Zgodnie z planem, z okazji urodzin Kieszeni odpowiadam na pytania od czytelników, otrzymane mailowo i w komentarzach. Zapraszam do lektury (i wirtualnego toastu!).
Skąd wzięła się nazwa bloga? Czy to linijka z jakiejś piosenki, książki? [Anonimowy]
Tak, nazwa bloga to wers piosenki Spacerologia Mariusza Lubomskiego (której możecie posłuchać np. w końcówce tej notki). Pamiętam, że zakładając bloga, szukałam frazy, która będzie pasowała do różnorodności tematów, a jednocześnie do mojej, ekhem, melancholii, która przy szczerych wypowiedziach niezawodnie musiała się pojawić. Poza tym Lubomski to artysta z Torunia, po którym w końcu codziennie chodzę i rozglądam się.
Czy wycinanka „kieszenie” w logo bloga została zrobiona ręcznie czy komputerowo? [falafel]
Ręcznie. Pomysł zrodził się dość spontanicznie, nawet nie przyklejałam liter do podłoża, tylko sfotografowałam. Potem przez jakiś czas trzymałam je luzem w kopercie, jako pamiątkę :-) Jak ocean zostało dodane w komputerze.
Czy dzięki blogowi zdobyłaś jakiś nowych znajomych. Jeśli tak, to czy zdawałaś sobie sprawę z tego skutku ubocznego prowadzenia bloga, a jeśli nie, to czy realni znajomi Kieszenie czytają :-) [Olga Cecylia]
Tak, do grona znajomych zaliczam np. Olgę Cecylię :-) Udało mi się nawiązać kontakt z kilkoma osobami, które wpadają tu regularnie, ale jeszcze z nikim poznanym na blogu nie spotkałam się na żywo. Choć w jednym przypadku naprawdę niewiele brakowało :-)
Skąd wzięła się nazwa bloga? Czy to linijka z jakiejś piosenki, książki? [Anonimowy]
Tak, nazwa bloga to wers piosenki Spacerologia Mariusza Lubomskiego (której możecie posłuchać np. w końcówce tej notki). Pamiętam, że zakładając bloga, szukałam frazy, która będzie pasowała do różnorodności tematów, a jednocześnie do mojej, ekhem, melancholii, która przy szczerych wypowiedziach niezawodnie musiała się pojawić. Poza tym Lubomski to artysta z Torunia, po którym w końcu codziennie chodzę i rozglądam się.
Czy wycinanka „kieszenie” w logo bloga została zrobiona ręcznie czy komputerowo? [falafel]
Ręcznie. Pomysł zrodził się dość spontanicznie, nawet nie przyklejałam liter do podłoża, tylko sfotografowałam. Potem przez jakiś czas trzymałam je luzem w kopercie, jako pamiątkę :-) Jak ocean zostało dodane w komputerze.
Czy dzięki blogowi zdobyłaś jakiś nowych znajomych. Jeśli tak, to czy zdawałaś sobie sprawę z tego skutku ubocznego prowadzenia bloga, a jeśli nie, to czy realni znajomi Kieszenie czytają :-) [Olga Cecylia]
Tak, do grona znajomych zaliczam np. Olgę Cecylię :-) Udało mi się nawiązać kontakt z kilkoma osobami, które wpadają tu regularnie, ale jeszcze z nikim poznanym na blogu nie spotkałam się na żywo. Choć w jednym przypadku naprawdę niewiele brakowało :-)
„Realni znajomi” czytają, owszem, choć z pewnością nie wszyscy wiedzą o istnieniu bloga. Zresztą zawsze sprawia mi dużą przyjemność odkrycie, że któraś koleżanka czy znajomy sprzed lat zaglądają do Kieszeni, orientują się w moich pasjach i życzliwie podchodzą do notek. Niestety, realni znajomi znacznie częściej komentują wpisy osobiście lub sms-owo, niż na blogu, co ogranicza Wam możliwości poznania ich ;-)
Okolicznościowa
grafika od JS, czytelniczki ujmująco realnej. Spódnica z obrazka istnieje naprawdę (bardzo ją
lubię, bo trafiła do mnie z rąk innej sympatycznej koleżanki), ale w grafice zyskała element, którego nie posiada w rzeczywistości...
kieszenie!
Raz jeszcze dziękuję za niespodziankę.
Raz jeszcze dziękuję za niespodziankę.
Czy masz biurko, Ewenemencie? A jeśli tak, to co na nim?
[nina błękitna]
Nino, trafiłaś idealnie, bo właśnie biurko demontuję i zmieniam.W tej chwili jego funkcję pełni drewniany, fioletowy stolik. Na nim stoi komputer, puszka z długopisami, chwilowo – kolaż zdjęty ze ściany, obok lampka i pudełko ze sklejki z namalowaną na froncie literą a. Co jakiś czas na stół trafiają jeszcze: stosy papierów i książek po wieczorze spędzonym przy pracy oraz stosy centymetrów sześciennych Figi.
Skąd bierzesz wytrwałość w pisaniu „Kieszeni”? [nina błękitna]
Nie postrzegam tego jako „wytrwałości” (choć rzeczywiście, trzeba przyznać, że bloga prowadzę konsekwentnie, skoro zaistniała dzisiejsza rocznica ;-), bo do Kieszeni wracam z przyjemnością. Od kiedy blog się rozkręcił, tj. przeszłam z etapu zastanawiania się, o czym właściwie chciałabym pisać i cyzelowania pierwszych notek (na przemian z ich usuwaniem) do etapu swobodnych, dość spontanicznych wypowiedzi, nie czuję szczególnej presji. Prowadzenie Kieszeni sprawia mi przyjemność, bo i z założenia ten blog miał być miejscem, które pomoże zachować i zapamiętać pewne pozytywne wrażenia.
Co najbardziej podoba Ci się w prowadzeniu bloga? [M***]
To, że Kieszenie – choć pisane spontanicznie, bez założeń typu: Co tydzień zamieszczam wpis o designie, a co miesiąc recenzję filmu, mimochodem porządkują dziko zarośnięty obszar moich zainteresowań. Na co dzień zajmuję się wieloma sprawami, które czasem się splatają, a czasem dramatycznie rozchodzą, i wspominanie o nich na blogu pozwala mi podsumować jakiś etap, upamiętnić ciekawe zlecenie albo wypunktować emocje, które w danym momencie były dla mnie ważne. Poza tym pisanie daje mi poczucie, że wypowiadam się szczerze, niekiedy bardziej szczerze niż na żywo, bo mam chwilę na zastanowienie i zupełnie nie wyobrażam sobie grupy osób, które to czytają, więc się nie onieśmielam ;-)
Czy czasem idąc gdzieś albo przebywając w ciekawym miejscu myślisz o blogu, tzn. rozglądasz się za czymś, o czym warto napisać, nasłuchujesz, szukasz? :) [ikar]
Czasami tak. I przyznam, że początkowo wydało mi się to zawstydzające – Hej, jesteś na spacerze w nowym mieście, a zaraz rozglądasz się za jakimiś napisami na bloga! – ale potem doszłam do wniosku, że nie ma w tym nic złego. Jeśli dzięki temu nie przeoczę ciekawych rzeczy, tym lepiej.
Nie masz czasem obaw, że eksponujesz się tu za bardzo? [nina błękitna]
Nie. Istnieją sprawy, o których nigdy nie napiszę na blogu – jestem w tej kwestii bardzo zdyscyplinowana. Choć mogę powiedzieć, że w Kieszeniach wiele piszę szczerze, to z pewnością – nie piszę tu wszystkiego.
Czy nie kusi Cię czasem, ewenenemcie, żeby pisać więcej o sprawach osobistych? Bo Kieszenie są blogiem jednak znacznie bardziej "tematycznym" niż "pamiętnikarskim", a piszesz ciekawie i myślę, że i o uczuciach (...) wielu czytelników czytałoby chętnie. [Ki]
Dziękuję, ale nie. Jak wyżej – wieloma uczuciami się dzielę na blogu, ale wolę formułę, gdy są one ujęte dość uniwersalnie, ogólnie, niż nabierają formy relacji z jednostkowej kłótni czy rozmowy z konkretnym człowiekiem.
Czy czasem poprawiasz swoje teksty. Czy wracasz do starych notek, przeredagowujesz albo nawet – usuwasz coś z archiwum? :) [Marceli Szpak]
Nie usuwam (choć czasem miałabym ochotę), bo zawsze górę bierze przekonanie, że dany wpis to jednak znak czasu, zapis chwili, choćby banalnej. Staram się też nie poprawiać wpisów – z tych samych przyczyn – choć zdarza mi się wyrzucać emotikonki i boldy.
Czy są notki, które pamiętasz szczególnie, do których jesteś przywiązana, do których lubisz wracać itp.? I odwrotnie – czy są takie, których nie lubisz lub się wstydzisz?[falafel]
Oczywiście. Kilka wpisów, które kojarzą mi się szczególnie pozytywnie, znajduje się w prawej kolumnie bloga (Ulubione krople z oceanu) – jak podróż w czasy sprzed bloga czy notka śpiewająca. Bardzo lubię też, gdy nowe osoby komentują jakiś wpis z archiwum – miło jest wrócić do książki, filmu czy innego wrażenia z przeszłości.
Co do notek wstydliwych – niektóre wydają mi się trywialne, ale wtedy tylko zamykam z hukiem przeglądarkę. Jak wspomniałam, nie usuwam.
Czy są komentarze, które szczególnie zapadły Ci w pamięć? [falafel]
Komentarze czytam łapczywie, jak pewnie każdy bloger, niektóre nawet po kilka razy. Tak, istnieją takie, które szczególnie zapisały mi się w pamięci, np. wypowiedź Kasi, koleżanki ze studiów, która odezwała po lekturze całego archiwum z bardzo życzliwą uwagą. Generalnie ujawnienie się kogoś, kto czyta Kieszenie od dłuższego czasu, a do tej pory milczał, wywołuje we mnie wzruszenie.
Wyraźnie pamiętam też pewną groźbę spod majtkowej piosenki ;-) Z innej kategorii – przepadam za komentarzami do Natręctw, wracam do nich regularnie i lubię sobie wyobrażać, jak chodzimy taką grupą rozsianą po ziemi, wyglądając normalnie i nie dając nikomu powodów do podejrzeń, że liczymy litery albo ustawiamy głośność radia zawsze na wartość nieparzystą.
Czy naprawdę pstrykasz palcami u stóp? ;) [Daniel F.]
Tak, naprawdę :-)
Czy można jeszcze gdzieś obejrzeć Twoją poprzednią "Ewatarkę"? :-P [TomaSz-ek]
Szukałam, ale musiała gdzieś zginąć w odmętach dysku. Była to księżniczka z książki dla dzieci, różowo-różowa.
Czemu znikłaś z tego drugiego "szafiarskiego" bloga? [Anonimowy]
Cudzysłów przy „szafiarskim” celny :-) Wszystko ma swój czas. W pewnym momencie po prostu, z powodu piętrzących się obowiązków, musiałam dokonać wyboru – i górę wzięły Kieszenie jako blog, w którym mam większe pole manewru w dziedzinie pisania, większą różnorodność tematów, większy luz w poruszaniu ważnych dla mnie spraw. Nie zrezygnowałam z tamtego bloga całkowicie – jak i z aktywności w wielu innych miejscach w sieci, które lubię – ale z pewnością nigdy nie zostanie on Blogiem Roku ;-)
Bardzo lubię Twój cykl 13 kroków. Czy planujesz podobny projekt w przyszłości? [Tola]
Dziękuję. Na razie nie planuję, ale – jak pisałam przy okazji ostatniego odcinka 13 kroków – również się przywiązałam do tych obuwniczych kadrów i zwięzłych relacji z miesiąca, więc pewnie w jakiejś formie powrócą. Może nawet wcześniej, niż przed czterdziestką? ;-)
Do kiedy planujesz pisać bloga? Czy zastanawiasz się czasem nad jego przyszłością? [Ki]
Nie snuję żadnych dalekosiężnych planów, zamierzam pisać tak długo, jak będzie mi to sprawiało przyjemność. Jedynie czasem, gdy już skrajnie brakuje mi czasu i nie dosypiam z powodu różnych zobowiązań, przychodzi mi do głowy myśl: Blog jest czasochłonny, może warto by go sobie odpuścić... Na razie jednak ta myśl nie wygrała z pasją blogowania.
Czy fakt, że lubisz koty, oznacza, że nie lubisz psów? [apolonia]
Nie. Bardzo lubię zarówno koty, jak i psy. Z miłością do kotów się urodziłam, miłość do psów przyszła wraz z pojawieniem się w naszej rodzinie pierwszego psa, owczarka niemieckiego. Cudna rasa. Choć nasz był nierasowy ;-)
Który cytat Woody Allena najbardziej lubisz? [KM]
Niezmiennie od lat: „Nie mam ambicji osiągnąć nieśmiertelności przez swoje dzieła. Wolałbym ją osiągnąć, nie umierając."
Nino, trafiłaś idealnie, bo właśnie biurko demontuję i zmieniam.W tej chwili jego funkcję pełni drewniany, fioletowy stolik. Na nim stoi komputer, puszka z długopisami, chwilowo – kolaż zdjęty ze ściany, obok lampka i pudełko ze sklejki z namalowaną na froncie literą a. Co jakiś czas na stół trafiają jeszcze: stosy papierów i książek po wieczorze spędzonym przy pracy oraz stosy centymetrów sześciennych Figi.
Skąd bierzesz wytrwałość w pisaniu „Kieszeni”? [nina błękitna]
Nie postrzegam tego jako „wytrwałości” (choć rzeczywiście, trzeba przyznać, że bloga prowadzę konsekwentnie, skoro zaistniała dzisiejsza rocznica ;-), bo do Kieszeni wracam z przyjemnością. Od kiedy blog się rozkręcił, tj. przeszłam z etapu zastanawiania się, o czym właściwie chciałabym pisać i cyzelowania pierwszych notek (na przemian z ich usuwaniem) do etapu swobodnych, dość spontanicznych wypowiedzi, nie czuję szczególnej presji. Prowadzenie Kieszeni sprawia mi przyjemność, bo i z założenia ten blog miał być miejscem, które pomoże zachować i zapamiętać pewne pozytywne wrażenia.
Co najbardziej podoba Ci się w prowadzeniu bloga? [M***]
To, że Kieszenie – choć pisane spontanicznie, bez założeń typu: Co tydzień zamieszczam wpis o designie, a co miesiąc recenzję filmu, mimochodem porządkują dziko zarośnięty obszar moich zainteresowań. Na co dzień zajmuję się wieloma sprawami, które czasem się splatają, a czasem dramatycznie rozchodzą, i wspominanie o nich na blogu pozwala mi podsumować jakiś etap, upamiętnić ciekawe zlecenie albo wypunktować emocje, które w danym momencie były dla mnie ważne. Poza tym pisanie daje mi poczucie, że wypowiadam się szczerze, niekiedy bardziej szczerze niż na żywo, bo mam chwilę na zastanowienie i zupełnie nie wyobrażam sobie grupy osób, które to czytają, więc się nie onieśmielam ;-)
Czy czasem idąc gdzieś albo przebywając w ciekawym miejscu myślisz o blogu, tzn. rozglądasz się za czymś, o czym warto napisać, nasłuchujesz, szukasz? :) [ikar]
Czasami tak. I przyznam, że początkowo wydało mi się to zawstydzające – Hej, jesteś na spacerze w nowym mieście, a zaraz rozglądasz się za jakimiś napisami na bloga! – ale potem doszłam do wniosku, że nie ma w tym nic złego. Jeśli dzięki temu nie przeoczę ciekawych rzeczy, tym lepiej.
Nie masz czasem obaw, że eksponujesz się tu za bardzo? [nina błękitna]
Nie. Istnieją sprawy, o których nigdy nie napiszę na blogu – jestem w tej kwestii bardzo zdyscyplinowana. Choć mogę powiedzieć, że w Kieszeniach wiele piszę szczerze, to z pewnością – nie piszę tu wszystkiego.
Czy nie kusi Cię czasem, ewenenemcie, żeby pisać więcej o sprawach osobistych? Bo Kieszenie są blogiem jednak znacznie bardziej "tematycznym" niż "pamiętnikarskim", a piszesz ciekawie i myślę, że i o uczuciach (...) wielu czytelników czytałoby chętnie. [Ki]
Dziękuję, ale nie. Jak wyżej – wieloma uczuciami się dzielę na blogu, ale wolę formułę, gdy są one ujęte dość uniwersalnie, ogólnie, niż nabierają formy relacji z jednostkowej kłótni czy rozmowy z konkretnym człowiekiem.
Czy czasem poprawiasz swoje teksty. Czy wracasz do starych notek, przeredagowujesz albo nawet – usuwasz coś z archiwum? :) [Marceli Szpak]
Nie usuwam (choć czasem miałabym ochotę), bo zawsze górę bierze przekonanie, że dany wpis to jednak znak czasu, zapis chwili, choćby banalnej. Staram się też nie poprawiać wpisów – z tych samych przyczyn – choć zdarza mi się wyrzucać emotikonki i boldy.
Czy są notki, które pamiętasz szczególnie, do których jesteś przywiązana, do których lubisz wracać itp.? I odwrotnie – czy są takie, których nie lubisz lub się wstydzisz?[falafel]
Oczywiście. Kilka wpisów, które kojarzą mi się szczególnie pozytywnie, znajduje się w prawej kolumnie bloga (Ulubione krople z oceanu) – jak podróż w czasy sprzed bloga czy notka śpiewająca. Bardzo lubię też, gdy nowe osoby komentują jakiś wpis z archiwum – miło jest wrócić do książki, filmu czy innego wrażenia z przeszłości.
Co do notek wstydliwych – niektóre wydają mi się trywialne, ale wtedy tylko zamykam z hukiem przeglądarkę. Jak wspomniałam, nie usuwam.
Czy są komentarze, które szczególnie zapadły Ci w pamięć? [falafel]
Komentarze czytam łapczywie, jak pewnie każdy bloger, niektóre nawet po kilka razy. Tak, istnieją takie, które szczególnie zapisały mi się w pamięci, np. wypowiedź Kasi, koleżanki ze studiów, która odezwała po lekturze całego archiwum z bardzo życzliwą uwagą. Generalnie ujawnienie się kogoś, kto czyta Kieszenie od dłuższego czasu, a do tej pory milczał, wywołuje we mnie wzruszenie.
Wyraźnie pamiętam też pewną groźbę spod majtkowej piosenki ;-) Z innej kategorii – przepadam za komentarzami do Natręctw, wracam do nich regularnie i lubię sobie wyobrażać, jak chodzimy taką grupą rozsianą po ziemi, wyglądając normalnie i nie dając nikomu powodów do podejrzeń, że liczymy litery albo ustawiamy głośność radia zawsze na wartość nieparzystą.
Czy naprawdę pstrykasz palcami u stóp? ;) [Daniel F.]
Tak, naprawdę :-)
Czy można jeszcze gdzieś obejrzeć Twoją poprzednią "Ewatarkę"? :-P [TomaSz-ek]
Szukałam, ale musiała gdzieś zginąć w odmętach dysku. Była to księżniczka z książki dla dzieci, różowo-różowa.
Czemu znikłaś z tego drugiego "szafiarskiego" bloga? [Anonimowy]
Cudzysłów przy „szafiarskim” celny :-) Wszystko ma swój czas. W pewnym momencie po prostu, z powodu piętrzących się obowiązków, musiałam dokonać wyboru – i górę wzięły Kieszenie jako blog, w którym mam większe pole manewru w dziedzinie pisania, większą różnorodność tematów, większy luz w poruszaniu ważnych dla mnie spraw. Nie zrezygnowałam z tamtego bloga całkowicie – jak i z aktywności w wielu innych miejscach w sieci, które lubię – ale z pewnością nigdy nie zostanie on Blogiem Roku ;-)
Bardzo lubię Twój cykl 13 kroków. Czy planujesz podobny projekt w przyszłości? [Tola]
Dziękuję. Na razie nie planuję, ale – jak pisałam przy okazji ostatniego odcinka 13 kroków – również się przywiązałam do tych obuwniczych kadrów i zwięzłych relacji z miesiąca, więc pewnie w jakiejś formie powrócą. Może nawet wcześniej, niż przed czterdziestką? ;-)
Do kiedy planujesz pisać bloga? Czy zastanawiasz się czasem nad jego przyszłością? [Ki]
Nie snuję żadnych dalekosiężnych planów, zamierzam pisać tak długo, jak będzie mi to sprawiało przyjemność. Jedynie czasem, gdy już skrajnie brakuje mi czasu i nie dosypiam z powodu różnych zobowiązań, przychodzi mi do głowy myśl: Blog jest czasochłonny, może warto by go sobie odpuścić... Na razie jednak ta myśl nie wygrała z pasją blogowania.
Czy fakt, że lubisz koty, oznacza, że nie lubisz psów? [apolonia]
Nie. Bardzo lubię zarówno koty, jak i psy. Z miłością do kotów się urodziłam, miłość do psów przyszła wraz z pojawieniem się w naszej rodzinie pierwszego psa, owczarka niemieckiego. Cudna rasa. Choć nasz był nierasowy ;-)
Który cytat Woody Allena najbardziej lubisz? [KM]
Niezmiennie od lat: „Nie mam ambicji osiągnąć nieśmiertelności przez swoje dzieła. Wolałbym ją osiągnąć, nie umierając."
Dziękuję za obszerne odpowiedzi i życzę Ci wielu lat radosnego blogowania :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, taka ściąga dla początkujących;) Najlepszego z okazji urodzin!
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedzi (choć moje pytanie trochę durne na tle innych :))
OdpowiedzUsuńBardzo fajna urodzinowa grafika.
Wszystkiego najlepszego, Kieszonki! Rozległych oceanów :-)
OdpowiedzUsuńStu lat i tysiąca wpisów z okazji urodzin! :-)
OdpowiedzUsuńBędę piła dziś cydr za Twoje zdrowie!
Z tej notki bije prawdziwa pasja. Najlepszego!
OdpowiedzUsuńGratulacje! i wielu wielu kolejnych lat owocnego pisania.
OdpowiedzUsuńchoć nieczęsto się odzywam to z przyjemnością witam każdą nową notkę na moim czytniku:)
Asia, mama ciągle rosnącego chrabąszcza
I ode mnie, ode mnie! :D
OdpowiedzUsuńDzięki za wszystkie życzenia! I piję za Was ocean wina ;-)
OdpowiedzUsuńCzytam od jakiegoś czasu, ujawniam się teraz:). Blog lubię bardzo, takze i za to, że dzięki niemu odkryłam w Toruniu parę fajnych rzeczy, a myślałam, że wiem już wszystko o miescie, w którym od zawsze mieszkam.
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i sobie następnych fascynujących notek:)
Kasia
No i nie mogę powstrzymać się od komentarza :) Jakże mi miło, że mój pierwszy komentarz na Twoim blogu tak miło zapadł Ci w pamięć :) Czytam nadal, zrywami, ale wtedy dużo naraz. I proszę Cię bardzo - nie przestawaj pisać, bo bez Kieszeni blogosfera, do której zaglądam, będzie uboższa o ocean :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKasiu i druga Kasiu - bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńMoje archiwum komentarzy, które zapadają w serce, właśnie się rozrosło :-)
Najlepszego!
OdpowiedzUsuńJam realna znajoma i życzenia składam z okazji 3 urodzin Kieszeni przepastnych! wytrwałości i regularności szczerze i życzliwie zazdroszczę i życzę - oby tak dalej. Swoją drogą kieckę widuję na Ewnemencie i trzeba przyznać - PODOBNA:):)
OdpowiedzUsuńcałuję i liczę na rychłe spotkanie w REALU!
agata
Jak miło zajrzeć tu prosto z dzikiego zawodowego reala i znaleźć taki wpis :-) Dzięki, Agatko - będę Cię intensywnie wypatrywać zza koszyka z zakupami! :-)
OdpowiedzUsuń