Jednym z dwubrzeżnych spotkań, w których udało mi się uczestniczyć, była Lekcja kina prowadzona przez Krzysztofa Zanussiego. W założeniu twórców festiwalu, spotkanie miało umożliwić prześledzenie artystycznej – a poniekąd i osobistej – drogi reżysera (stąd podtytuł rozmowy – Spowiedź twórcy filmowego). Krzysztof Zanussi jednak postanowił swoją lekcję przeprowadzić inaczej.
Zdjęcie ze strony Dwóch Brzegów.
Bo i owszem, było w jego wypowiedzi sporo akcentów osobistych, były żartobliwe wyznania, że mimo sukcesów filmowych, jak przystało na twórcę, zawsze będzie się czuł niedoceniony :-), były plany na przyszłość i zaproszenia na festiwalową premierę Rewizyty. Przede wszystkim jednak bohaterem wywiadu stał się Zbigniew Zapasiewicz – dla którego występ w Rewizycie okazał się ostatnią rolą filmową.
Fantastycznie słuchało się tych lekko żartobliwych, a mocno melancholijnych opowieści. Zanussi wspominał, jak pracując nad teatrem telewizji Sesja kastigowa, poprosił Zapasiewicza o wcielenie się w postać trudnego rozmówcy w inscenizowanych wywiadach telewizyjnych*. W dyskusji z młodymi aktorami (m.in. Maciejem Zakościelnym), Zapasiewicz miał odgrywać różne role – każdorazowo demaskując przy tym braki warsztatowe młodych adeptów sztuki dziennikarskiej.
Wśród wcieleń Zapasiewicza zaproponowanych przez Zanussiego znalazły się: podstarzały arystokrata, regularnie fundujący młodym mężczyznom stypendia naukowe; prosty mieszkaniec wsi – zdobywca wycieczki zagranicznej w telewizyjnym konkursie; ponury i małomówny żeglarz, wreszcie – gadatliwy lokator zabytkowej kamienicy, który podłączył swoje ścieki do... rynny, czym doprowadził do zniszczenia fasady budynku. Ach, była jeszcze piąta rola – zamkniętego w sobie intelektualisty, autora rozpraw naukowych.
Zestaw osobowości nakreślonych przez Zanussiego był intrygujący – ale dopiero w ujęciu Zapasiewicza postaci naprawdę nabrały kolorytu. Każdym swoim gestem, spojrzeniem i słowem aktor kreował wizerunek wybranego bohatera; każdy szczegół jego zachowania wyglądał autentycznie i budził zachwyt nad wszechstronnością warsztatu, empatią i błyskotliwością artysty. Co tym ciekawsze, że zestaw środków zastosowanych przez Zapasiewicza bazował na umiarze i powściągliwości.
Tymczasem szkoda, że w zarejestrowanym materiale nie znalazło się miejsce na wspomnienia zmagań reżysera z cenzurą – Zanussi opowiadał m.in., że zasugerowano mu usunięcie z filmu scen z udziałem aktorki, która wstąpiła do KOR-u. Pod naciskiem cenzora, reżyser zobowiązał się, że zrezygnuje ze wszystkich ujęć portretowych. Oto przybliżony przebieg dalszej rozmowy:
Cenzor: Dobrze. Czyli jeśli nie będzie ujęć portretowych... to jakie będą?
Zanussi: Będą plany średnie.
Cenzor: To znaczy jakie? Proszę mi narysować.
Zanussi (rysuje postać od pasa w górę)
Cenzor: O nie, chciał mnie pan oszukać! To są właśnie ujęcia portretowe!
Zanussi: Nie, ujęcia portretowe to sama twarz.
Cenzor: Nieprawda, bo Mona Lisę widać od pasa w górę, a wszyscy wiedzą, że jest portretem!
Po chwili:
Cenzor: No dobrze, to niech mi pan powie, jakie jeszcze mogą być te plany...
Zanussi: No, na przykład plany amerykańskie...
Cenzor: (załamując ręce) I jeszcze do tego amerykańskie!
Inna – tyleż anegdotyczna, co zatrważająca – historia dotyczyła wywiadu udzielonego przez Zanussiego sowieckiej telewizji. Reżyser wspominał, że w studiu powitała go młoda, niezbyt rozgarnięta, ale bardzo uprzejma prezenterka. Jedno z jej pytań brzmiało:
Zbigniew Zapasiewicz w Barwach ochronnych.
Oglądało się to kapitalnie. Być może uda mi się kiedyś znaleźć dla Was tę sekwencję żonglowania wcieleniami – póki co, drobny fragment materiału możecie zobaczyć tutaj. Niestety, w niewielkim stopniu oddaje on wdzięk i wyobraźnię aktora. Za to obejmuje kilka wypowiedzi Zanussiego – zachęcam do wysłuchania.Tymczasem szkoda, że w zarejestrowanym materiale nie znalazło się miejsce na wspomnienia zmagań reżysera z cenzurą – Zanussi opowiadał m.in., że zasugerowano mu usunięcie z filmu scen z udziałem aktorki, która wstąpiła do KOR-u. Pod naciskiem cenzora, reżyser zobowiązał się, że zrezygnuje ze wszystkich ujęć portretowych. Oto przybliżony przebieg dalszej rozmowy:
Cenzor: Dobrze. Czyli jeśli nie będzie ujęć portretowych... to jakie będą?
Zanussi: Będą plany średnie.
Cenzor: To znaczy jakie? Proszę mi narysować.
Zanussi (rysuje postać od pasa w górę)
Cenzor: O nie, chciał mnie pan oszukać! To są właśnie ujęcia portretowe!
Zanussi: Nie, ujęcia portretowe to sama twarz.
Cenzor: Nieprawda, bo Mona Lisę widać od pasa w górę, a wszyscy wiedzą, że jest portretem!
Po chwili:
Cenzor: No dobrze, to niech mi pan powie, jakie jeszcze mogą być te plany...
Zanussi: No, na przykład plany amerykańskie...
Cenzor: (załamując ręce) I jeszcze do tego amerykańskie!
Inna – tyleż anegdotyczna, co zatrważająca – historia dotyczyła wywiadu udzielonego przez Zanussiego sowieckiej telewizji. Reżyser wspominał, że w studiu powitała go młoda, niezbyt rozgarnięta, ale bardzo uprzejma prezenterka. Jedno z jej pytań brzmiało:
– Jeździ pan tyle po świecie, odwiedza różne kraje, bierze udział w festiwalach... Proszę powiedzieć, czy natknął się pan gdzieś na wzmianki o rosyjskich osiągnięciach kulturalnych?
W odpowiedzi na to Zanussi wyliczył miasta i wydarzenia, przy okazji których rzuciły mu się w oczy rosyjskie filmy czy wystawy. Na kolejne pytania odpowiadał równie cierpliwie i uprzejmie, odwzajemniając się młodej Rosjance serdecznym uśmiechem.
Jakież było jego zaskoczenie, gdy w telewizji ujrzał siebie w zupełnie innym towarzystwie. Naprzeciwko Zanussiego zamiast życzliwej prezenterki siedział ponury mężczyzna, z niechęcią artykułujący kolejne pytania. Polski reżyser na jego niechęć odpowiadał – rzecz jasna – tym samym promiennym uśmiechem, jakim obdarzył prezenterkę :-) Forma pytań była jednak niczym w porównaniu z ich treścią – kwestie reżysera zostały przemontowane i przypisane do pytań, które w studiu nigdy nie padły. Do wypowiedzi, w której Zanussi wymienia ślady rosyjskiej sztuki na świecie, dobrano pytanie:
– Jeździ pan tyle po świecie, odwiedza różne kraje... Proszę powiedzieć, jakie wydarzenia uważa pan za najbardziej doniosłe w kulturze światowej?
To tyle :-) Do usłyszenia!
W odpowiedzi na to Zanussi wyliczył miasta i wydarzenia, przy okazji których rzuciły mu się w oczy rosyjskie filmy czy wystawy. Na kolejne pytania odpowiadał równie cierpliwie i uprzejmie, odwzajemniając się młodej Rosjance serdecznym uśmiechem.
Jakież było jego zaskoczenie, gdy w telewizji ujrzał siebie w zupełnie innym towarzystwie. Naprzeciwko Zanussiego zamiast życzliwej prezenterki siedział ponury mężczyzna, z niechęcią artykułujący kolejne pytania. Polski reżyser na jego niechęć odpowiadał – rzecz jasna – tym samym promiennym uśmiechem, jakim obdarzył prezenterkę :-) Forma pytań była jednak niczym w porównaniu z ich treścią – kwestie reżysera zostały przemontowane i przypisane do pytań, które w studiu nigdy nie padły. Do wypowiedzi, w której Zanussi wymienia ślady rosyjskiej sztuki na świecie, dobrano pytanie:
– Jeździ pan tyle po świecie, odwiedza różne kraje... Proszę powiedzieć, jakie wydarzenia uważa pan za najbardziej doniosłe w kulturze światowej?
To tyle :-) Do usłyszenia!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*Pomysł zresztą wziął się stąd, że z taką samą prośbą – w rzeczywistości – poprosiła reżysera stacja Canal+, rekrutująca młodych prezenterów.
*Pomysł zresztą wziął się stąd, że z taką samą prośbą – w rzeczywistości – poprosiła reżysera stacja Canal+, rekrutująca młodych prezenterów.
O rany! Obłędna opowieść z tym wywiadem :-) Tzn. straszna, ale na jej podstawie można by świetny scenariusz napisać.
OdpowiedzUsuńswietny artykuł, zwłaszcza srodkowy akapit. polecam wszystkim wielbicielom moich komentarzy, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać artykułu...
OdpowiedzUsuńArcyzabawny komentarz.....
OdpowiedzUsuń:)