przygotowuje się do ślubu, Daniel – licealista – spotyka się ze szkolnymi kolegami, rozgląda  za dziewczynami i snuje marzenia o własnym samochodzie. Oboje są dość zżyci, spędzają sporo czasu razem, rozmawiając, przygotowując rodzinne posiłki czy trenując do maratonu. Wydają się mieć oparcie w rodzicach – może nie przesadnie zaangażowanych, ale dbających o kontakt ze swoimi dziećmi.
Ich bezpieczna codzienność ulega całkowitej destrukcji, gdy Ana i Daniel zostają uprowadzeni. Przestępstwo, którego padają ofiarą, wywiera ogromny wpływ na ich psychikę i zmusza do pytań, których nigdy nie chcieliby sobie zadać.
Mimo powagi tematu, Daniel i Ana Michela Franco to z pewnością nie film wybitny. Prowadzony niekiedy zbyt grubą kreską, redukujący skomplikowany stan psychiczny postaci do ich pustych spojrzeń czy samotnego przesiadywania w pokoju. I – niestety – niekiedy bardziej szokujący, niż przenikliwy. A szkoda.
Mimo to myślę, że warto zmierzyć się z tym obrazem. Ja obejrzałam go na Dwóch Brzegach – nie sądzę, by w najbliższym czasie miał dystrybucję w Polsce, więc proponuję – jak zwykle – śledzić kanały filmowe lub internet.

2 komentarze:

  1. jesteś u mnie z okazji blogday 2010 ;-)
    http://zee-watt-a-neh-ho.blogspot.com/2010/08/blogday-2010.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Veronico, dziękuję - bardzo mi miło :-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.