Ostatnio były cztery, więc dziś jedna noga! Odcinek parny i mętny jak powietrze ostatnio... ;-)
P.S. Poniekąd w temacie obuwia: w jednym z ostatnich numerów Wysokich Obcasów znalazłam konkurs na nową nazwę dla butów sportowych, czyli swojskich adidasów. Chciałam Wam podlinkować – z myślą o wielbicielach zabaw lingwistycznych – niestety, na stronie internetowej WO nie udało mi się tego znaleźć :-( W każdym razie redakcja prosiła o przesyłanie propozycji mailem, więc jeśli ktoś ma odkryć u siebie żywioł copywriterski, zachęcam :-) Mnie, póki co, nic nie przychodzi do głowy, bo sama z uporem maniaka mówię adidasy, zwłaszcza że R. tego nie lubi ;-) Ale może Wy macie jakieś pomysły?
Suplement z 24.08: jednej z czytelniczek Kieszeni, Kamili, udało się namierzyć konkurs – dziękuję i polecam zainteresowanym :-)
Suplement z 24.08: jednej z czytelniczek Kieszeni, Kamili, udało się namierzyć konkurs – dziękuję i polecam zainteresowanym :-)
Z adidasami jest tak, jak z hooverem w Wielkiej Brytanii - nazwa też wzięła się od konkretnej marki, ale potem stała uniwersalna. Niemniej mam kolegę, który śmieje się z "adidasów" do rozpuku - ale jest wielbicielem butów sportowych, więc dla niego między jedną a drugą marką różnica jest kolosalna:)
OdpowiedzUsuńw.
Widzę, że masz dobry rowerowy gust:-) Bezwypadkowych wypraw życzę!
OdpowiedzUsuńZ hooverem i z cleeneksami chyba też, prawda? U nas swego czasu używało się słowa elektroluks, na określenie odkurzacza.
OdpowiedzUsuńJa mówię "trampki". I się nie zagłębiam za bardzo w tę kwestię, bo i tak nie noszę ;-)