O czym najlepiej napisać obok notki o dziewczyńskich obsesjach i dzień po Światowym Dniu Zwierząt? Oczywiście – o dziewczynach, które ma się pod swoją opieką! A którym, owszem, i rozmaite fobie są nieobce.
Jeśli ktoś z Was marzył kiedyś, żeby być niewidzialnym* – nie zwracać na siebie uwagi i dyskretnie wtopić się w otoczenie – niech uczy się od Klary!
Bardzo lubię to zdjęcie. A dla kontrastu kot, którego lepiej widać – a który natomiast ma nieco mniejszą wprawę w pozowaniu...
Jeśli ktoś z Was marzył kiedyś, żeby być niewidzialnym* – nie zwracać na siebie uwagi i dyskretnie wtopić się w otoczenie – niech uczy się od Klary!
Bardzo lubię to zdjęcie. A dla kontrastu kot, którego lepiej widać – a który natomiast ma nieco mniejszą wprawę w pozowaniu...
Dopisek od Figi: Sam jesteś gróby, aparat dodaje pieńć kilo!
Im dłużej patrzę na Klarę i Figę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że recepta na dobre
samopoczucie, wysoką samoocenę i niezależność od krytyki innych, jest
jedna. Banalna. Zwięzła. Być kotem.
Na zakończenie – życzę Wam tak odprężającego popołudnia, jak na poniższej fotografii (wylegująca się Klara to jedyna okazja, by złapać ostrość – Klara w trybie domyślnym, czyli wierzgającym, skutkuje jedynie uwiecznieniem smug).
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Przypomniała mi się anegdotka, zasłyszana chyba w jakimś filmie: że na pytanie Wolałbyś być niewidzialny czy umieć latać? wielu z nas odpowiada natychmiast, z dużą pewnością, bez wahania. Zupełnie, jakbyśmy temat niewidzialności i latania mieli wnikliwie przemyślany ;-) A jak jest u Was? Latać czy zniknąć?
Na zakończenie – życzę Wam tak odprężającego popołudnia, jak na poniższej fotografii (wylegująca się Klara to jedyna okazja, by złapać ostrość – Klara w trybie domyślnym, czyli wierzgającym, skutkuje jedynie uwiecznieniem smug).
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Przypomniała mi się anegdotka, zasłyszana chyba w jakimś filmie: że na pytanie Wolałbyś być niewidzialny czy umieć latać? wielu z nas odpowiada natychmiast, z dużą pewnością, bez wahania. Zupełnie, jakbyśmy temat niewidzialności i latania mieli wnikliwie przemyślany ;-) A jak jest u Was? Latać czy zniknąć?
Ja bym chciała latać! ;)
OdpowiedzUsuńSłodkie koteczki!
Pozdrawiam :)
Ha, ja niedługo będę posiadaczką najbardziej poobijanego kota na świecie, na wszystko wpada, ze wszystkiego zeskakuje, ostatnio skoczyła z balkonu, rozcięła sobie wargę i złamała końcówkę kła...a kompleksów brak, niestety wyciągania wniosków również. Moja siostra stwierdziła "Magda, ja ci nie chcę nic mówić, ale ten kot chyba chce sobie odebrać samobójstwo" (takie rodzinne powiedzonko z jej dziecięcego przekręcenia).
OdpowiedzUsuńOczywiście latać, od dziecka mi się śni, że potrafię (zaraz wyskoczy Twój kolega Arek z Freudem...).
Uwielbiam te Twoje dziewczyny :))
OdpowiedzUsuńA swoją drogą jak się dogadam, to będzie u mnie kotka, która wygląda jak siostra Klary, tylko bez rudych plamek. Ten ciemny nochal, okrągłe oczyska i budowa jak mini-brytyjczyk, identiko.
A Figa oczywiście nie jest gruba. Jest damą, która wie, że bieganie, ćwiczenie mięśni i tracenie kilogramów jest poniżej jej godności.
P.S. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie czy wolałabym umieć być znikać czy latać :). Tzn. pierwsza myśl była "oczywiście że znikać", ale sekundę później już nie byłam pewna.
Umieć być znikać polska trudna język.
OdpowiedzUsuńZnikać, znikać koniecznie.
OdpowiedzUsuń:-)))
OdpowiedzUsuńJa bezapelacyjnie latać!
Malino, mam nadzieję, że Twój kot-kamikaze jednak z czasem stanie się spokojniejszy. Póki co, nie otwieraj balkonowych drzwi...
(A może po prostu Twój kot chciał powiedzieć: "co tam znikanie, ja chcę latać! ;-)
Arku, słyszysz? Wyskakuj z Freudem! ;-)
Besame, dziewczyny Ciebie również uwielbiają (Figa zwłaszcza za ten akapit o damie ;-)
No teraz, to już nie wyskoczę z Zygmuntem... Zygmunt stanowczo zaoponował, a ja nie zamierzam wlec się przez miasto, do jakiegoś odpowiednio wysokiego budynku, z zaoponowanym Zygmuntem! Co to, to nie! Może z Jungiem? Sam nie wiem, ostatnio wyskakiwałem z Nowakiem, ale Nowak strasznie podatny jest na uderzenia wiatru z tyłu i to było słabe (zupełnie jakbym wyskakiwał z Tonio Tajnerem, ksywa "Tonio bula"). Poza tym Nowak nie ma tajmingu i kiedyśmy się ześlizgiwali z parapetu, to spóźniliśmy odbicie... Masakra. Z Jungiem pewnie poszłoby lepiej, sam nie wiem... Właściwie, skoro sam nie wiem, to mógłbym też sam wyskoczyć, bez nikogo! To jest jakieś rozwiązanie, kto wie, może najlepsze? Zastanowię się. Póki co nie wyskakuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO rany, świetne umaszczenie kota z pierwszego zdjęcia! Rzeczywiście, gdy spojrzy się z daleka, prawie jej nie widać. Tylko uchwyt z ogona jest ;-)
OdpowiedzUsuńteż mam takiego ninja w domu :)
OdpowiedzUsuńPsie Wędrówki, czyżby po Twoim domu odbywały się kocie wędrówki? :-)
OdpowiedzUsuń