czwartek, 26 maja 2011

Garść przyjemności

Staram się kolekcjonować przyjemności – zapamiętywać radosne momenty, pozytywne obrazy, miłe zapachy... albo, jak mawia kolega z pracy, Robert – robić sejwa z każdej przyjemnej chwili ;-)

Oto więc seria wspomnień z ostatnich dni. Do zapamiętania i przywoływania, gdy zaleje mnie fala szarości.

1. Noc Muzeów, w której najprzyjemniejsze były nie wystawy, lecz wieczorne szwendanie się po mieście ze znajomymi.

2. Niedziela z R., netbusiem, tłumem spisywanych na gorąco pomysłów oraz rozkosznym zawodzeniem Rojka w tle.

Na zdjęciu płyta z serii Najmniejszy koncert świata – polecam, jeśli, podobnie, jak R., lubicie muzyczne DVD; niedroga a sympatyczna. Obok – pokrowiec w grochy z zaprzyjaźnionego sklepu :-)

3. Pierwsze truskawki. Pieruńsko drogie i niepolskie, ale pachniały (i smakowały!) jak trzeba. Poza tym spodobała mi się skrzynka, więc nie było wyjścia ;-)
4. Miękkie futerko Iwana i Mili (to dwa z trzech nowych kotów).

5. Drugie niedzielne przedpołudnie spędzone ze Złodziejką książek. Uderzający kontrast między sielskim otoczeniem a rzeczywistością opisaną w powieści.

Patrzę na to zdjęcie i dochodzę do wniosku, że jednak nie w pełni oddaje rzeczywistość... W praktyce drugi plan widziałam jako znacznie bardziej rozmyty. Głębia ostrości stanowczo nie nadąża za moją krótkowzrocznością! ;-)

6. Popołudnie z Magdą i Pawłem. I oczywiście ceramiczne gwiazdy ;-)

7. Porywająca lektura Złodziejki w niedzielę wieczorem... a konkretnie – do 2.30 rano. Nie mogłam się oderwać!

8. Smak kawy w poniedziałek... Bo przecież nie samo przebudzenie po tym bezsensownym ślęczeniu do rana ;-)

9. Wizyta u fryzjera. Tak relaksująca, że prawie zasnęłam w fotelu – wpatrzona w te wszystkie designerskie żyrandole i lustrzane drzwi ;-)

10. Scrabble z R., któremu wydawało się, że wygra ;-)

11. Wierszyk Nosorożec Ogdena Nasha (w przekładzie Barańczaka) – znany dawno, ale odświeżony:

Nosorożec – zwierz brzydki.
Małe z niego pożytki.
Sytuację uproszczę:
Żegnam cię, nosorożcze.
:-)

A Wy, jakie przyjemności zaliczyliście ostatnio? Wypiszcie je – na kartce lub w komentarzach. Wyartykułowanie ich pozwala dłużej się nimi cieszyć!

13 komentarzy:

  1. O, dobre - przyda mi się takie ćwiczenie!

    Moje pięć przyjemności:
    1. Spacery z psem o świcie. Już pachnie latem!
    2. Obejrzenie "Czarnego łabędzia". Super film!
    3. Kwiaty od...;P
    4. Błogie lenistwo w ostatnią niedzielę.
    5. Fajne zlecenie w pracy. Choć na początku zawsze jestem pełna zapału.. Ale miało być o przyjemnościach!:)

    F.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł niepozorny, a świetny, bo przy fali złych zdarzeń (jak np. ostatnio u mnie w pracy..) mamy tendencję do przegapiania dobrych chwil. Tak przynajmniej twierdzą psychologowie;-) Oto moje zestawienie:

    1) Maraton serialu Mad Man.

    2) Zapiekanka Gosi.

    3) Kolczyki, które ostatnio zrobiłam. Takie czerwone:-)

    4) Płyta The Wall Pink Floyd - wygrzebana z czeluści piwnicy, a wspaniała.

    5) Czytanie Kieszeni;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. moje ostatnie przyjemne chwile:

    1.sadzenie kwiatów na balkonie-jakoś tak od razu kolorowo i optymistycznie się zrobiło;
    2.wylegiwanie się na leżaku wśród owych kwiatów w ostatnia sobotę z ksiązką;
    3.pyszne dłuuugie śniadanko we dwoje w weekend z aromatyczną kawą;

    ... to robienie sejwa działa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje przyjemnosci:
    1. widok mojego dziecko wtulonego w ramiona TZ
    2. smak mlecznej czekolady
    3. wspolne sniadanie w dwoje
    4. trrruskawki- tez importowane, ale smakowaly przyzwoicie

    Pozdrawiam serdecznie
    zawsze_zielona

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyartykułowanie (a jeszcze lepiej zapisanie-opisanie) przyjemności, nie tylko pozwala cieszyć się nimi dłużej, ale buduje nasze (ludzkie) poczucie szczęśliwości. Dowiedziono to badaniami, więc rzecz sprawdzona... :)

    Podobno działa dużo lepiej niż tzw. pozytywne, często życzeniowe myślenie, które tylko chwilowo poprawia nastrój.

    Warto, więc zapisywać, opisywać i delektować się...

    Moje ostatnie:
    - Dziennik Mrożka
    - kawa - jakoś ta ostatnio wypita była szczególną przyjemnością
    - pisanie
    - poranne bieganie...

    OdpowiedzUsuń
  6. -balkonowe słońce
    -podlewanie z miski kawałka betonu, który ma stać się domem
    -imieninowy sms do KOGOŚ z niedalekiej dalekiej przeszłości

    Głos z Kaszub...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za podzielenie się przyjemnościami. Jagodzianko, Arturze, skoro rzecz popierana przez psychologów i dowiedziona naukowo, to tym bardziej będę do niej wracać!;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. To i ja zostawię swój ślad. Moje ostatnie przyjemności:
    1. Zmiany dekoratorskie w mieszkaniu. Mała rzecz, a cieszy!
    2. Publikacja badań, nad którymi pracowałem przez ostatnie miesiące.
    3. Rozmowa z mamą wczoraj.

    (Podpisuję się pod innym Anonimowym - to działa:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mily watek! Przyjemnostki me:

    1. sobotnia kawa na balkonie i lektura Wysokich (nieustająco od lat przyjemność, bez której ciężko przeżyć sobotę)

    2.kąpiel w jeziorze – zawsze była, jest i będzie przyjemnością w upalne dni wakacyjne

    3.wiosenne nowalijki

    4. uśmiech, którym nieustająco od 14 miesięcy wita mnie moje dziecko tuż po przebudzeniu (to naprawdę aż dziwne - mało kto jest taki szczęśliwy, kiedy nie może już spać)

    5. lody z automatu na Fałata – one naprawdę smakują jak te z dzieciństwa!

    6. każda chwila pod żaglem z moim mężem – nawet w te najzimniejsze dni

    7. radosna krzątanina mamy i szelmowskie uśmiechy taty, kiedy po długiej nieobecności zawitam w domu rodzinnym

    8. wstawanie i myśl o pracy – to przyjemność, z której nie każdy może się cieszyć, tym bardziej doceniana.

    Jednak, Drogi Ewenemencie, nazbierałoby się tego dużo. Moje przerażenie z powodu braku punktów na takiej liście było chwilowe i wynikało z pewnością z charakteru, który reaguje natychmiast i emocjonalnie...:)a fakty i przemyślenia przychodzą później;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Agatko, bardzo się cieszę, że tyle się znalazło:-) I zazdroszczę punktu 2... chyba też się rozejrzę za okolicznym jeziorem w weekend;-)

    Zaintrygowałaś mnie tymi lodami na Fałata - muszę przetestować!

    OdpowiedzUsuń
  11. Agatko, nr 1 rządzi!!! Ja też tak spędzam każdą sobotę:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie by było codziennie to spisywać :-)

    Tak z minionego dnia:
    - tiramisu prosto z lodówki po powrocie z pracy
    - niespodziewanie wczesna przesyłka z Chin :-)
    - zapach nowej herbaty
    - mail z pochwałami dla mnie od jednego z klientów.

    OdpowiedzUsuń
  13. My sElf, właśnie się zastanawiam, czy nie wprowadzić tej kategorii na stałe, bo brak mi czasu na pisanie o każdej przyjemności z osobna, a takie zespołowe podsumowanie pozwala je utrwalić :-)

    Dzięki za podzielenie się swoimi!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.