czwartek, 11 sierpnia 2011

Blogi-nałogi

Dla oddechu od festiwalowych wspomnień – internetowa zabawa. Na co dzień odwiedzam wiele blogów – niektóre związane z pracą, inne z kinem, literaturą, designem, bielizną… Rozmaite.

Są jednak takie, które czytam szczególnie łapczywie, których kolejnych odsłon wprost nie mogę się doczekać, których archiwalia lubię sobie przypominać – które stały się już dla mnie internetowym nałogiem.

Dlatego, jako zdeklarowana blogoholiczka, postanowiłam stworzyć specjalnie wyróżnienie: dla blogów, które uzależniają. Chciałabym w ten sposób przestrzec czytelników przed silnym wpływem szczególnie inspirujących blogów ;-)

Już wkrótce dowiecie się, jak nazwałam nagrodę oraz komu przyznam ją w pierwszej kolejności. A tymczasem zachęcam Was do zastanowienia się: czy istnieje blog, który śledzicie z wypiekami na twarzy? Miejsce, które znacie już jak własną (nomen omen ;-) kieszeń, ale wciąż nie możecie się od niego oderwać? Które wyróżnia się w morzu internetowych serwisów?

Tematyka i forma bloga – absolutnie dowolna; może to być zarówno fotoblog kulinarny, jak i skromne zapiski nastolatki. Zapraszam do zabawy – każdego blogoholika będę zachęcała, by przyznał nagrodę wybranym przez siebie, najbardziej uzależniającym, blogom.

No to… zaczynamy odliczanie ;-)

13 komentarzy:

  1. Czy to wstyd, jeśli napiszę, że nie ma takiego bloga? Z wypiekami na twarzy nie śledzę niczego, mało co w sieci wywołuje u mnie takie emocje.

    Niestety, 90% blogów, które mi się podobają i które obserwuję, albo zamierają z różnych powodów, albo zmieniają się w bardzo irytujące wymądrzanie się - i w obu przypadkach przestaję je obserwować.

    Czytelników moim zdaniem trzeba szanować i jak się im daje kopa w tyłek, to chociaż wyjaśnić powody :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jestem ciekaw, co tam znowu wymyślisz, ewenemencie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przez długi czas omijałam blogi szerokim łukiem. Z różnych względów. Teraz sama prowadzę bloga i podglądam to, co inni mają w swoich ulubionych blogach. Na przykład zaraziłam się desiretoinspire.net od Ciebie ewenemencie :) Parę innych blogów, które odwiedzałam już się nie aktualizuje, więc w sumie wychodzi mi, że jedyny blog, który obecnie najbardziej lubię, to Twój ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to owszem, mam takie uzależniające - co to niby niepozorne miejsce, niby zaglądam tylko spontanicznie... Ale okazuje się, że jak tylko mam wolną chwilę, to zaglądam:) Albo odświeżam co chwilę, sprawdzając, czy ktoś skomentował mój komentarz albo czy coś nowego się nie pojawiło:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie najbardziej podoba się mój blog. Zwłaszcza to, czego w nim nie napisałem. ;-) Wiem, że to małostkowe, ale cóż począć?.. Pozdrawiam siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonim-narcyz: też tak mam! Czytam siebie i Kieszenie, i tyle :-P

    OdpowiedzUsuń
  7. my Self, zgadzam się z Tobą co do zamykanych blogów! Też barrrrrdzo nie lubię, gdy autor znika bez słowa:/ To brak szacunku.

    m.

    OdpowiedzUsuń
  8. my sElf, Anonimowy - również uważam, że szacunek do czytelnika nakazuje napisać choć krótko o zamknięciu bloga. Zwłaszcza jeśli wcześniej intensywnie zawracało się blogiem głowę innym:-)

    A zestaw do lektury: "blog własny + Kieszenie" to bardzo dobry patent, stosujcie dalej! ;-)

    Kung-fu Panda, trzymam kciuki za Twojego bloga, bo jestem fanką podnoszącej-pandy (mój dotychczasowy faworyt wśród obiektów: smażona ryba). Cieszę się, że desiretoinspire.net przypadło Ci do gustu - ładne wnętrza bywają też na http://www.designsponge.com/
    I dziękuję za miłe słowa! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. > czy istnieje blog, który śledzicie z wypiekami na twarzy? Miejsce, które (...) wyróżnia się w morzu internetowych serwisów?

    Hmm... Kieszenie?:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja z wypiekami na twarzy - drożdżówka, pączek, papieska kremówka - śledzę blog http://klasykaokiemlaika.blogspot.com/. Są tam rozmaite informacje, których normalnie nigdy i nigdzie bym nie zdobył, a tam nienormalnie i zawsze zdobywam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy, dzięki :-)

    Arku, laik-klasyk się leni, mimo że "obiecał od sierpnia stanowczą poprawę"! I tu w odbiorze nawet kremówka nie pomoże ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie, takie znikanie sprawia, że ja się zaczynam zastanawiać - czy coś się stało, czy jakieś zawirowania życiowe (nie wierzę w argument braku czasu na blog, wygospodarować 15 minut raz na parę dni każdy może), czy też może to kokieteria i "sprawdzanie" czytelników: zatęsknią czy nie?

    Wchodząc na opuszczony blog czuję się, jakbym wchodziła do sklepu, w którym sprzedawczyni piłuje paznokcie i nie odzywa się do nikogo ani słowem.

    OdpowiedzUsuń
  13. my sElf, mam dokładnie tak samo! Też główkuję, co się stało, czekam na słowo wyjaśnienia - a tu się często okazuje, że ktoś po prostu... wyszedł bez pożegnania. Znudził się, porzucił temat. I kropka.

    Porównanie ze sklepem z lekceważącą ekspedientką bardzo trafione.

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.