czwartek, 12 sierpnia 2010

Jaśnie Pan Wilkoń

Przywołując wspomnienia z Kazimierza, opowiadałam Wam o zadaniu aktorskim, jakie powierzył Zapasiewiczowi Krzysztof Zanussi. Podczas spotkania z reżyserem nie wiedziałam jeszcze, że tego samego dnia będzie mi dane obejrzeć wcielenie trudnego rozmówcy na żywo. Okazał się nim Józef Wilkoń, artysta, do którego ilustracji mam ogromną słabość i sentyment.
Spotkanie z twórcą dotyczyło wydania książki Jaśnie Pan Pichon, opisującej dzieciństwo i młodość Fryderyka Chopina (jakżeby inaczej, skoro rok 2010 wciąż trwa!). Autorką tekstów jest Anna Czerwińska-Rydel, natomiast za koncepcję graficzną całości odpowiadał właśnie Wilkoń.
Liczyłam na garść szczerych opowieści o powstawaniu ilustracji albo ciekawostki o stosunku Wilkonia do Chopina – cokolwiek, czym artysta chciałby podzielić się z odbiorcami swojej twórczości. Niestety, gość wydawał się wyraźnie znużony, rozkojarzony i bardzo niechętnie odpowiadał na pytania prowadzącej (które, zaręczam, były niegłupie). Wytrwale ignorował też uprzejmość współautorki książki siedzącej obok – gdy Czerwińska-Rydel przywoływała inspirujące kontakty z ilustratorem, ten wtrącał jedynie, że Jego inspiracja płynęła tylko ze studiów nad Chopinem ;-) Najbardziej charyzmatyczną wypowiedzią autora była, zdaje się, dyspozycja wyłączenia wentylatora.

Nie wiem, czy nastawienie gościa wynikało z uporczywych upałów, niechęci do jakichkolwiek wywiadów czy pogardy wobec Empiku... Nie roztkliwiając się nad tym za bardzo, znalazłam pocieszenie w ilustracjach do Kici kici miau. Sączące się z kartek akwarelowe niebo czy kot powołany do życia kilkoma pociągnięciami pędzla szybko ożywiły moją wyobraźnię. A najbardziej ujmującym artystą Dwóch Brzegów – który imponuje nie tylko swoją sztuką, ale i radosnym zapałem do opowiadania o niej – pozostanie dla mnie Jerzy Stuhr*.
- - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Stuhra mieliśmy okazję usłyszeć, gdy zapowiadał na Dwóch Brzegach swoje Historie miłosne. Wspominał z uroczą pretensją, że gdy w środowisku filmowym rozeszła się wieść o planach wcielenia się przez Stuhra w cztery główne role, natychmiast podniosły się głosy: Stuhr o miłości? Co on tam wie o uczuciach... Lepiej by Lindę zaangażował! ;-) A same Historie miłosne serdecznie polecam!

8 komentarzy:

  1. Mnie jego zachowanie nie dziwi. Jak ktoś, kto się tak dziwnie nazywa, miałby być uprzejmy. Co może wyjść z dziwacznego połączenia wilka z koniem? Chyba tylko coś takiego: http://tinyurl.com/373a8ah

    OdpowiedzUsuń
  2. Borubar, trafiłeś w sedno ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Pan Wilkoń ma 80 lat i chyba małe prawo do dziwactw? ;) Ostatecznie jego barwna wyobraźnia rozgrzesza go z lekkiej megalomanii ;) Któż z nas nie miewa much w nosie?* :P

    *w ramach podpowiedzi powiem, że autor komentarza miewa... a reszcie drzazg w oczach szukał nie będę :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam świetnych profesorów czy artystów, którzy mają po 80 lat, ale zachowali ciekawość świata i otwartość wobec ludzi:) Więc wiek, drogi przedmówco (przepraszam, ale nie potrafię przytoczyć nicka) wcale tych cech nie przekreśla:) A Bartoszewski?:) Zresztą, po co szukać wśród znanych postaci - moja babcia taka jest!:) I owszem, dziwactwa posiada (jak każdy) - ale kiedy już decyduje się spotkać z ludźmi, poświęca im uwagę. Nawet, jeśli to tylko skromne sąsiadki:)

    Cyklamenka

    OdpowiedzUsuń
  5. Szlomo, ależ jasne, że każdy ma prawo do dziwactw :-) Po prostu - będąc wielbicielką twórczości Wilkonia, bardzo się cieszyłam na to spotkanie - przyjemnie jest poznać kogoś, czyje prace od lat się podziwia. I tylko stąd mój zawód - spodziewałam się, że skoro profesor zdecydował się wziąć udział w empikowej dyskusji, to... to zwyczajnie miał na to ochotę ;-) Poza tym rozbawiła mnie kontynuacja trudnego rozmówcy - między Wilkoniem a wcieleniami Zapasiewicza naprawdę było wiele podobieństw :-)

    Ale - jak napisałam - nie zamierzam tego roztrząsać i pozostanę przy przyjemności oglądania samych ilustracji :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, rozumiem, co masz na myśli - bardzo podobną przygodę miałem z pewnym polskim pisarzem;) Czytałem go od lat, śledziłem wszytskie wywiady w prasie i kiedy tylko usłyszałem, że będzie w moim mieście, pognałem na spotkanie jak na skrzydłach!

    I cóż... Należało zostać w domu;) Wraz ze swoim idealistycznym wyobrażeniem;)

    F.

    OdpowiedzUsuń
  7. wilkonia najbardziej lubię leopanther.
    http://2.bp.blogspot.com/_ikj3GuzBfuU/SywfLfW2yOI/AAAAAAAABjg/Oct1NXFB9p0/s640/Leopanther.jpg

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.