Kolejna lektura powieści Sary Waters utwierdza mnie w przekonaniu, że brytyjska pisarka uwielbia igrać ze stereotypami epoki wiktoriańskiej. Kreuje historie osadzone mocno w realiach Anglii przełomu XIX i XX wieku, buduje barwne, nasycone detalami, życiorysy swoich bohaterek – umieszczając jednak postaci w sytuacjach, których próżno by szukać w oficjalnym nurcie powieści wiktoriańskiej. Czyni to wiarygodnie i z pasją – bo w tle jej zacięcia fabularnego pobrzmiewają rozległe zainteresowania badawcze (Waters doktoryzowała się w dziedzinie lesbian and gay historical fiction, o czym wspomina m.in. tutaj).
Według opisu, Muskając aksamit – bo o tej książce dziś mowa – to historia ubogiej dziewczyny, która nieoczekiwanie trafia do świata londyńskich rewii i teatrów. W istocie jest to opowieść o dojrzewaniu, oswajaniu się z własną seksualnością i poszukiwaniu tożsamości. Śledząc losy Nancy Astley, obserwujemy różne odcienie dziewczęcej namiętności – od platonicznej fascynacji, poprzez pierwsze doświadczenia seksualne (nacechowane nieśmiałością i nieustannym drżeniem – a także poczuciem wyobcowania), rozpaczliwy czas tłumienia swojej seksualności, okres traktowania jej jako narzędzia dominacji (Gdyby tak jedno – tylko jedno! – oko śledziło tę grę, zdolne w swej przenikliwości docenić kunszt, z jakim odgrywałam swą rolę, i dostrzec klęskę głupiego, łatwowiernego partnera!), wreszcie – uczestnictwo w kręgu bogatych wyznawczyń miłości safickiej czy ostrożne próby budowania stabilnego związku.
Dużo w tej powieści niepewności i goryczy (losy Nancy bywają dramatyczne), ale nade wszystko – zmysłowości. Doświadczenia bohaterki zostają odmalowane bardzo sugestywnie, Waters poświęca wiele uwagi opisom dziewczęcej tęsknoty czy żądzy – i relacjonuje emocje Nancy ze swobodą i wiarygodnością.
Ciekawe zresztą, jak autorka pogrywa sobie z konwencją powieści erotycznych – wiemy, że zna ten temat z pracy akademickiej, widzimy, że z upodobaniem wplata go do swojej twórczości – w Złodziejce wątek literatury pornograficznej okazuje się bardzo znaczący, a i w Muskając aksamit pobrzmiewa w tle. Zabawna jest scena, w której Nancy, wraz ze swoją zaangażowaną politycznie przyjaciółką, czyta W kierunku demokracji Edwarda Carpentera, czyniąc socjalistyczne wiersze... osobistym afrodyzjakiem. Po chwili bohaterka szepcze:
– Istnieją książki pisane specjalnie w tym celu (...). Może chcesz, żebym ci którąś z nich kupiła? Wątpię, aby panu Carpenterowi spodobało się podobne wykorzystanie jego twórczości.
– Och, sądzę, że nie miałby nic przeciwko temu. – odpowiada jej partnerka.
Znamienne, że rozmowa ta toczy się na kartach powieści, która sama w sobie dla wielu może służyć jako źródło ekscytacji. I prawdę mówiąc – nie sądzę, by mimo całego zaangażowania w warstwę problematyczną powieści, Waters miała coś przeciwko temu ;-) Co każe mi zresztą myśleć, że egzemplarz, który mam z biblioteki, jest tak sfatygowany nie tylko z powodu fascynacji czytelniczek wiktoriańską Anglią ;-)
Muskając aksamit to zajmująca, sprawnie napisana historia zagubionej dziewczyny – polecam ją jako niezłe czytadło na zimowe popołudnia. Najlepszą, jak dotąd, książką Waters pozostaje dla mnie jednak The Lttle Stranger (opisany tu, zinterpretowany chwilę później :-), a najbardziej precyzyjną w dziedzinie intrygi – Złodziejka. Lecz debiut Waters jest ciekawym zwiastunem jej wyobraźni i rzetelności – wiarygodność tła historyczno-społecznego zdecydowanie dodaje kolorytu powieści, a fabuła odzwierciedla wrażliwość pisarki. A także – cudownie ilustruje pruderię obyczajową, nieograniczoną niestety ani do Anglii, ani do epoki wiktoriańskiej.
- - - - - - - - - - - -
P.S. Dla przypieczętowania wątków homoerotycznych i politycznych – osobliwy sen R., któremu śniło się, że mój brat całował plecy... Wladimira Putina ;-) Co ciekawe, mnie tej samej nocy śnił się ten sam brat – przystępujący do ślubu ze swoją dziewczyną. Ewidentnie moja podświadomość jest bardziej konserwatywna ;-) Do usłyszenia!
- - - - - - - - - - - -
P.S. Dla przypieczętowania wątków homoerotycznych i politycznych – osobliwy sen R., któremu śniło się, że mój brat całował plecy... Wladimira Putina ;-) Co ciekawe, mnie tej samej nocy śnił się ten sam brat – przystępujący do ślubu ze swoją dziewczyną. Ewidentnie moja podświadomość jest bardziej konserwatywna ;-) Do usłyszenia!
Ogromnie podobała mi się ta książka - uroniłam nawet przy niej parę łez. Zdecydowanie warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńja tak nie na temat książki, ale czmu Putina? nie ma bardziej atrakcyjnych mężczyzn?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem "Muskając aksamit" to najpiękniejsza powieść o miłości między kobietami. Pokazująca ją realistycznie, bez nadmiernego "upoetyzowania", czasem brutalnie, ale celnie.
OdpowiedzUsuńPS. Uwagi o literaturze erotycznej - trafione;-)
Dodam, że Władymir w momencie, kiedy był obsypywany pocałunkami, robił pompki:)
OdpowiedzUsuńAż się we mnie zagotowało z podniecenia :P A dlaczego Putin? To oczywiste, odpowiedź jest tu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ebdvStbjytw&feature=related
I wersja dla słabszych ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=zk_VszbZa_s&feature=related
Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńI świetny sen ;-)
Malino, najwyraźniej podświadomość R. płata mu figle ;-P
OdpowiedzUsuńSzloma, piosenki pyszne ;-)