poniedziałek, 20 czerwca 2011

Sobotni zmierzch nie liczy trosk, wesoły tłum otacza kiosk

No i udało się! Piątkowy wieczór spędziliśmy wraz z Magdą i Pawłem na koncercie Katarzyny Groniec. I cóż... Było tak:

Ilustracja Stiny Persson wspominanej tu.

Koncert stanowił element charytatywnego przedsięwzięcia toruńskiej Fundacji Platon (fundacja zajmuje się wspieraniem młodych ludzi, którzy nie mają szans na realizację swoich talentów – w tym roku dochód z imprezy przeznaczony był na uczących się w Polsce studentów z Haiti). Oprócz głównej gwiazdy, na scenie pojawili się i inni artyści wspierający ideę fundacji – z mniej lub bardziej porywającym repertuarem. Dla mnie bez wątpienia przyjemną niespodzianką była konferansjerka i krótki występ Mariusza Lubomskiego.

Najbardziej jednak zauroczyło mnie Idź swoją drogą w wykonaniu Adama Nowaka, lidera Raz dwa trzy (zespołu, który – przypomnę – pochodzi z Torunia). Łagodny głos Nowaka, bezpretensjonalne tłumaczenie Młynarskiego oraz moja słabość do pierwowzoru, czyli My way Sinatry*, sprawiły, że nie mogłam oderwać oczu (i uszu) od Nowaka. Jeśli nie znacie jeszcze tej aranżacji, szczerze zachęcam do wysłuchania.

Nie zawiodła również Katarzyna Groniec – wyczekiwana przez nas dość niecierpliwie
już w trakcie różnych podziękowań dla organizatorów i opowieści o Haiti. Miałam okazję słyszeć ją na żywo po raz czwarty i nie ukrywam, że znów wyszłam z koncertu oczarowana.

Krótko: jeśli lubicie repertuar Groniec, koniecznie wybierzcie się na jej koncert – utwory wykonywane na żywo to kompletnie inna jakość niż piosenki z płyty. Groniec śpiewa całą sobą, ujawniając skalę możliwości wokalnych i aktorskich, prezentując niespotykaną charyzmę (jak w obłędnym, dosłownie i w przenośni, Millhaven), talent komiczny (jak w Bigotkach, z których pochodzi tytułowy cytat), melancholię... Do tego, jak trzeźwo zauważył Paweł, koncert był daleki od stereotypu piosenki aktorskiej, gdzie liczy się tylko śpiew – zespół Kasi Groniec w partiach instrumentalnych po prostu porywał.

A jako wisienka na torcie – utwór, którego wprawdzie na koncercie nie było, ale który przychodzi mi do głowy zawsze jako pierwszy, gdy tylko pomyślę o Groniec.


Urzekła nas też sceneria. Koncert odbywał się w tzw. międzymurzu Dworu Mieszczańskiego przy ul. Podmurnej (tak, tej Podmurnej) – czyli po prostu w przyjemnie zaaranżowanym, ukrytym między murami z czerwonej cegły, ogrodzie (tudzież – ogródku pubu Koniec świata). Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję wybrać się tam na dowolną imprezę, nie wahajcie się. Atmosfera koncertu była przyjemnie kameralna, słuchaliśmy koncertu, zerkając na szczyty toruńskich kamienic, popijając Millera i podziwiając scenę zaaranżowaną na schodach Dworu Mieszczańskiego. A także ciesząc się poczuciem beztroski, gdy przedwieczorne złote słońce rozpalało serca czułym pocałunkiem...;-)

Słowem – świetny, przesycony muzyką i Toruniem, początek weekendu.
A w sobotę przed zmierzchem wrócił R.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Słabość wynika z faktu, że My way, w wykonaniu skrzypcowym, towarzyszyło nam podczas ślubu i nieodmiennie kojarzy mi się z tym właśnie dniem (z pewnością nie mieliście okazji słyszeć tego utworu na _żadnym_ innym ślubie! ;-), a różne ciekawe aranżacje Drogi przytaczał później monmar.

3 komentarze:

  1. Kasia Groniec śpiewa "Bigotki" Brela? Nawet nie wiedziałam. Ale to miłe, lubię Brela... :)

    Zazdroszczę koncertu, bo panią Groniec lubię w zasadzie wyłącznie na żywo. Kiedy jej słucham mam wrażenie ogromnej nadekspresji i szarżowania, a na koncercie pojmuję, czemu to ma służyć (choć i tak uważam, że stać ją na więcej).

    Zazdrościłabym bardziej, gdyby nie to, że Adama Nowaka organicznie nie cierpię (naprawdę organicznie: sama myśl o nim powoduje u mnie swędzenie całego ciała), więc jego obecność nieco moją tęsknotę za tym koncertem studzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ysabell, opis reakcji organizmu na Adama Nowaka bezcenny:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak Ysabell - nie przepadam za Groniec, wydaje mi się, że wszystko wykonuje z przesadą i ezgaltacją, tak... no właśnie, jak w stereotypie piosenki aktorskiej:-)

    Za to My Way Nowaka szalenie mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.