piątek, 6 sierpnia 2010

Zanussi i Zapasiewicz

Jednym z dwubrzeżnych spotkań, w których udało mi się uczestniczyć, była Lekcja kina prowadzona przez Krzysztofa Zanussiego. W założeniu twórców festiwalu, spotkanie  miało umożliwić prześledzenie artystycznej – a poniekąd i osobistej – drogi reżysera (stąd podtytuł rozmowy – Spowiedź twórcy filmowego). Krzysztof Zanussi jednak postanowił swoją lekcję przeprowadzić inaczej.
Zdjęcie ze strony Dwóch Brzegów.
Bo i owszem, było w jego wypowiedzi sporo akcentów osobistych, były żartobliwe wyznania, że mimo sukcesów filmowych, jak przystało na twórcę, zawsze będzie się czuł niedoceniony :-), były plany na przyszłość i zaproszenia na festiwalową premierę Rewizyty. Przede wszystkim jednak bohaterem wywiadu stał się Zbigniew Zapasiewicz – dla którego występ w Rewizycie okazał się ostatnią rolą filmową.
Fantastycznie słuchało się tych lekko żartobliwych, a mocno melancholijnych opowieści. Zanussi wspominał, jak pracując nad teatrem telewizji Sesja kastigowa, poprosił Zapasiewicza o wcielenie się w postać trudnego rozmówcy w inscenizowanych wywiadach telewizyjnych*. W dyskusji z młodymi aktorami (m.in. Maciejem Zakościelnym), Zapasiewicz miał odgrywać różne role – każdorazowo demaskując przy tym braki warsztatowe młodych adeptów sztuki dziennikarskiej. 
Wśród wcieleń Zapasiewicza zaproponowanych przez Zanussiego znalazły się: podstarzały arystokrata, regularnie fundujący młodym mężczyznom stypendia naukowe; prosty mieszkaniec wsi – zdobywca wycieczki zagranicznej w telewizyjnym konkursie; ponury i małomówny żeglarz, wreszcie – gadatliwy lokator zabytkowej kamienicy, który podłączył swoje ścieki do... rynny, czym doprowadził do zniszczenia fasady budynku. Ach, była jeszcze piąta rola – zamkniętego w sobie intelektualisty, autora rozpraw naukowych.
Zestaw osobowości nakreślonych przez Zanussiego był intrygujący – ale dopiero w ujęciu Zapasiewicza postaci naprawdę nabrały kolorytu. Każdym swoim gestem, spojrzeniem i słowem aktor kreował wizerunek wybranego bohatera; każdy szczegół jego zachowania wyglądał autentycznie i budził zachwyt nad wszechstronnością warsztatu, empatią i błyskotliwością artysty. Co tym ciekawsze, że zestaw środków zastosowanych przez Zapasiewicza bazował na umiarze i powściągliwości.
Zbigniew Zapasiewicz w Barwach ochronnych.
Oglądało się to kapitalnie. Być może uda mi się kiedyś znaleźć dla Was tę sekwencję żonglowania wcieleniami – póki co, drobny fragment materiału możecie zobaczyć tutaj. Niestety, w niewielkim stopniu oddaje on wdzięk i wyobraźnię aktora. Za to obejmuje kilka wypowiedzi Zanussiego – zachęcam do wysłuchania.

Tymczasem szkoda, że w zarejestrowanym materiale nie znalazło się miejsce na wspomnienia zmagań reżysera z cenzurą – Zanussi opowiadał m.in., że zasugerowano mu usunięcie z filmu scen z udziałem aktorki, która wstąpiła do KOR-u. Pod naciskiem cenzora, reżyser zobowiązał się, że zrezygnuje ze wszystkich ujęć portretowych. Oto przybliżony przebieg dalszej rozmowy:

Cenzor: Dobrze. Czyli jeśli nie będzie ujęć portretowych... to jakie będą?
Zanussi: Będą plany średnie.

Cenzor: To znaczy jakie? Proszę mi narysować.
Zanussi (rysuje postać od pasa w górę)
Cenzor: O nie, chciał mnie pan oszukać! To są właśnie ujęcia portretowe!
Zanussi: Nie, ujęcia portretowe to sama twarz.
Cenzor: Nieprawda, bo Mona Lisę widać od pasa w górę, a wszyscy wiedzą, że jest portretem!
Po chwili: 

Cenzor: No dobrze, to niech mi pan powie, jakie jeszcze mogą być te plany...
Zanussi: No, na przykład plany amerykańskie...
Cenzor: (załamując ręce) I jeszcze do tego amerykańskie!

Inna – tyleż anegdotyczna, co zatrważająca – historia dotyczyła wywiadu udzielonego przez Zanussiego sowieckiej telewizji. Reżyser wspominał, że w studiu powitała go młoda, niezbyt rozgarnięta, ale bardzo uprzejma prezenterka. Jedno z jej pytań brzmiało:
Jeździ pan tyle po świecie, odwiedza różne kraje, bierze udział w festiwalach... Proszę powiedzieć, czy natknął się pan gdzieś na wzmianki o rosyjskich osiągnięciach kulturalnych?

W odpowiedzi na to Zanussi wyliczył miasta i wydarzenia, przy okazji których rzuciły mu się w oczy rosyjskie filmy czy wystawy. Na kolejne pytania odpowiadał równie cierpliwie i uprzejmie, odwzajemniając się młodej Rosjance serdecznym uśmiechem.

Jakież było jego zaskoczenie, gdy w telewizji ujrzał siebie w zupełnie innym towarzystwie. Naprzeciwko Zanussiego zamiast życzliwej prezenterki siedział ponury mężczyzna, z niechęcią artykułujący kolejne pytania. Polski reżyser na jego niechęć odpowiadał – rzecz jasna – tym samym promiennym uśmiechem, jakim obdarzył prezenterkę :-) Forma pytań była jednak niczym w porównaniu z ich treścią – kwestie reżysera zostały przemontowane i przypisane do pytań, które w studiu nigdy nie padły. Do wypowiedzi,  w której Zanussi wymienia ślady rosyjskiej sztuki na świecie, dobrano pytanie:

Jeździ pan tyle po świecie, odwiedza różne kraje... Proszę powiedzieć, jakie wydarzenia uważa pan za najbardziej doniosłe w kulturze światowej?

To tyle :-) Do usłyszenia!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*Pomysł zresztą wziął się stąd, że z taką samą prośbą – w rzeczywistości – poprosiła reżysera stacja Canal+, rekrutująca młodych prezenterów.

3 komentarze:

  1. O rany! Obłędna opowieść z tym wywiadem :-) Tzn. straszna, ale na jej podstawie można by świetny scenariusz napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny artykuł, zwłaszcza srodkowy akapit. polecam wszystkim wielbicielom moich komentarzy, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać artykułu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Arcyzabawny komentarz.....
    :)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.