czwartek, 26 stycznia 2012

Barbie galerianka

Lubię wariacje na temat znanych dzieł sztuki – czy to praktykowane przez współczesnych artystów, czy stosowane na użytek reklamy, czy też wprowadzane do aranżacji wnętrz. Bawi mnie i intryguje współczesny flirt z ikonami malarstwa czy rzeźby.

Dlatego uśmiechnęłam się na widok kreacji francuskiej artystki, Jocelyn Givaud, osnutych wokół postaci lalki Barbie. Można je traktować jako głos w dyskusji na temat związków estetyki z popkulturą, można przemyśleć zachętę Givaud do zmiany sposobu postrzegania Barbie – a można po prostu nasycić oczy błyskotliwością francuskiej artystki :-) Polecam – więcej prac tutaj.
Mnie najbardziej podobają się dwie ostatnie – czyli promienna Barbie na obrazie Otto Dixa i postać z fotografii Mana Raya. Choć kształt wiolonczeli zniknął bezpowrotnie ;-)

8 komentarzy:

  1. Ta Barbie u Man Raya wygląda raczej jak takie malutkie i bardzo modernistyczne ukulele...

    Swoją drogą, czy to nie dziwne, że mówi się Man Raya i Robin Hooda? Powinno chyba być Mana Raya i Robina Hooda, ale to brzmi DZIWNIE...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :). Mnie najbardziej podoba się Barbie u ManA ;) Raya.

    Olgo Cecylio, ha, poruszyłaś moją wielką bolączkę :D. Od lat zastanawiam się dlaczego mówi się: "zawołaj Robina" ale: "Zawołaj Robin Hooda"!

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, fantastyczne! Zabawne, przemyślane i inteligentne. A że mogło wyjść bardzo tandetnie- takie połączenia nie są wcale prostą sprawą, balansowanie pomiędzy stylami, epokami często kończy się upadkiem- tym większe brawa. I wywołuje uśmiech, co równie ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie bardziej dręczy problem, dlaczego mówi się "donżuan", ale "[Don Huan]", albo "donkiszoteria", ale "[Don Kichote]". Ale to, o czym piszesz, też. Dziwna sprawa :-)

    Barbie z Milo jest świetna :-) Zwłaszcza cudowny jest jej plastikowy uśmiech bez względu na sytuację, jak u kandydatek na Miss World ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Don Kichotem mam swoją teorię ;). Po hiszpańsku Don Kichot nazywa się Don Quijote. Tłumacze na polski przełożyli go fonetycznie na Don Kichota, bo w końcu nie wszyscy muszą znać hiszpańską wymowę i wiedzieć, że ich "qui" wymawia się "ki" a nie "kłi", a "j" wymawia się "ch". Ale ludzie mają tendencję to komplikowania sobie obcych nazw, więc zamiast czytać "Don Kichot" jak jest napisane, czytają "Kiszot". I stąd się wzięła "donkiszoteria". Ja z dzieciństwa pamiętam, że wszyscy, łącznie z nauczycielami w szkole, wymawiali "Don Kiszot", poprawną wymowę słyszę od niedawna i nie wszędzie, a ten Kiszot już się nam zadomowił w kiszoterii.

    Z Don Juanem mam podobne odczucia, też nam się na długo zadomowił ten Żuan (nie wiem skąd - może ludzie go po prostu wymawiali z bardziej pupularnego u nas francuskiego, a nie z mniej popularnego hiszpańskiego?), poprawnego Huana też słyszę raczej od niedawna, wcześniej zawsze słyszałam "Żuan".

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, hmm, dałabym sobie rękę uciąć, że już Wam odpisywałam - ale nie widzę swojego komentarza... Albo Blogger mi płata figle, albo mój własny mózg ;-) Tak czy owak - "Man Raya" napisałam z rozpędu, poprawnie jest, jak sądzę (i jak sądzi maryna ;-) jednak "Mana".
    Aczkolwiek zagadki Robin Hooda to nie rozwiązuje (a tym bardziej donżuana!).

    Co do Quijote - maryna, pewnie masz rację z fonetycznym zapisem (i rację mieli tłumacze); "Don Quijote" mogłoby być czytane jako "Don Kwichote" (qui jak w "kwi pro kwo" ;-)
    A z dwojga złego wolę już "donkiszoterię" niż "donkwichoterię" ;-))

    Olgo Cecylio, zgadzam się - uśmiech komercyjnej Wenus z Milo jest czarujący :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten "nasz" Don Juan równie dobrze mógłby być z Argentyny; tam już na pewno mówią o nim Don Żuan..

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak pięknie widać, że Barbie ma nierealną figurę. Szkoda, że nie wiedzą o tym małe dziewczynki, które po zabawie lalą bawią się w anoreksję :/

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.