Najlepszym sposobem na natrętne myśli związane z pracą (atakujące, złośliwie, zwykle przed snem) okazał się koncert Lao Che. Wykrzyczałam swoje obawy (tylko tu i teraz), wydeptałam ambiwalencje (rad bym wszystkich was sumiennie uściskać, ale przebicie może być i zaczęłoby błyskać), wymamrotałam frustracje (to mi teraz za tę moją krzywdę zapłać!), oswoiłam nowoprzybyłe czarne myśli (należycie do mnie, czy do mojego we mnie wroga?), doceniłam obecność przyjaciół (nawet gdy plujesz, to mi pasujesz!) – by ostatecznie stwierdzić, że aby osiągnąć spokój, wystarczy przyjąć plan minimalistyczny (nogi mają ziemię, oczy mają niebo, nos ma powietrze, więcej niekonieczne...).
No dobra, w międzyczasie zaczęłam też snuć mgliste marzenia o dobrobycie (a tu będę miała takie te ;-)) W każdym razie polecam Lao Che na melancholię. Bynajmniej jej nie przepędza, ale prezentuje ją w wydaniu charyzmatycznym – i od razu człowiekowi raźniej ;-)
Tymczasem dziś rano zaskoczyły mnie zaspy śniegu. Patrząc w pracy na kolegów stojących przy oknie, doszłam do wniosku, że nasz budynek leży na boku. Śnieg padał od lewej do prawej.
A na zakończenie – Spięty w scenerii niezimowej. Być może należałoby zakończyć tę notkę Zimą stulecia Lao Che, ale nie dajmy się – nawet jeśli dziś nos nam odmarzł i kraj w zamieciach!
Zdjęcie stąd
Bardzo ich lubię:) A teraz muszę spadać zmalować takie te:) czyli dokończyć projekty kilku mieszkanek:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Li, powodzenia - i oby nie dopadł Cię żaden kryzys, odpychając się nóżką! ;-)
OdpowiedzUsuńKoncert był świetny, zespół trzyma poziom, bez względu na okoliczności (w tym przypadku impreza charytatywna), ale nie o tym miało być. Chciałem zauważyć, że uwieczniony na fotografii chłopiec z gitarą wygląda jak młody rolnik z pięknych czasów PRL a może nawet ZSRR:) Takie luźne skojarzenia:
OdpowiedzUsuńhttp://pp-prl.webpark.pl/grafika/plakat9.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/2/5414/z5414182X.jpg
Bardzo luźne, Robercie, doprawdy ;-)
OdpowiedzUsuń