poniedziałek, 13 grudnia 2010

Aksamitna rewolucja

Kolejna lektura powieści Sary Waters utwierdza mnie w przekonaniu, że brytyjska pisarka uwielbia igrać ze stereotypami epoki wiktoriańskiej. Kreuje historie osadzone mocno w realiach Anglii przełomu XIX i XX wieku, buduje barwne, nasycone detalami, życiorysy swoich bohaterek – umieszczając jednak postaci w sytuacjach, których próżno by szukać w oficjalnym nurcie powieści wiktoriańskiej. Czyni to wiarygodnie i z pasją – bo w tle jej zacięcia fabularnego pobrzmiewają rozległe zainteresowania badawcze (Waters doktoryzowała się w dziedzinie lesbian and gay historical fiction, o czym wspomina m.in. tutaj).
Według opisu, Muskając aksamit – bo o tej książce dziś mowa – to historia ubogiej dziewczyny, która nieoczekiwanie trafia do świata londyńskich rewii i teatrów. W istocie jest to opowieść o dojrzewaniu, oswajaniu się z własną seksualnością i poszukiwaniu tożsamości. Śledząc losy Nancy Astley, obserwujemy różne odcienie dziewczęcej namiętności – od platonicznej fascynacji, poprzez pierwsze doświadczenia seksualne (nacechowane nieśmiałością i nieustannym drżeniem – a także poczuciem wyobcowania), rozpaczliwy czas tłumienia swojej seksualności, okres traktowania jej jako narzędzia dominacji (Gdyby tak jedno – tylko jedno! – oko śledziło tę grę, zdolne w swej przenikliwości docenić kunszt, z jakim odgrywałam swą rolę, i dostrzec klęskę głupiego, łatwowiernego partnera!), wreszcie – uczestnictwo w kręgu bogatych wyznawczyń miłości safickiej czy ostrożne próby budowania stabilnego związku. 
Dużo w tej powieści niepewności i goryczy (losy Nancy bywają dramatyczne), ale nade wszystko – zmysłowości. Doświadczenia bohaterki zostają odmalowane bardzo sugestywnie, Waters poświęca wiele uwagi opisom dziewczęcej tęsknoty czy żądzy – i relacjonuje emocje Nancy ze swobodą i wiarygodnością.
Ciekawe zresztą, jak autorka pogrywa sobie z konwencją powieści erotycznych – wiemy, że zna ten temat z pracy akademickiej, widzimy, że z upodobaniem wplata go do swojej twórczości – w Złodziejce wątek literatury pornograficznej okazuje się bardzo znaczący, a i w Muskając aksamit pobrzmiewa w tle. Zabawna jest scena, w której Nancy, wraz ze swoją zaangażowaną politycznie przyjaciółką, czyta W kierunku demokracji Edwarda Carpentera, czyniąc socjalistyczne wiersze... osobistym afrodyzjakiem. Po chwili bohaterka szepcze: 
– Istnieją książki pisane specjalnie w tym celu (...). Może chcesz, żebym ci którąś z nich kupiła? Wątpię, aby panu Carpenterowi spodobało się podobne wykorzystanie jego twórczości.
– Och, sądzę, że nie miałby nic przeciwko temu. – odpowiada jej partnerka.
Znamienne, że rozmowa ta toczy się na kartach powieści, która sama w sobie dla wielu może służyć jako źródło ekscytacji. I prawdę mówiąc – nie sądzę, by mimo całego zaangażowania w warstwę problematyczną powieści, Waters miała coś przeciwko temu ;-) Co każe mi zresztą myśleć, że egzemplarz, który mam z biblioteki, jest tak sfatygowany nie tylko z powodu fascynacji czytelniczek wiktoriańską Anglią ;-)
Muskając aksamit to zajmująca, sprawnie napisana historia zagubionej dziewczyny – polecam ją jako niezłe czytadło na zimowe popołudnia. Najlepszą, jak dotąd, książką Waters pozostaje dla mnie jednak The Lttle Stranger (opisany tu, zinterpretowany  chwilę później :-), a najbardziej precyzyjną w dziedzinie intrygi – Złodziejka. Lecz debiut Waters jest ciekawym zwiastunem jej wyobraźni i rzetelności – wiarygodność tła historyczno-społecznego zdecydowanie dodaje kolorytu powieści, a fabuła odzwierciedla wrażliwość pisarki. A także – cudownie ilustruje pruderię obyczajową, nieograniczoną niestety ani do Anglii, ani do epoki wiktoriańskiej.

- - - - - - - - - - - - 
P.S. Dla przypieczętowania wątków homoerotycznych i politycznych – osobliwy sen R., któremu śniło się, że mój brat całował plecy... Wladimira Putina ;-) Co ciekawe, mnie tej samej nocy śnił się ten sam brat – przystępujący do ślubu ze swoją dziewczyną. Ewidentnie moja podświadomość jest bardziej konserwatywna ;-) Do usłyszenia!

8 komentarzy:

  1. Ogromnie podobała mi się ta książka - uroniłam nawet przy niej parę łez. Zdecydowanie warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tak nie na temat książki, ale czmu Putina? nie ma bardziej atrakcyjnych mężczyzn?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem "Muskając aksamit" to najpiękniejsza powieść o miłości między kobietami. Pokazująca ją realistycznie, bez nadmiernego "upoetyzowania", czasem brutalnie, ale celnie.

    PS. Uwagi o literaturze erotycznej - trafione;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam, że Władymir w momencie, kiedy był obsypywany pocałunkami, robił pompki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż się we mnie zagotowało z podniecenia :P A dlaczego Putin? To oczywiste, odpowiedź jest tu:

    http://www.youtube.com/watch?v=ebdvStbjytw&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  6. I wersja dla słabszych ;)

    http://www.youtube.com/watch?v=zk_VszbZa_s&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja.

    I świetny sen ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Malino, najwyraźniej podświadomość R. płata mu figle ;-P

    Szloma, piosenki pyszne ;-)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.