Ponieważ nie miałam w tym roku żadnego oddechu od pracy w okolicach świąt (pozostałości urlopu wykorzystałam na konferencje w październiku), dzisiejszy dzień był dla mnie normalnym poniedziałkiem pracującym. Przyznaję uczciwie, pobudka nie była zbyt radosna... i z tego miejsca pozdrawiam wszystkich, dla których również tegoroczne święta były krótsze niż standardowy, współczesny „długi weekend” ;-)
Dlatego postanowiłam choć odrobinę przedłużyć sobie święta – za pomocą dzisiejszego popołudnia – i solennie deklaruję:
1. Nie myśleć dziś po pracy o pracy.
(1b. Tym bardziej – nie robić nic do pracy po pracy ;-)
2. Cały wieczór spędzić przy choinkowych lampkach i nastrajającej świątecznie muzyce*.
3. Przez zdecydowaną część wieczoru przytulać się do R. i kotów.
4. Przez pozostałą część wieczoru (lub – w miarę możliwości – równocześnie) rozkoszować się lekturą książek, które znalazłam pod choinką.
5. Zjeść na kolację wszystkie świąteczne pyszności, które jeszcze nam zostały (ale nie byle jak, tylko ładnie, siedząc na krześle, i jedząc z talerza, a nie ze słoika ;-)
6. Pić pyszne, rozgrzewające napoje – i dzięki temu myśleć o wszystkich ciepło :-)
7. W przerwie między czytaniem a delektowaniem się świątecznymi przysmakami, wziąć dłuuugą i leniwą kąpiel. Niezmiennie – z muzyką w tle.
8. Nie zbliżać się dziś więcej do komputera. Wiem, że to poniekąd wynika z poprzednich, ale ja muszę sobie ten warunek napisać dużymi literami ;-)
9. Przekazać Wam ten plan i zachęcić do spędzenia poniedziałkowego popołudnia w identyczny sposób.
10. A jeśli się uda, to i wtorkowego :-)
To wszystko. A na zakończenie – kilka radosnych kadrów. Najpierw pejzaż kuchenny (mało świąteczny, ale należycie ascetycznie zimowy ;-) a zamieszczony dla upamiętnienia bukietu imieninowego. Następnie porcja moich tegorocznych zdobyczy (dziękuję Mikołajom!) – z dużym prawdopodobieństwem w przyszłości pojawią się w Kieszeniach w osobnych notkach. Na koniec – konik, z drzewa koń na choince (wspomnienie wczorajszego sielskiego wieczoru). A teraz – merry Monday! :-)
(1b. Tym bardziej – nie robić nic do pracy po pracy ;-)
2. Cały wieczór spędzić przy choinkowych lampkach i nastrajającej świątecznie muzyce*.
3. Przez zdecydowaną część wieczoru przytulać się do R. i kotów.
4. Przez pozostałą część wieczoru (lub – w miarę możliwości – równocześnie) rozkoszować się lekturą książek, które znalazłam pod choinką.
5. Zjeść na kolację wszystkie świąteczne pyszności, które jeszcze nam zostały (ale nie byle jak, tylko ładnie, siedząc na krześle, i jedząc z talerza, a nie ze słoika ;-)
6. Pić pyszne, rozgrzewające napoje – i dzięki temu myśleć o wszystkich ciepło :-)
7. W przerwie między czytaniem a delektowaniem się świątecznymi przysmakami, wziąć dłuuugą i leniwą kąpiel. Niezmiennie – z muzyką w tle.
8. Nie zbliżać się dziś więcej do komputera. Wiem, że to poniekąd wynika z poprzednich, ale ja muszę sobie ten warunek napisać dużymi literami ;-)
9. Przekazać Wam ten plan i zachęcić do spędzenia poniedziałkowego popołudnia w identyczny sposób.
10. A jeśli się uda, to i wtorkowego :-)
To wszystko. A na zakończenie – kilka radosnych kadrów. Najpierw pejzaż kuchenny (mało świąteczny, ale należycie ascetycznie zimowy ;-) a zamieszczony dla upamiętnienia bukietu imieninowego. Następnie porcja moich tegorocznych zdobyczy (dziękuję Mikołajom!) – z dużym prawdopodobieństwem w przyszłości pojawią się w Kieszeniach w osobnych notkach. Na koniec – konik, z drzewa koń na choince (wspomnienie wczorajszego sielskiego wieczoru). A teraz – merry Monday! :-)
* Nastrajająca świątecznie muzyka to w moim przypadku albo kolędy, albo płyty, które znalazłam pod choinką – w tym roku jest to muzyka Krzysztofa Komedy z Dziecka Rosemary. Polecam, kołysanka Mii Farrow w blasku choinkowych lampek brzmi doskonale ;-)
Komeda- przejmująco dreszczowe... zwłaszcza w blasku choinkowych lampek. Również poczyniłam stosik ze świątecznych zdobyczy, które nazywam polowaniem. Nie mogę się doczekać ich wchłonięcia.
OdpowiedzUsuńGłos Kaszub (z centrum Borów)
Ja byłem w pracy. Nie dramatyzuję. Nie robię postanowień, co zrobię jak nie będę w pracy. I nie oszukujmy się, co to za praca. :)
OdpowiedzUsuńEwenement proponuję mniej przytulać koty, a więcej R. :)
Generalnie KOTY WON! Miały swoje 5 minut na rozmowę w Wigilię. I co? powiedziały coś????
Czy wystąpiły w obronie karpia??? Nic. Kompletnie nic.
Ha, przydałby mi się podobny plan! Zastosuję się dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńFajna kuchnia - merry Tuesday!:)
OdpowiedzUsuńGłosie z Kaszub, doskonale dreszczowe :-) Gratuluję udanego polowania (polowania uznaję tylko w takiej postaci ;-)
OdpowiedzUsuńMonmar, brakowało tu przez święta Twojego kojącego głosu... ;-) Nie przytoczę, co koty szepnęły mi na Twój temat, bo zbyt wiele tam słów niecenzuralnych... zdradzę tylko groźbę "pomszczenia myszy" ;-)
Jagodzianko, niewiele tej kuchni tu widać, ale dziękuję, również ją lubię :-)
O, czy ten Absolut w kuchni to Warhol?
OdpowiedzUsuń