Nie sądziłam, że Mari Christmas okażą się ostatnią notką przed świętami, ale tak się złożyło. Cóż, mam nadzieję, że Wigilia i Boże Narodzenie minęły Wam radośnie i że z chęcią zajrzycie po świętach w znajome progi (blogi;) Dla mnie grudniowe uroczystości mają tę dodatkową zaletę, że 24 grudnia obchodzę imieniny, co w tym roku przełożyło się na dwa urocze zestawy goździków:) Pierwszy – bukiet ciemnoróżowych kwiatów od taty, druga: biało-czerwona wiązanka, natchniona myślą patriotyczną, otrzymana od Łukasza i Piotrka. Wystukując obcasami hymn państwowy, dziękuję im raz jeszcze:)

Tymczasem, korzystając z dodatkowych dni wolnych, skończyłam czytać Amerykańskie apetyty Joyce Carol Oates – książkę, na którą ostrzyłam sobie zęby od dłuższego czasu, a dopiero niedawno udało mi się dorwać ją w bibliotece (w myśl akcji "Masz przeładowane regały – nie kupuj powieści, które przeczytasz tylko raz";)
Przed lekturą nie wiedziałam o Apetytach zbyt wiele (znacie moją spojlerofobię;). Obiło mi się o uszy jedynie, że Oates ironicznie sportretowała amerykańskie społeczeństwo, stworzyła satyrę obyczajową, a na okładce książki zauważyłam porównanie do American Beauty Mendesa. Poza tym słyszałam o tej powieści parę bardzo pochlebnych opinii – i to szczególnie one rozbudziły mój apetyt na Apetyty.
Niestety, nieco się zawiodłam. Owszem, książkę czytało się szybko, fabuła okazała się wciągająca, a postaci bohaterów – nakreślone dość wiarygodnie (np. wizerunek małżeństwa głównych bohaterów – pozornie idealnego i spełniającego wszystkie wymogi, by być szczęśliwym). Losy Iana McCullougha – cenionego naukowca z dziedziny socjologii, człowieka zrównoważonego, oddanego żonie, prowadzącego uporządkowany tryb życia – śledzimy z zainteresowaniem, zmiennymi emocjami, dość mocno angażując się w jego historię (nie będę jej streszczać, dodam tylko, że spokój Iana i jego przywiązanie do harmonijnej egzystencji zostają wystawione na ciężką próbę).

Zasadniczo polecam Amerykańskie apetyty, bo to przyzwoita, sprawnie napisana powieść, którą czyta się chwilami z żywym zainteresowaniem. Myślę jednak, że w 1989 roku, kiedy powstała, miała szansę wydać się znacznie bardziej błyskotliwa.
Ja tymczasem – zanim sięgnę po Moją siostrę, moją miłość, którą przywiozłam z Gdańska – odpocznę nieco od Oates;)